Przez kolejne tygodnie chłopak unikał ojca. Jak wracał do domu to z matką, która odbierała go od przyjaciela, a jeśli raz czy dwa zdarzyła się sytuacja, że było inaczej nie wychylał się. Żył w ciągłym i nieustannym strachu o siebie i mamę. W szkole jedynie Jimin wiedział o jego sytuacji, a przed innymi jakoś się wykręcał stałą wymówką - boksem. Tak minęło Jungkookowi kolejne trzy, może cztery miesiące. Chodził do szkoły, jadł coś, żeby dożyć jutra, nauka, szedł spać. Starał się. Nawet bardzo. Chciał popaść w trans rutyny i ciągłej nauki oraz przygotowań związanych w dużej mierze z maturą, która była co prawda dopiero za około rok. Aktualnie był 9 grudnia 2015, a Jungguk zastanawiał się czy te święta będą podobne do zeszłorocznych. Nie chciał takiego życia.
Zegar w mieszkaniu państwa Jeon wybił godzinę piątą rano. Młodszy Jeon wstał i wykonał wszystkie odruchowo narzucone przez mózg czynności. Standardowe śniadanie, torba spakowana wieczorem już na ramieniu chłopca, buty na nogach; szkoda tylko, że takie zniszczone. Szatyn wyszedł z mieszkania i udał się w podróż do szkoły. Nie miał biletu na jakikolwiek transport, więc poszedł pieszo. Chwilę później przekroczył budynek instytucji. Tak minął mu poranek, południe i popołudnie zajęte licznymi kółkami i klubami.
Wycieńczony chłopak siadł do biurka z herbatą i ciastkami, które kupił jak wracał z mamą. Rozłożył pomoce szkolne i rozpoczął naukę. Nie było mu dane mieć tego dnia spokój. Mimo, iż nie wychylał się i był grzeczny jak na chłopaka w jego wieku ojciec nie dawał mu spokoju. Przychodził do małego pokoju syna i mówił do niego te wszystkie obrzydliwe rzeczy, wyzywał go i znacznie obniżał samoocenę młodszego.
Było grubo po północy, kiedy ojciec opuścił pokój Jungkooka. Chłopak zostając sam uronił kilka nieznacznych łez, które były zapowiedzią ogromnego wodospadu mającego źródło nie w okolicach oczu, zaś w duszy. Zbierał mu się na płacz tak długo, że w końcu wybuchł. Szlochał, krztusił się łzami i przecierał opuchnięte oczy pół nocy jak nie całą, która mu została.
Już świtało, a ten dalej nie spał. W końcu poczuł się na siłach, żeby podjąć kolejną próbę podniesienia się z łóżka i zapisania notki w pamiętniku. Zsunął się powolnie z posłania wpatrując tępo w ciemność, która go otaczała. Wsunął dłoń pod materac i wyjął zniszczony, szary notes z brudnobiałymi kartkami. Chwycił długopis rzucony bez namysłu na biurko koło łóżka kilka godzin temu i zaczął kreślić powolnie, ociężale znaczki.
Drogi pamiętniku,
On znów to zrobił. Znów tu przyszedł. Znów mi mówił, że jestem nic nie wartą szmatą. Czuję się z tym źle. Nie chcę tego wszystkiego. Najgorsze w tym wszystkim chyba jest to, że Jimin coraz więcej czasu spędza z Sugą. Nie rozmawia ze mną na dużych przerwach tylko z nim. Owszem, przyznaję. Jestem zazdrosny jak cholera. Boję się, że mój mały Jimiś nie będzie mnie już potrzebował czy coś. A może to ja go bardziej potrzebuję? Nie wiem. Jak na teraz to chcę dobrze zdać maturę i wyjechać. Daleko. Tam gdzie będę szczęśliwy. Nie musi to być koniecznie inny kraj. Wystarczy miasto, a nawet może dzielnica. Gdyby nie Jimin i mama już dawno by mnie tu nie było, więc muszę im podziękować. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy, do zobaczenia
Jungkook
Zamknął szczelnie notes i wsunął do torby, żeby nikt go nie znalazł przy okazji porządków świątecznych. Chciał go nosić ze sobą wszędzie. Po czym wstał i chwycił wczorajsze ubrania i założył szary t-shirt i czarne rurki na siebie. Zebrał rzeczy potrzebne rzeczy na zajęcia i wyszedł z pokoju. Cichutko stawiał kroczki na skrzypiącej podłodze. Jeden za drugim. Dotarł do kuchni, pozbierał wczorajsze butelki ze stołu i zrobił proste śniadanie.
Szybkim, ale cichym krokiem szedł po schodach na niższe piętra aż do drzwi prowadzących do wyjścia z klatki budynku, w którym mieszkał Jeon. Włożył słuchawki do uszu i kroczył po trasie znaną na pamięć. Znał każde najmniejsze wyżłobienie na chodniku, każdą odstającą płytę, każdy zakręt, ale nie znał grupki chłopaków, którzy stali na chodniku blisko jego szkoły.
Jungkook zdołał usłyszeć, że mówią coś o jego szkole i, że jeden z nich jest tu nowy. Szczerze to nie przyjął się tym zbytnio. Jeżeli do jego klasy nie dołączy napakowany goryl, z którym będzie miał na pieńku będzie dobrze.
Przekroczył próg publicznego liceum w Seulu i zdjął kaptur z głowy, który gdzieś po drodze założył. Idąc przez szatnię jego wzrok zidentyfikował kilku chłopaków, którzy stali na ulicy chwilę temu. Szedł przez boks swojej klasy, gdy ktoś go zaczepił.
- Hej, Jeon. - usłyszał niski głos.
- Czego chcesz, Choi? - zwrócił się do chłopaka stojącego za nim.
- Może grzeczniej? Jest sprawa.
- Jaka?
- Mój kumpel ma niedługo urodziny i wiesz potrzebny towar, załatwisz coś?
- Mówiłem już, ale najwidoczniej muszę powtórzyć. Nie zajmuję się już tym gównem!
- Oj no uruchom stare znajomości dla kumpla.
- A co będę z tego miał, hmm?
- Ymm, no nie wiem. Mogę ci ogarnąć jakieś kujona, który zrobi za ciebie zadania.
- Mam mózg. Nie jestem tobą i nie wykorzystuje ludzi.
- Dobra nie będę z tobą dyskutować. Zgadamy się jeszcze na fejsie, nie?
- Ta, jasne.
- No ja myślę. - chłopak o niskim głosie wrócił do swoich znajomych, a Jeon poszedł w przeciwną stronę.
Szatyn poszedł pod salę, kontynuował słuchanie muzyki i czekał na dzwonek. Na horyzoncie zobaczył chłopaka z równoległej klasy, który idzie w jego stronę.
CZYTASZ
The past || TaeKook
Fanfic[zakończone] Różne rzeczy mogą się stać, jeśli ktoś zgubi największy zmaterializowany zbiór sekretów i wspomnień. //Taekook, angst, school!au, diary!au// //Yoonmin, secret love!au, writer!au// //be careful - stare, ale mam sentyment :3//