Rozdział 12

2.3K 107 21
                                    

- Zostaw mnie! - usłyszałam krzyk, kiedy otworzyłam drzwi wyjściowe.
Moim oczom ukazała się grupka osób. Po środku okręgu, który tworzyli, znajdowali się nie kto inny, a Liam i Edward.

Jezu najsłodszy.

Czarnowłosy wyglądał strasznie. Krew ciekła z kącika ust i łuku brwiowego. Miał poszarpaną fryzurę, a ubrania w nieładzie. Blondyn stał nad nim trzymając go za koszulkę i zabijając wzrokiem.

- Patrz, przyszła już twoja dziewczynka, możesz mnie puścić?! - splunął Collins.

Momentalnie chłopak odwrócił głowę w moją stronę. Zaczął lustrować moją osobę, oblizując usta. Po chwili znów popatrzył na Edwarda.

- Nie mogę - szarpnął go jeszcze mocniej. - Najpierw ją przeproś.

Że co?

Chłopak prychnął.

- No dalej! - szarpał nim, a ja stałam jak wryta. Wszyscy wokół mnie bali się nawet odezwać, a Lena nie dowierzała temu, co się tu działo. - Wytłumacz się ze swojego zachowania!

- Dobra, już dobra! - czarnowłosy uniósł ręce w geście obronnym, a po chwili zwrócił swój wzrok na mnie. - Przepraszam Mia - uśmiechnął się kpiąco.

- Za?! - warknął Liam, ale widząc, że chłopak nie ma zamiaru się tłumaczyć, dodał. - Nazwał cię skończoną suką i blond szmatą, i że z chęcią dowie się ile bierzesz za jeden numerek, czyż nie Collins? - wyrecytował z kadrm w głosie.

Zamurowało mnie i poczułam łzy w oczach. Co ja temu choremu Edwardowi, do cholery, zrobiłam?!

- No co? Sama prawda - prychnął, wzruszając ramionami.

Nie minęła nawet sekunda, a pięść Liama wylądowała na twarzy chłopaka. Pisnęłam przerażona agresją blondyna.

- Kurwa, stary, odpuść! - krzyknął. - To jest twoja dziewczyna czy co, że się tak wkurwiasz?! - wygiął twarz w grymasie.

Poczułam jak po moich policzkach spływają pojedyńcze łzy.

- Co cię to, kurna obchodzi, co? - zbliżył twarz do jego. Po chwili jednak znów się od niego oddalił, puszczając jego koszulkę. - Jeszcze raz usłyszę coś takiego, a przysięgam, że wylądujesz na wózku.

Edward przełknął głośno ślinę, po czym podeszło do niego dwóch chłopaków. Mogłam rozpoznać, że byli to ci sami, którzy zabrali mi ubrania.

Podnieśli go szybko i odeszli z placu, wchodząc do akademika. Reszta grupki też już się rozeszła.

Ja stałam, dalej nie dowierzając co się właśnie wydarzyło. W mojej głowie mnożyło się coraz więcej pytań.

- Liam... - ocknęłam się na dźwięk głosu Leny. - Co... Co to było? - odchrząknęła.

W tym momencie spojrzałam na niego. Zbliżał się powoli do mnie, wiercąc dziurę w moich oczach swoim spojrzeniem.

- Lena... Odejdź, proszę - odezwał się nawet na nią nie patrząc. Spojrzałam na koleżankę porozumiewawczym spojrzeniem. Brunetka kiwnęła tylko głową, po czym odeszła zostawiając nas samych.

- Przepraszam - szepnął do mnie łapiąc mnie za ramiona. Na jego dotyk zadrżałam.

Zmarszczyłam brwi, myśląc, że się przesłyszałam.

- Za co?

- Stanąłem w twojej obronie, a nie powinienem dla twojego dobra - wyszeptał. - Wiem, że jeszcze parę godzin temu mówiłem ci coś innego, ale nie wytrzymałem - oparł swoje czoło o moje na co mój żołądek zrobił fikołka.

Zawsze będę tańczyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz