Cassandra P.OV
Od pierwszej walki minęło 2 tygodnie siniaki zeszły, Adam wyjechał, rodzice wrócili, a ja popadłam w codzienną rutynę. Szkoła, dom, szkoła, dom i tak cały czas. Nie mam na nic czasu, nie mogłam pojechać ani na wyścigi i na walki, z powodu rodziców, nawet nie mam czasu na spotkanie się z Lil, okey opuściłam się trochę w nauce, ale staram się nadrobić. Pan Jack trochę mi odpuścił, więc przynajmniej mam z nim spokój, ale niestety nadal nie przestał zagadywać mnie tymi obrzydliwymi tekstami na podryw.
Dziś jest piątek i w końcu będę mogła iść na kawę z Lilką. Jesteśmy właśnie na lekcji matematyki, siedzę z Alex'em tak jak na wszystkich pozostałych zajęciach, do dzwonka pozostało jedynie 7 minut, a my sobie z kolegą z ławki gramy w eksctytujacą grę, zwaną ,,kółko i krzyżyk" obecnie w nią wygrywam. Tak wiem, jestem zajebista.
Drrrr, drrrr, drrrr
Tak nareszcie koniec, pakuję zeszyt do torby, żegnam się z Alex'em, wychodzę z kasy do szafki. Kiedy wkładałam do niej niepotrzebne książki i zeszyty obok mnie pojawiła się czerwono-włosa Lil.
-To co, idziemy na naszą upragnioną kawę?- pytam zamykając metalowe drzwiczki.
-No pewnie, że tak! Tylko będę musiała jeszcze wrócić do domu, obiecałam mamie, że jej pomogę w przygotowaniu urodzin dla taty- odpowiedziała.
-Nie no jasne, zadzwoń kiedy będziesz już wolna- uśmiechnęłam się do niej i ruszyłyśmy w kierunku wyjścia ze szkoły.
Stałyśmy tak przez kila minut, bo Maik jeszcze nie przyjechał, zadzwonił i poinformował mnie, że są starsze korki z powodu jakiegoś wypadku.
Rozmawiając tak z Lil czułam na sobie czyjś wzrok, tylko nie wiedziałam czyj, obejrzałam się dookoła, ale nic podejrzanego nie zwróciło mojej uwagi.
Ehhh, Cass przesadzasz.-uspakajam samą siebie.
Odwróciłam się jeszcze raz i zauważyłam kilu umięśnionych mężczyzn ubranych na czarno, stojących i palących papierosy, niby nic nie robili nadzwyczajnego, ale wydaję mi się, że to oni.
-Co ty się tak rozglądasz?- pyta wyrywając mnie z zamyślenia, przyjaciółka.
-Co? A nic, nic patrzę, czy nie przyjechał już Maik- kłamie, nie chcę jej martwić, bo to tylko prawdopodobnie moje wymysły. Wtem na parking podjeżdża dobrze mi znany samochód- O widzisz już jest, no dobrze Lil wydziały się później- żegnam się z dziewczyną i idę w kierunku czarnego pojazdu. Wsiadam do niego i przy okazji witam się z moim ochroniarzem. Zapinam pasy i patrzę się w tylne lustro...
Dziwne, mężczyźni wsiedli od razu do swojego terenowego samochodu. Może to ktoś z gangu Mila? Nie, czemu by to robił? Głupia ty.
Jedziemy, spokojnie rozmawiając, na różne tematy, a ja co jakiś czas zaglądam w lusterka, i nadal widzę te przeklęte auto.
Oni nas śledzą!
Mówi mój głos w głowie, zastanawiam się, czy powiedzieć to Maik'owi, ale...
-Cass czy wszystko w porządku?- pyta zaniepokojony blondyn, ja ciężko wzdycham i odpowiadam.
- Czy nie wydaję ci się, że ktoś nas śledzi?- pytam- Bo od wyjścia ze szkoły czuję na sobie czyś wzrok, i wydaje mi się, że to mogli być ci faceci z tego czarnego Jeppa.
- Czemu nic mi nie powiedziałaś wcześniej! Nie możesz ignorować takich rzeczy, rozumiesz? Kiwam potakująco głową i zerkam w lustro, niestety jadą za nami- Pojedźmy inną drogą i zobaczymy co zrobią.
Pojechaliśmy okrężną drogą, a ci goście nadal za nami jechali, przyznam, że zaczęłam się coraz bardziej bać.
A jeśli to jakiś inny gang? Nie na pewno są to jacyś dziennikarze. Boże Cass, kogo ty chcesz oszukać! Oni na pewno chcą ci coś zrobić!
Wjeżdżamy na naszą zamożną dzielnicę i jedzmy pod nasz pałacyk, jeszcze tylko kila metrów i będę w 100% bezpieczna, chyba.
Stoimy i czekamy, aż brama się otworzy, czarny Jeep zwolnił i powoli nas wymija, a ja jedynie skuliłam się i wypuściłam ze świtem powietrze, nawet nie wiedziałam, że je wstrzymałam.
-Cass, teraz musisz bardzo na siebie uwarzyć, rozumiesz? Sprawa jest dość poważna, ktoś ewidentnie Cię śledził- przytakuje głową i wtulam się w klatkę piersiową mężczyzny, jak ja się cieszę, że go mam.
??? P.O.V
Milo pożałuję, że z nami zadarł. On wyeliminował nam jednego zawodnika, to my wyeliminujemy ją.Cassandra P.O.V
Po odrobieniu lekcji i zjedzeniu obiadu, szykuję się do wyjścia na spotkanie z Lilą. Poprawiam włosy i za minutkę będę gotowa do wyjścia.
-Cassandro, zejdź proszę do salonu- zawołała mnie mama.
-Już idę!-odkrzyknęłam i zbiegłam po schodach (czyt. schodząc po dwa schodki)- O co chodzi?- i mój słynny uśmiech księżniczki z dobrego domu. Jak mnie denerwuje, to udawanie kogoś kim nie jestem.
-Otóż moja droga panno, wychodzisz za mąż. - powiedziała mama z szerokim uśmiechem.
O KURWA...Czy ja się przesłyszałam?
-S...s...sssłucham? Ja...aaak to wychodzę za mąż?- głos mi się załamywał, wszyscy zebrani w salonie, czyli mój ojciec i Maik patrzyli na mnie ze smutkiem- Tato, ty o wszystkimi wiedziałeś i się na to zgadzasz, Maik ty też?- i tu już podnosiłam ton głosu, ochroniarz pokiwał przecząco głową, ale niestety tylko on.
-Przykro mi Cass, ale to dla dobra królestwa- odpowiada.
-Dla dobra królestwa, czy do cholery jasnej dla was!- okey przy nich nie powinnam używać przekleństw, ale kurwa, ja mam tylko 19 lat a oni już urządzają mi małżeństwo! Czy to jakieś średniowiecze!
-Cassio, jak ty się wyrażasz!- oburzyła się matka.
-Przynajmniej powiedzcie, kogo mi wybraliście?- patrzę na ojca, on spuszcza wzrok i kręci głową, a mama się uśmiecha? Czy to...
-Wyjdziesz za księcia Filipa!
C.D.N
***Hej!!!
Jak wam się podobało? No muszę przyznać, że akcja powoli się rozkręca, podejrzani goście i jeszcze zaplanowanie ślubu z Filipem. Co będzie dalej? Dowiecie się już mam nadzieję, że za tydzień.
Buziaczki 😘😘😘
CZYTASZ
Księżniczka z bronią
Roman pour AdolescentsOna- Cassandra Julia XV Smith, 19 letnia księżniczka Kanady. Wychowana, miła, grzeczna, najlepsze oceny... Bla, bla, bla. Czy na pewno? A może chamska wredna zołza z niewyparzonym językiem, ścigająca się w wyścigach i biorąca udział w bójkach, tak...