Kolejne minuty spędzone w poczekalni przed oddziałem intensywnej terapii wydawały się jednym z najgorszych koszmarów Seokjina. Zestresowany miętosił swoje dłonie pochlipując cicho. Nie potrafił się opanować, zmartwienie ogarniało go całego i paraliżowało całe jego ciało. Strach o Namjoona, o jego najlepszego przyjaciela był nieznośny.
Przyjaciela, którego... Kochał.
Dużo czasu potrzebował na zrozumienie tego, jakim Namjoon cudownym jest człowiekiem. Jak miło spędza mu się z nim czas. Jak piękną Namjoon ma duszę i jak jego wygląd piękne to odzwierciedla. A kiedy w końcu to się stało Namjoon leżał na intensywnej terapii, a lekarze za nic nie chcieli powiedzieć Seokjinowi co z nim będzie. Chłopak zżerany powoli przez stres mógł tylko czekać w milczeniu na dalszy obrót spraw, pozwalając aby jego gorzkie łzy spływały po jego policzkach.
- Seokjin oppa, zaraz się odwodnisz - usłyszał chłopak czując po chwili jakąś dziewczęcą dłoń na swoim ramieniu. Dziewczyną, która usiadła moment później obok niego okazała się być siostra Namjoona, Jiyeon. Była praktycznie dziewczęcą wersją Namjoona, jednak jej uroda była dużo delikaniejsza.
- Raczej nie znasz mnie na tyle dobrze, żeby nazywać mnie oppą - stwierdził Seokjin z przekąsem ocierając oczy i pociągając nosem.
- Wierz, znam cię lepiej niż ci się wydaje.
- Co tu robisz?
- Mama zadzwoniła. Sama jest w pracy i nie mogła przyjść. Wiesz, ktoś za to całe leczenie musi niestety zapłacić - Jiyeon westchnęła cicho.
- To fakt. Tak właściwie dlaczego jesteś taka spokojna? Twojemu bratu Bóg wie co robią, a ty tu siedzisz jak na pogawędzce przy kawie!
- Aish, przesadzasz, oppa. Mój brat to silny facet, z gorszych opresji już wychodził. I tonie radzę również przestać się mazać, bo i tak nic ci to nie da. Musimy czekać w spokoju, aż lekarze znowu zrobią co należy. A tymczasem pouczę się trochę na sprawdzian z chemii... - dziewczyna z plecaka z kumamonem wyjęła zeszyt i zaczęła wertować po kolei kartki i czytać co nieco z ich treści. Seokjin przyjrzał się im nieco, by później nie kryjąc zaskoczenia wypalić:
- Nie gadaj, że jesteś w drugiej klasie gimnazjum! W życiu bym nie pomyślał. Wyglądasz na przynajmniej pierwszą liceum!
- Ta, dzięki - odparła dziewczyna beznamiętnie. - Kiedy byłam młodsza to mi to schlebiało, ale teraz...
- Wybacz.
- Nie szkodzi~ Namjoon mówił, że lubisz często palnąć coś dziwnego bądź głupiego.
- Namjoon mówił ci coś o mnie?
- Huhuhu, ile by to razy - Jiyeon zaśmiała się lekko. - Cały czas gada tylko o tobie. Najwidoczniej nie może biedak znaleźć innych tematów do rozmowy. Lub~ To ty je mu przsłaniasz - posłała Seokjinowi lekki uśmiech, jednakże później jej twarz spoważniała. - Wiesz... On serio potrzebuje osoby, która pomogłaby mu w tej chorobie. Niby jestem ja, rodzice, ale tak naprawdę on jest strasznie samotny. Odkąd cię poznał to nie ten sam człowiek. Stał się o wiele weselszy, a jego oczy znowu błyszczą tą radością, a może nawet i czymś więcej. Pewnie nawet o tym nie wiedziałeś, bo on idealnie wręcz to ukrywa, jednakże jesteś dla niego ważny. Może nawet jesteś kimś więcej niż tylko przyjacielem. On często wygląda tak, jakby chciał spędzić z tobą całe życie. I powiedział mi, że Cię...
- Że mnie kocha?
Na twarzy Jiyeon pojawiło się zaskoczenie, jednak było ono pozytywne. Po chwili dziewczyna uśmiechnęła się lekko i rozwiała wszystkie dotychczasowe obawy Seokjina:
- Dokładnie tak. On cię kocha.
- Pani Kim Jiyeon? - w tamtym momencie zza drzwi wychylił się doktor Jung, który prowadził przypadek Namjoona praktycznie od samego początku.
- Tak, panie doktorze? - Jiyeon wstała i ukłoniła się od razu lekarzowi.
- Niestety mam złe wieści. U pani brata następuje martwica tkanek mięśnia sercowego. Nie są odpowiednio dotlenione.
- Co to znaczy?
- Jeżeli w ciągu następnego miesiąca nie znajdziemy dawcy do przeszczepu, pani brat może...
- Proszę nie dokańczać... - szepnęła Jiyeon, po której policzkach zaczęły spływać łzy. Usiadła gwałtownie na krzesełku zanosząc się gorzkim płaczem. Jej świat zaczął się cegiełka po cegiełce walić.
A świat Seokjina był już praktycznie cały w ruinie.
CZYTASZ
Ocean Eyes | namjin
Fanfic"...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezen...