,,Zabójca"

3.6K 130 31
                                    

Od aut. Piosenkę włączcie kiedy wam dam znać. Zapraszam do czytania 😘

Cassandra P.O.V

  Książkę Philip nareszcie wyjechał. Dzięki ci panie! Ale co z tym idzie, muszę znowu iść do szkoły. Jakby się tak zastanowić, nie wiem co gorsze? Towarzystwo pedzia z Danii czy 8 godzin spędzone w siedzibie diabła, zwaną inaczej szkołą. Trudny wybór.

Stoję przed lustrem i poprawiam moje jasno brązowe włosy które są upięte w luźnego koka. Ubrana byłam w zwykłą czarną spódniczkę, biały crop top z napisem na piersi ,,Oczy mam wyżej" oraz czarne zakolanówki w białe kropeczki i kokardkami na końcu (od aut. mam nadzieję że wiecie o co chodzi) do tego zwykle czarne koturny. Pomalowana byłam jak zawsze, puder, maskara, kredka do brwi oraz bordowa matująca pomadka. Wzięłam torbę i zbiegłam po schodach do kuchni, gdzie krzątała się nasza kucharka, pani Rey.

- Dzień dobry słoneczko śniadanie masz na blacie- przywitała się starsza kobieta

- Dzień dobry pani, rodzice już wstali?- pytam siadając przy wyspie kuchennej. Mmm kanapki z dżemem.

- Nie jeszcze nie, a i pospiesz się bo Maik czeka już w samochodzie- odpowiada wycierając ręce. Ja jedynie przytakuje głową i zabieram się za jedzenie.

                                                                                      ***
- Dobra dziewczynki, koniec tej ekscytującej podróży- klaszcze w dłonie Maik w aucie przed bramą do szkoły. My z Lilką jedynie się zaśmiałyśmy i dałyśmy po buziaczku w policzek i wyszłyśmy z auta. Jej czas na historię. Czemu Boże mi to robisz? Czy, aż tak złym człowiekiem jestem? No nic, idziemy w stronę szafek przy okazji witając się z innym osobami tu zebranymi. Szkoła ta jest prywatna dlatego każdy zna każdego. Otwieram szafkę z numerem 17 i wkładam do niej niepotrzebne książki. Po chwili po korytarzach rozniósł się przeklęty dzwonek. A my udaliśmy się pod sale.
I teraz w tym momencie, takiego pytania się nie spodziewałam.

- Ej Cass, jaki mamy tak w ogóle dzień tygodnia?- pyta się całkiem poważnie Lil. Patrzę się na nią jak na idiotkę. Serio Lil, serio. Dzień tygodnia, no nic.

- Czwartek, Lil, czwartek- śmieje się, ale no niestety nie na długo bo przyszedł on. Pasożyt do potęgi enter. Pan Jack. Wpuścił nas do sali, a my pobiegliśmy do ławki,  już miałyśmy siadać leczy nie.

- Stop! Wszyscy pod ścianę!- każdy patrzy na niego jak na kosmitę, ale dobra stoimy w 12 osób przed tablicą- Teraz, wyznaczę wam miejsca, a wiec tak. Marco usiądziesz z Evą pod oknem w trzeciej ławce. Olivier i Mia środek, ławka pierwsza. Lilla ty usiądziesz z Bradem koło ściany rząd czwarty-oho, teraz to ona ma przesrane, siedzieć z największym ruchaczem wszystkiego co się rusza z cyckami. No ale przynajmniej będzie mieć zabawnie.- Tina i Harry okno, czwarta ławka- i profesorek powymieniał tak jeszcze 2 pary i zostałam, ja i...- A Cassandra usiądzie w pierwszej ławce koło okna z Alex'em- siadam przed nauczyciel, a czarnowłosy koło mnie. Alex to spoko chłopak, największy optymista na świecie i z mega poczuciem humoru. Z wyglądu to wysoki czarnowłosy nawet dobrze umięśniony chłopaczyna z zielonymi oczami. Tylko szkoda, że z nauką troszczę gorzej.- I z takimi parami będzie siedzieć na każdych zajęciach. A i jeszcze panno Smith, czy ta bluzka nie jest zbyt wyzywająca? Proszę zostać na przerwie- każdy teraz patrzył się na mnie.

- Dobrze profesorze- odpowiadam i zaczynam pisać temat lekcji gdy słyszę szept koło ucha.

- Kicia on cię jednoznacznie podrywa- Alex odsuwa się i zaczynam przepisywać podpunkty z tablicy.
                                                                                                      ***
  Kiedy wszyscy wyszli z sali, zostałam sama z Panem Jack'em. On usiadł na mojej ławce, a ja zabrałam z niej ręce.

Księżniczka z broniąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz