Chłopcy skończyli zadanie przed jedenastą wieczorem i stwierdzili, że nie chce im się spać. Jimin włączył film, który jeszcze bardziej ich pobudził fascynującą fabułą. Rozmawiali o nic aż do drugiej, a potem gospodarz z powodu nieobecności opiekunów zaproponował koledze, iż napiją się odrobiny procentów. Całodobowy sklep był kilka przecznic od domu niższego, więc nastolatkowie udali się tam razem.
Park przekroczył bramy starego sklepu i podszedł do drzwi. Zamknięte. Właściciele już dawno próbowali go sprzedać i najwidoczniej udał się to im. Zrezygnowany Jimin powrócił przekazując Jungkookowi smutną wiadomość. Najbliższy, otwarty o tej porze cel był daleko. Niepowstrzymani, młodzi i prawdopodobnie kuloodporni przyjaciele szli w zasuniętych kurtkach chroniąc twarze przed gradem.
Jungkook wyjął telefon i puścił przyjemną muzykę. Jimin uśmiechnął się lekko wspominając jak słuchał tej piosenki z przyjacielem kiedy byli mali. Nie pamiętał który to był rok. 2006? Może później. Nie do końca pamiętał jak poznał tego królika, ale to z biegiem lat stał się nieistotne. Po prostu nieważne. To on był pierwszym krytykiem jego dzieł artystycznych, a Jungkook oceniał to jak niższy śpiewał, śpiewa i zapewne będzie śpiewał.
Jeon nieudolnie próbował zagaić rozmowę, ale jakoś szczególnie mu to nie wychodził. Pytanie o pogodę, albo czy kolega się wyspał nie miało większego sensu. Po chwili wsłuchiwania się w słowa piosenki i jej melodię przyszło mu na myśl to o czym chciał szczerze porozmawiać z przyjacielem, którego kochał bardziej niż rodzonego brata.
- Jimin, kochasz go?
- Oczywiście, że tak. Czemu pytasz?
- Chciałem to usłyszeć od ciebie. Wiesz, myślałem, że jak się zakochasz nie będziemy razem spędza czasu, nie pójdziemy więcej na łyżwy i nie pogadamy już szczerze.
- Aish... Kookie. Aleś ty głupiutki. - uśmiechnął się Jimin ciepło i przystanął na moment. - Przecież wiesz jaki jesteś dla mnie ważny i jeśli nie mogę rozmawiać czy się spotkać to nie znaczy, że coś między nami się zmieniło. Najnormalniej w świecie. I wierz mi lub nie, ale ty też kiedyś to poczujesz. A ja będę się dla ciebie liczył tak samo jak dziś, wczoraj czy wtedy, gdy się poznaliśmy. Dobra, chodźmy już króliku, bo nawet tą stacje nam zamknął.
Pośpiesznym krokiem szli w milczeniu. Wypowiedź Jimina dała do myślenia jego przyjacielowi. Ciekawe czy ten rudzielec wymyślił to sam, czy zgapił od Eda Sheerana. Jungkook wiedział, że mniejszy bardzo lubi Eda i ma wszystkie albumy, a nawet podobny kolor włosów.
W oddali było widać budynek, który interesował kuloodpornych. Przekraczając próg sklepu Jungkook spojrzał w kierunku lady. Znana mu fryzura, znana sylwetka. Obrócony tyłem chłopak wkładał kubki do trzymaka obok ekspresu do kawy nucąc przy tym piosenkę lecącą w głośnikach stacji.
- Cztery piwa poproszę. - odezwał się niepewnie Jimin.
Sprzedawca nie patrząc na rozmówce przyniósł produkt, który chciał kupić młodzieniec.
- Skończone osiemnaście lat?
- Taehyung? - zawołał zdziwiony Jeon.
- Jungkook? - zmarszczył brwi i momentalnie spojrzał na Jimina. - 4 000 won się należy.
- Woah, od kiedy ty tu pracujesz? - zapytał podobny wzrostem do sprzedawcy chłopak z króliczą buźką.
- Już jakiś czas, no i zaraz kończę zmianę. A wy co tu tak późno robicie?
- Przyszliśmy po wsparcie. - rzekł ostro Jimin przez co Kook utkwił w nim lodowate, pełne pytań spojrzenie. - Więc już płace i będziemy się zbierać. - uśmiechnął się szyderczo niższy. Powodem był Jeon. W sumie zawsze on jest czegoś powodem. Park bał się o niego. Wiedział o Kimie trochę i martwił się, że on ponownie wpląta jego przyjaciela w nałóg. Szkoda, iż nie wiedział, że Kook na własne życzenie już się w niego wplątał.
- Może chcesz pójść z nami? - wtrącił nerwowo najwyższy z tej trójki.
Jimin spojrzał na przyjaciela jakby powiedział coś co najmniej nieetycznego, przekraczając wszelkie granice przyzwoitości.
- Chętnie. Jimin, a tak swoją drogą, to przyda ci się kilka procentów. Strasznie spięty jesteś. - uśmiechnął się kwadratowym uśmiechem i zaczął przygotowywać się do opuszczenia miejsca pracy. Pod mały budynek podjechał stary, ledwo jeżdżący samochód. Po chwili próg przekroczył na pewno kilka lat starszy od nastolatków mężczyzna z kilkudniowym zarostem i pustym wyrazem twarzy.
- Młody łap. - rzucił w stronę Taehyunga kluczyki od auta. -Możesz sobie trochę pojeździć przyjedź nim jutro tutaj i go zostaw. Tylko rano. Nie twoje rano, bo jak ostatnio cię o to poprosiłem to przyjechałeś o szesnastej.
- Hyung, nie martw się. Już więcej tego błędu nie popełnię. - uśmiech, który nie zszedł Kimowi z ust od kilku chwil zmniejszył się.
Uczniowie wyszli i kolejno wsiedli do pojazdu. Jimin usiadł z tyłu i trzymał puszki z alkoholem, zaś Jungkook i Taehyung siedzieli na przodzie auta.
Kim położył jedną dłoń na kierownicy, a drugą przekręcił kluczyki w stacyjce. Samochód odpalił po kilku nieudanych próbach i w końcu ruszyli spod miejsca pracy bruneta.
Jeon pokazywał Kimowi jak ma jechać, aby dotrzeć do domu przyjaciela. Zatrzymawszy się na krawężniku zgasił maszynę i odpiął pas. W jego ślady poszli dwaj pasażerowie.
Będąc już w środku chłopcy pokierowali się do kuchni gdzie Park podał najwyższemu trzy puszki, aby ten je otworzył.
***
Tak jak myśleli na piwach się nie skończyło. Tym razem żadnemu z nich nie było po drodze, aby pójść do sklepu czy na stację benzynową. Jeon przypomniał sobie, że kolega Choi zawsze chętnie służy pomocą. Niepewnie odblokował telefon i wybrał, jak miał nadzieję, odpowiedni numer. Po usłyszeniu po drugiej stronie znajomego, niskiego i przede wszystkim zaspanego głosu wiedział, że mówi z odpowiednią osobą. Wyjaśnił całe zajście z kolegą i poprosił o przysługę. Kilka minut miłych, przyjaznych dla ucha słów i Choi już pędził do sklepu po trunki.
Nie czekając nawet pół godziny z drugiego końca miasta zawitał pod drzwi Park Jimina kolega Jungkooka. Jeon podszedł do drzwi i nacisnął klamkę, po czym pchnął ruchomy element wiszący na zawiasach.
- Masz jakiś motorek w dupie, że tak szybko przyszedłeś? - zapytał między chichotami Jungkook patrząc na mokrą od potu twarz Choia.
- A żebyś wiedział. - wycedził przez zęby rozmówca chłopaka za progiem domu. - Jechałem kulturalnie samochodem aż mi zaczęła napierdalać kontrolka, że nie mam paliwa. I zgadnij co twój oddany przyjaciel zrobił. Biegłem jak świr przez podwórka jakichś ludzi skacząc po pierdolonych płotach, żeby kupić ci to alko. Teraz daj mi to co obiecałeś, bo jak nie to będzie z tobą kiepsko.
- Luzik. - chłopak będący już pod wpływem alkoholu przeszukał kieszenie i wyciągnął kilka woreczków z białym proszkiem i jeden, prawdopodobnie ostatni, z tabletkami. - Używaj mądrze. - powiedział niemal wciskając zawartość kieszeni do rąk gościa i śmiał się z komizmu całej sytuacji. Groźny Choi Namin pobiegł kilka, jak nie kilkanaście kilometrów do sklepu, aby kupić piwo czy nawet tanie wino dla nic nieznaczącego Jeon Jungkooka. Ten świat jest taki dziwny, a życie nieprzewidywalne.
- I pamiętaj - zbliżył twarz do tej chłopaka stojącego na podwyższeniu. - mnie tu nie było, ty nic nie wiesz.
- Tak jest. - w komiczny sposób pożegnał przybysza i zamknął na klucz drzwi wejściowe. Gdy się odwrócił ujrzał za sobą Kima.
Tae ciągnął Jungkooka w kierunku pokoju Jimina szepcząc mu jaki to jego przyjaciel jest wredny i złośliwy. Nie zapomniał oczywiście zapytać o to czy w reklamówce kolega ma to o czym właśnie myślał.
CZYTASZ
The past || TaeKook
Fanfiction[zakończone] Różne rzeczy mogą się stać, jeśli ktoś zgubi największy zmaterializowany zbiór sekretów i wspomnień. //Taekook, angst, school!au, diary!au// //Yoonmin, secret love!au, writer!au// //be careful - stare, ale mam sentyment :3//