Rozkosz

149 19 1
                                    

Śpiew ptaków dobiegał praktycznie z każdego fragmentu ogrodu tworząc słodką, wręcz bajkową atmosferę. Namjoon siedział ubrany w cienką bluzę na miękkim krześle ogrodowym, obserwując zielone liście owocowych drzew zasadzonych jeszcze przez jego dziadków, rozkoszując się przyjemną, słodką woni bujnie kwitnących pośród gałązek kwiatów.

Radość chłopaka z możliwości powrotu do domu była ogromna. Moment ten pamiętał tak dobrze, jakby rozegrał się zaledwie parę minut temu, a minęło już kilka dobrych dni. Nie obyło się wtedy bez łez szczęścia podczas pożegnania z doktorem Jungiem, który oczywiście życzył mu powrotu do zdrowia, uprzednio będąc gotowym napisać esej na dwadzieścia stron o zasadach, których Namjoon musiał przestrzegać, aby zachować się w miarę dobrym zdrowiu. Monolog lekarza zakończył się oczywiście rozpłakaniem i objęciem chłopaka uściskiem tak mocnym, że Namjoon miał wrażenie, że ten zaraz zmiażdży mu żebra.

Dojazd do domu stał się nieco problematyczny, głównie z racji tego, iż Namjoon od bArizona dawna nie wstawał z łóżka. Z ustaniemojej prosto jeszcze jako tako sobie poradził, wyzwaniem dopiero stało się przejście korytarzem do wind, a później dojście do samochodu. Dla większości czynności tego rodzaju były całkowicie naturalne i przychodziły z łatwością. W tym przepaku było niestety inaczej.

Doktor Jung zaproponował przejechanie tego dystansu na wózku, jednak Namjoon za żadne skarby nie chciał się na to zgodzić. Ustąpił po przejściu kilku kroków na korytarzu, gdzie mało brakowało aby się przewrócił. Pielęgniarki przyniosły wolny wózek, a chłopak chcąc nie chcąc usiadł na niego, lecz żeby nie być już dla nikogo obciążeniem prowadził go sam. Nie miał w tym zbyt dużego doświadczenia, dlatego często niewiele brakowało, a wjechałby w coś (na przykład pozostawiony bez opieki wózek z probówkami do badań) lub kogoś (dajmy na to jedną starszą panią salową, która żartobliwie nazwała go piratem drogowym i poleciła mu zrobienie sobie prawka, zanim naprawdę kogoś rozjedzie. On odpowiedział jej lekkim uśmiechem, po czym już nieco ostrożniej ruszył do wyjścia ze szpitala.

W tamtym momencie w końcu uderzyło w niego świeże powietrze, a ciepłe promienie słońca musnęły pierwszy raz od dłuższego czasu jego twarz. Namjoon przeszczęśliwy, w końcu mógł poczuć się jak prawdziwy człowiek.

Teraz, wschłuchując się w dźwięki cykad napełniło go uczucie rozkoszy, bowiem nareszcie był w stanie poczuć, że żyje. Że znalazł miłość, szczęście i spokój. Niestety, coraz częściej uczucie rozkoszy tłumiła gorycz. Ponieważ Namjoon wiedział, że najprawdopodobniej niedługo całe to wypełnione słodyczą szczęście dobiegnie końca. A wraz z nim jego życie, które zacząło być doceniane dopiero na swoim końcowym etapie.

Tak włwłaściwie nie bał się samej śmierci. Nie obawiał się tego, co stanie się z nim, kiedy jego serce przestanie bić, a przed oczami nie zobaczy już nic poza nieprzeniknioną ciemnością. Nie wierzył w niebo praktycznie odkąd zaczął dorastać i był także uświadomiony, że umrze o wiele szybciej niż ludzie z jego otoczenia. Oswoił się już ze śmiercią, bał się jednak co może stać się z jego bliskimi.

Ojciec z pewnością zbytnio by się tym nie przejął. Od dawna pracował w Chinach, a jedyne co łączyło go z rodziną, to dokument zawarcia związku małżeńskiego z matką Namjoona i wpisanie go w aktach urodzenia jego dzieci jako ojca. Namjoon nigdy za bardzo nie odczuwał braku męskiej ręki w swoim domu, wystarczała mu tylko jego mama, siostra i pies Monie, którego nie widział od ponad dwóch lat.

Z jego mamą zdecydowanie mogło być  o wiele gorzej. Namjoon wiedział doskonale, ile kobieta była w stanie poświęcić, żeby jemu żyło się jak najlepiej, z pewnością zapominając o Jiyeon, która równie mocno potrzebowała matczynej troski i miłości. Chłopaka często z tego powodu gryzło poczucie winy, czasem nawet i wyrzuty sumienia, mimo wszystko przynajmniej starał się być dla swojej siostry najlepszym bratem na świecie. Cieszył się, kiedy widział, że jego siostra to docenia, dając mu również cząstkę swojej miłości w zamian.

Ocean Eyes | namjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz