Rozdział 18

1.8K 76 2
                                    

- I w górę! Dobrze... Skok, piruet... Lewa noga! Michael, prosta postawa! Dobrze... Obrót! I końcowa poza... Świetnie! Możecie się napić.

Odetchnęłam głęboko sięgając po wodę. Pani Mary dawała nam niezły wycisk, ale byłam z tego zadowolona. Od dziecka przyzwyczajano mnie do ciężkich treningów. Jedyny minus tego wszystkiego to moje stopy. Strasznie mnie bolały, z dnia na dzień było coraz gorzej... ale nie mogłam się poddać. Powoli się dostosowywałam do tego cierpienia. Od kilku dni dokładał się do tego wszystkiego ból głowy. Czasem był do zniesienia, a momentami miałam wrażenie, że rozsadzał mi czaszkę. Brałam leki, ale pomagało to tylko na jakiś czas. Nie mogłam jednak się wtedy tym przejmować, bo na razie najważniejsze były zajęcia, szczególnie, że konkurs się zbliżał.

- Jeszcze tylko pół godziny i będę mogła się położyć - uśmiechnęła się z rozmarzeniem Emily, siadając obok mnie na podłodze. Zaśmiałam się, a po chwili blondynka również.

- Ja muszę się uczyć, bo w weekend nie będę miała czasu - westchnęłam, ściszając głos.

- Uu, jakieś plany wyjazdowe? - poruszyła zabawnie brwiami, na co ja uniosłam kącik ust.

- Powiedzmy - pokiwałam głową na boki. - Jedziemy z Liamem do mojego ojca - spojrzałam w jej szare tęczówki, które momentalnie z rozweselonych zmieniły się w pełne zaskoczenia.

Dziewczyna już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale nauczycielka przerwała jej swoim donośnym głosem rozchodzącym się po całej sali, ucinając rozmowy wszystkich uczniów.

- Dobra! Koniec przerwy, wracamy do pracy! - klasnęła w dłonie.

*

- Stresujesz się? - Lena kręciła się powoli na moim krześle.

- Trochę... Bardzo - z głębokim westchnięciem opadłam na łóżko, wcześniej kończąc pakowanie swojej torby.

Za niedługo wyjeżdżamy samochodem Liama. Tacie powiedziałam, że jadę sama pociągiem. Bałam się mu powiedzieć, że przyjadę z moim chłopakiem, bo doskonale znałam jego reakcję. Skrzyczałby mnie i wpadłby w furię. Tak czy siak wiedziałam, że i tak tak zrobi, jak się zjawimy w moim rodzinnym domu. Jednak wolałam taką opcję, bo będąc tam na miejscu będę w stanie go lepiej uspokoić, niż przez telefon. Tak bardzo się bałam... Tym bardziej, że mój tata już niestety zdążył go poznać w dość... niekorzystnej sytuacji.

Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi. Po chwili w progu stanął blondyn.

- Gotowa? - spojrzał na mnie niepewnie.

- Yhym - mruknęłam zwlekając się z łóżka. Przytuliłam moją przyjaciółkę na pożegnanie, a ta kazała do niej pisać, jak tylko będę mogła. Chwyciłam torbę, którą i tak po chwili przejął ode mnie zielonooki.

- A gdzie twoja? - czułam jak drży mi głos. Chyba bałam się bardziej, niż przed występem klasyfikacyjnym.

- Już w samochodzie - prychnął, uśmiechając się. Spojrzał po chwili na mnie i przystanął. Wokół panowała cisza i pustka. Większość osób wybyło na różne imprezy. - Co się stało? - zbliżył się do mnie, chwytając delikatnie mój policzek wolną ręką.

- Ja... Stresuję się, boję jak cholera. Nie wiem jak mój tata zareaguje, jestem przerażona tym, że może... - wypluwałam słowa z prędkością karabinu maszynowego.

- Ciii, spokojnie - przerwał mi stawiając torbę na podłodze i wtulając mnie w swój tors. - Za bardzo się przejmujesz. Damy radę, nie bój się - uniósł mój podbródek, a ja poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach. - Jesteśmy w tym razem - spojrzał głęboko w moje oczy, jedną dłonią chwytając moją i złączając nasze palce. Liam złożył czuły pocałunek na moim czole, a potem znów ruszyliśmy w stronę wyjścia, trzymając się za ręce.

Zawsze będę tańczyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz