Wraz z mrugnięciem oka minął weekend. Niestety samopoczucie Jungkooka zostało. I najwyraźniej nie miało zamiaru odejść. Jimin dzwonił kilka razy, ale ten zasłaniał się jakąś nauką i bólem głowy. Taehyung wręcz napastował go telefonami.
Jungkook nie umiał przed nim kłamać. Nigdy by nie powiedział, że tak trudno przyjdzie mu kłamać. Mógł sam sobie przyznać nagrodę nobla w tej dziedzinie. Chociaż też często sam łapał się na tym, że wierzył w te farmazony. Myślał, że jest ok; że jest tak jak u wszystkich; że niby jest normalny i niczego mu nie potrzeba.
A jednak było i jest potrzebna miłość, czy coś na jej nikłe podobieństwo. Nieustanny lęk kiedyś będzie musiał minąć, prawda?
***
W poniedziałek wrócił do szkoły. Rozmawiał ze znajomymi jak zawsze. Nawet zagadał się z Tae tak bardzo, że spóźnił się chwilę lub dwie na lekcje fizyki. Zauważył mały promyk szczęścia w tm nieszczęściu nazwanym jego życiem. Nie było dla niego ważne to co ktoś o nim myśli. Nie było dla niego ważne, że ludzie gadali, że się stacza, przegrywa życie. Liczyła się chwila.
Ambitnym byłoby napisanie chociaż tematu i krótkiej notatki z jakiejkolwiek lekcji, ale po co? Jungkook siedział i wysłuchiwał w pełnej ciszy i skupieniu tego jak melodyjnie przynudza jego kolega recytujący własny poemat.
Oczywiście ulubieniec wszystkich. Najlepszy uczeń z nienaganną opinią. Wręcz anioł. Oczywiście w oczach dorosłych. Rówieśnicy wiedzieli, że z niego niezła żmija. Miał ledwo jednego kolegę, który też grał w jakieś płytkie gierki.
Podczas właśnie lekcji koreańskiego rozmarzył się. Myślał o Taehyungu, który jest jego małym skarbem. Po raz pierwszy pomyślał w ten sposób o koledze. Owszem lubił go wcześniej, ale po nieudanej próbie pocałunku bardziej doceniał obecność tego od niedawna blondyna.
Z zamyślenia wyrwał niemal wszystkich uczniów odgłos klaskania. Nauczycielka musiała być naprawdę wierną fanką tych wypocin. Zdezorientowani uczniowie również zaczęli klaskać w dłonie.
W miarę szybko minęły zajęcia tego zacnego dnia. Kolejny dzień można uznać za zaliczony.
Teraz tylko dom, praca domowa, sen. Tak mogło się wydawać. Zwykła rutyna, ale coś może zdarzy się tej nocy.
Jungkook już dawno siedział przy biurku i odrabiał prace domową. Rozszerzona matematyka to nic fajnego, a Jeon mógł powtarzać to w kółko. Czasem zastanawiał się jaki szatan go do tego podkusił. Ale jak już się zdecydował to trzeba było wytrzymać.
Każde zadanie mniej lub bardziej starannie zapisane zostawało w grubym, niebieskim zeszycie w kratkę. Z utęsknieniem patrzył na łóżko. Wiedział, że i tak nie zaśnie tej doby, ale chciał chociaż mieć nadzieję.
***
Ostatnie, kiepsko złożone zdanie na koreański wylądowało na końcu wielkiej kartki. Opowiadanie dokończone. Tematem był współczesny świat i Jungkookowi jakoś łatwo przyszło napisanie tego. Wyraził tam swój ból i wszelkie żale odnośnie jakiś błahych spraw. Nieuważni kierowcy, nieodpowiedzialni rodzice, wredni nauczyciele. Mogło być tego więcej, ale nie lubił wymieniać po nazwiskach. Pasowała mu pełna anonimowość.
Już było trochę po północy, a w szparze od drzwi nastoletniego mieszkańca tego domu widać było światło. Drzwi uchyliły się z cichutkim szelestem, a drobne stopy matki chłopaka kroczyły po zimnej podłodze.
Niska brunetka przymknęła lekko drzwi i podeszłą niepewnie do syna. Nachyliła się nad jego postacią i dała całusa w policzek młodszego.
- M-mamo? - szepnął ledwie słyszalnie.
- Syneczku musimy porozmawiać. - pociągnęła nosem kobieta. - Chodźmy do kuchni, zrobiłam herbatę.
Jungkook przeląkł się. Zdanie "Musimy porozmawiać" to jedno z tych, kiedy ktoś chce przekazać mu coś co i tak zniszczy mu życie w ułamku sekundy beż większych przeszkód.
Tak jak kobieta zaproponowała, tak zrobili. Podreptali o bosych stopach do pomieszczenia z aneksem kuchennym i usiedli przy niewielkim stoliku, na którym stały dwa parujące od zawartości kubki. Cukierniczka stała z uchyloną pokrywką, a w pomieszczeniu, jak nie w całym domu panowała żałobna atmosfera.
- Więc? Coś się stało? - młodszy Jeon zacisnął usta w cienką linie. - Hej, mamo nie płacz.
Chłopiec podszedł do kobiety i zamknął ją w szczelnym uścisku, a raczej próbował, bo tamta go odepchnęła. Kook był bardziej niż zdezorientowany. Stał kilka sekund bez ruchy analizując co się właśnie wydarzyło i czemu nie może nic z tym zrobić.
Wysoki nastolatek usiadł na krześle jak to zrobił zanim postanowił zainterweniować w sytuacji przygnębienia rodzicielki.
- Wiesz jak bardzo cię kocham, prawda? - powiedziała pomiędzy szlochami kobieta, a potem upiła łyk gorącego napoju.
- Ja też cię kocham i tak, wiem - przerwał na chwilę, aby upić łyk herbaty. - że mnie kochasz.
- I nieważne co by się stało tak będzie, rozumiesz? - nastolatek przytaknął jedynie zszokowany słowami kobiety. - Bardzo cię przepraszam. - ostatni raz już czule ucałowała czoło chłopca.
Odeszła od stołu i pochwyciła walizkę, założyła płaszcz i chciała wyjść. Była w trakcie zakładania swoich wysokich kozaków z czarnego tworzywa, kiedy Jungkook na dobre zaczął płakać. Nie wiedział co ma robić. Bał się zostać sam z ojcem. I tak od wielu miesięcy unikał mężczyzny.
Czemu ona to zrobiła? Czemu go zostawiła.
Ciszę przerwał głośny pisk i huk na schodach. Przerażony jeszcze bardziej Jungguk wyjrzał za drzwi na klatkę. To co ujrzał zszokowało go bardziej niż najgorsza zdrada.
Zobaczył ojca szarpiącego ciało nieprzytomnej rodzicielki leżącej w kałuży własnej krwi. Walizka nie przetrwała tego upadku i roztrzaskała się na kawałki przy tym mocnym spotkaniu ze schodami.
Mężczyzna, jak zazwyczaj pijany, zobaczył nastolatka i zaczął wspinać się po schodach, aby dopaść go i zapewne wykorzystać. Trochę by mu to zajęło.
Syn zbrodniarza zamknął na kilka zabezpieczeń mieszkanie i zamknął się dodatkowo w łazience. Wyjął telefon i wybrał numer ratunkowy.
- H-halo? Policja? N-nazywam się Jeon Jeongguk. - powiedział szlochając. - Mój ojciec zrzucił mamę ze schodów i próbuje wejść do mieszkania, proszę pomóc mi i mojej mamie.
Na koniec tej ledwo zrozumiałej wypowiedzi dodał adres.
Syreny radiowozu i karetki można było usłyszeć z daleka. Pomoc przybyła całkiem szybko. Policjanci skuli ojca Jungkooka i przewieźli do aresztu, gdzie zapewne będzie on czekał na proces. Matkę zaś z jak największą prędkością przetransportowano do szpitala, gdzie przeszła skomplikowaną operację. Chłopiec oczywiście pobiegł za karetką i był w szpitalu przy matce składając modły do wszelkich bóstw i bogów o przywrócenie jej zdrowia.
Policjanci jako część swojego obowiązku porozmawiali z synem Jeonów. Za porozumieniem z lekarzami skierowali go do psychologa.
A ten wieczór wydawał się tak banalnie przepełniony rutyną.
CZYTASZ
The past || TaeKook
Fanfic[zakończone] Różne rzeczy mogą się stać, jeśli ktoś zgubi największy zmaterializowany zbiór sekretów i wspomnień. //Taekook, angst, school!au, diary!au// //Yoonmin, secret love!au, writer!au// //be careful - stare, ale mam sentyment :3//