Rozdział 1

6.8K 295 146
                                    

Cichutko, możliwie jak najostrożniej przemykałaś się korytarzami Piekielnego Pałacu. Było to niezwykle trudne zważywszy na to że miałaś na sobie naprawdę wysokie obcasy i starałaś się stłumić wybuchy śmiechu. Walczyłaś z pokusą powrotu do komnaty Antychrysta i obejrzeniu przedstawienia jakie na pewno odegra książę gdy zobaczy opłakany stan swojego pokoju. Niezwykle cię ciekawiło ile demonów zginie z jego ręki gdy będzie poszukiwał winowajcy. W pewnym momencie potknęłaś się i upadłaś, przy okazji strącając stojący na podstumencie wazon z jakąś trującą rośliną. Wobec tego miałaś około pół minuty zanim zjawi się tutaj służba mająca posprzątać. Wyklinając pod nosem na własną głupotę szybko zdjęłaś buty i ściskając je w dłoni pędem puściłaś się przez ogromny hol. Już widziałaś boczne drzwi, gdy nagle ktoś złapał cię za rękę i wciągnął w jedną z wnęk, tuż za posąg Lucyfera. Już podniosłaś rękę z zamiarem wydłubania napastnikowi oka jednym z obcasów, kiedy zobaczyłaś osobę która cię unieruchomiła. Przewróciłaś oczami.

- Możesz mnie już puścić. - syknęłaś.

- Dobrze ci radzę, lepiej mnie nie drażnij. - wyszeptał Michał uwalniając twoją dłoń z uścisku i wychylając się zza ściany. Cichutko zachichotałaś. Jeśli chciał się wtopić w tłum, to zdecydowanie mu nie wyszło. Ruda czupryna archanioła i jego złota zbroja bardzo odcinały się od czerni ścian.

- I czego się śmiejesz? - burknął dowódca legionów idąc w stronę drzwi. Podążyłaś za nim.

- Tata, dajże mi spokój. Co złego może się stać?

- Możemy na ten przykład umrzeć. - odwarknął twój ojciec przepuszczając cię w drzwiach. - Ja już nie wiem jak do ciebie mówić. Zrozum, Laila, wycieczki do Piekła...

- ...są zabronione. - dokończyłaś. - Rozmowy z Azazelem są zabronione, szczucie Antychrysta jest zabronione, ukazywanie się jest zabronione, ingerowanie w życie ludzkie też. Wszystko co fajne, jest zabronione. Wiem o tym. - wyrecytowałaś dla świętego spokoju.

- Co z tego że wiesz, skoro i tak masz to w głębokim poważaniu? - Michał rozłożył skrzydła i wzbił się w górę, a ty poleciałaś zaraz za nim. W dość krótkim czasie i bez przeszkód dotarliście do Nieba. Właśnie kierowaliście się do gigantycznej, bogato zdobionej złotej bramy, przy której jak zwykle czuwał Piotr. Z racji pozycji zajmowanej przez twojego ojca wolno wam było wchodzić i wychodzić kiedy tylko chcieliście, i to bez żadnych przepustek. Był to przejaw prawdziwego luksusu który obowiązywał tylko archaniołów i ich dzieci. Znaczy w teorii. Bowiem razem z kilkoma znajomymi nie raz zdarzało wam się uciekać z Nieba innymi drogami. Rudy archanioł pozdrowił strażnika bram, a ty pokazując język aniołom stojącym w długiej kolejce wbiegłaś prosto na główną ulicę. Nie zamierzałaś wracać do domu, przynajmniej na razie. Matka zamęczyłaby cię pytaniami, dała szlaban na wszystko co możliwe i ogólnie byłoby niewesoło. Zamiast tego przepychając się przez tłum ,i pocieszając się myślą że dostaniesz pozwolenie na swobodne latanie po Niebie już w tym miesiącu, dotarłaś do domu swojego niezbyt rozgarniętego przyjaciela.

- Freskiusz! - zawołałaś łomocząc w drzwi kołatką. - Freskiusz! Otwieraj mi!

- Moment! - dobiegł cię ze środka zaspany głos, a już kilka sekund później drzwi otworzył wysoki czarnowłosy herubin. Jego czupryna była w nieładzie, spodnie i koszula nie były już pierwszej świeżości (drugiej raczej też nie), a pod niebieskimi oczami widniały okazałe sińce. Zarówno matka jak i ojciec Freskiusza byli stróżami, w związku z czym w domu bywali raz na kilka miesięcy. Młody anioł skwapliwie z tego korzystał urządzając częste libacje alkoholowe, czego skutkiem było to że wyglądał jak siedem nieszczęść. Przepchnęłaś przyjaciela do środka zagraconego salonu i zatrzasnęłaś drzwi.

Kuroshitsuji: Tylko kamerdyner?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz