57

655 19 7
                                    

Młody chłopak siedział wlepiając znużone spojrzenie w ekran monitora komputera. W głowie łączył powolnie fakty. Kolejno wymieniał różne wątki.

- Koszykówka, kłótnia, narkotyki, ojciec, schody, szpital, pogrzeb, karton. - w ciemnym pokoju można było usłyszeć ciche mruczenie.

Mijały kolejne minuty, a koreańczyk ostatecznie nie zrobił nic. Żadnego progresu spodziewać się nie można było tej nocy. Mimo, że mężczyzna naprawdę miłował ten wyjątkowy czas wytypowany przez niego w ciągu całej doby.

Wszyscy wtedy byli pogrążeni we śnie; byli tacy niewinni i bezbronni. Cisza, która była nocą wszechobecna stawała się muzyką dla uszu artysty.

Nie widać w nocy nawet cienia szans, żeby ktokolwiek usłyszał jego monologi, rozważania, a nawet snute plany. Siedząc w pokoju zwyczajna lista zakupów miała wartość pinu karty milionera. Przecież on był artystą, więc wszystko było warte miliony monet, czyż nie?

Kątem oka chłopak zerknął na godzinę wyświetlaną w prawym dolnym rogu ekranu. Widniały tam liczby mówiące, że wybiła godzina, w której demony szydzą z Trójcy Przenajświętszej.

Cała ta chrześcijańska bajka wcale nie zainteresowała chłopaka z czarnymi, wielokrotnie już farbowanymi na rozmaite kolory włosami. Jedyne co siedziało mu w głowie to myśl, że musi dokończyć robotę, a zaczyna nużyć go to siedzenie bez jakiejkolwiek weny.

Mężczyzna podniósł ręce do oczu po czym je przetarł. Potem ziewnął mimowolnie roniąc zły. Ostatecznie poderwał się z krzesła na równe nogi i wyszedł z ciemnego pokoju. Cichym krokiem przemierzał metry swojego mieszkania. Wchodząc do kuchni oparł ręce o drewniany blat. Ziewając po raz kolejny sięgnął do włącznika srebrnego czajnika i go nacisnął.

Urządzenie zaczęło charakterystycznie buczeć, ciemnowłosy w tym czasie wyjął jakiś kubek z szafki, który był mu tak bardzo obojętny, że nawet rysunek słodkich kotków nie był w stanie go zniechęcić. Chodziło mu tylko o poczucie zastrzyku energii.

Z płytkiej szuflady zaraz pod blatem wyciągnął srebrną, małą łyżeczkę i do kubka wsypał dwie łyżeczki rozpuszczalnej kawy. Woda w czajniku zaczęła głośno bulgotać, a samo urządzenie wyłączyło się. Na górze uchwytu imbryka zebrały się krople z pary powstałej pod wpływem wysokiej temperatury wrzątku. Chłopak chwycił urządzenie następnie unosząc je z czarnej podstawki do góry. Nalał wody do uroczego kubka i zaciągnął się zapachem kawy unoszącym się w kuchni.

Zanim wrócił do pokoju zatrzymał się jeszcze na chwilę przy oknie. Patrzył na panoramę miasta, która nocą wygląda tak pięknie, że trudno oderwać od niej wzroku lub skrytykować.

Pojedyncze pojazdy przejeżdżały po ulicach metropolii dodając nieco inności temu spokojnemu stanu miasta. Pomimo tego, że duża część miasta pogrążona była we śnie, to były osoby idealnie bawiące się teraz w klubach, na domówkach czy gdzieś w drodze powrotnej. Pewnie niektóre z tych samochodów należały do ludzi ciężko pracujących na to, aby żyć na odpowiednim poziomie.

Kolejne kilkanaście minut ciemnowłosy czekał i szukał inspiracji gdzieś w oddali tego, co widać było zza jego kuchennego okna. Oczywiście mógł wykorzystać to, co działo się na ulicach, wspomnieć cokolwiek o pilnych pracownikach albo poruszyć temat niezrównoważonych emocjonalnie kotów sąsiadów, których szczerze nienawidził. Te paskudne w jego mniemaniu zwierzęta cały czas wydawały z siebie okropne, dziwne dźwięki. Nawet się nie dało tego bliżej określić. Może jedyne czym można nazwać te kocie ryki to swego rodzaju krzyki bólu lub samotności?

W taki sposób przynajmniej widziała to postać przy oknie. Ciągłe myśli w takich smutnych ramach zaczynały powoli męczyć chłopaka, który według całego świata właśnie teraz powinien cieszyć się życiem, bo ma te swoje dwadzieścia pięć lat i drugi raz tej szansy nie dostanie.

The past || TaeKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz