Nie było mnie mniej niż tydzień, a przybyło tylu czytelników. Czytając komentarze wyrażające wasze wsparcie byłem dogłębnie wzruszony. Nie obyło się bez kilku łez. Ale to łzy szczęścia, kochani.
Może tak, a może i nie, interesuje was to, jak spędziłem swoje święta. Nie było w nich nic szczególnego. Po prostu przyjechała mama, ojciec i starszy brat. Widziałem ból w ich oczach, to, że każde spotkanie ze mną przynosi im ból i że ewidentnie nie chcą tu ze mną być. Tak właściwie nie dziwię im się. Przecież spędzanie czasu z chorym nie jest niczym przyjemnym. Sam przekonuję się o tym na własnej skórze, ale to już inna historia.
Zmieniła się za to jedna rzecz. Nie tak dawno postanowiłem wyjść na spacer (Teraz płacę za to gorączką i bólem mięśni, ale mówię wam, było warto). Spacer co prawda nie jest niczym niezwykłym. Niezwykły był człowiek, którego podczas tego spaceru poznałem.
Wysoki, z pięknymi włosami Namjoon również jest pacjentem szpitala, w którym jestem. Nasze pierwsze spotkanie było dość specyficzne i pełne niezręczności, ale cóż... Właściwie większość takich spotkań tak wygląda. Odbyłem z nim krótką rozmowę, jednak wystarczająco długą, abym mógł stwierdzić, że ten osiemnastolatek jest niezwykłym człowiekiem.
Yah, brzmię jak jakaś zakochana nastolatka, która postradała rozum, aish.
Lepiej nie będę się pogrążać, kończąc ten dziwny i niezrozumiały nawet dla mnie, autora wpis. Trzymajcie się ciepło i nie traćcie nadziei na lepsze jutro, bo ono na pewno nadejdzie! Do zobaczenia wkrótce
Seokjin
**********
Cóż, jako iż dawno mnie tu nie było, łapcie kolejny rozdział~ Mam nadzieje, że pomimo chaosu jaki w nim panuje, chociaż troszkę wam się spodobał 😅
PS. Jakby ktoś lubił vhopy to serdecznie zapraszam na jednego, który ukaże się na moim profilu już wkrótce. Niżej macie kawałek opisu i okładkę:
"O Hoseoku, który grzeszył, oraz o Taehyungu, który starał się go nawrócić.
Czyli opowieść o tym, że brak miłości do samego siebie też może być grzechem."
CZYTASZ
Ocean Eyes | namjin
Fanfiction"...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezen...