Rey: Były Ren zaniósł mnie na rękach do chatki i położył delikatnie na łóżku. Zaczęliśmy się całować namiętnie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
W pewnym momencie Ben zapytał: -Chcesz... TEGO..?.
-Z Tobą? Oczywiście że tak...-Zaczynam się rozbierać. On rozpina pas i kładzie go na szafce nocnej. Potem zdejmuje swoje szaty i zostaje w samych bokserkach i butach. Widzę jego umięśnioną klatkę piersiową. Ja jestem w samym staniku i majtkach. Zaczynam wodzić palcem po jego klatce piersiowej, cały czas całując go. On rozpina mi stanik. Ja zdejmuję z nim majtki. Następnie on ściąga bokserki. Jesteśmy nadzy. Całkiem. Na chwilę on przestał mnie całować i zaniemówił. Zaniepokoiłam się.
-Czy... coś jest... nie w porządku..?
-Wiedziałem że jesteś piękna, ale nawet nie wyobrażałem sobie jak bardzo...
Zarumieniliśmy się. Wpiłam mu się w usta. Całowaliśmy się namiętnie i dotykaliśmy. W pewnym momencie objęliśmy się, a on... Poczułam go w sobie. Na początku zabolało... Ben widząc mój wyraz twarzy przestał na chwilę i spytał: -Jest wszystko w porządku? Czy robię coś nie tak..?
-Nie. Jest idealnie...-Uśmiechnęłam się. Później było cudownie. Ben był ostrożny i delikatny. Szczerze? Nie posądzałabym byłego mistrza zakonu Ren o taką delikatność. Było nam wspaniale. Zasnęłam wtulona w Bena. Przed snem poczułam jeszcze jak Ben mnie całuje i okrywa kocem, mówiąc: -Dobranoc. A potem wyszeptał: -Kocham Cię...
Ben Solo: Gdy się obudziłem, pomyślałem o przeprowadzce. Było mi głupio, że ciągle byliśmy na garnuszku mojego wuja. Nie podobało mi się to. Przyszła mi do głowy Guag. Muszę poza tym pomóc... Ach... No tak... Teraz to Rey musi pomóc tym ludziom. Tedowi i Toddowi. Poza tym, musimy się ukryć. Teraz to Rey ma dar. To na nią teraz poluje cała galaktyka. A Guag wydaje się być dobrą planetą. Trawa, bo piasek odpada. Rey go nie znosi... Uśmiechnąłem się na samą myśl o mojej ukochanej. Spojrzałem na nią. Tak smacznie śpi. Pogłaskałem ją po policzku. Uśmiechnęła się przez sen. Odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy i zacząłem się ubierać. Tak. Czas się ustatkować. Kocham ją. Kocham ją bardzo.
Gdy się obudziła powiedziałem jej o moim pomyśle. Opowiedziałem też o Ted'dzie i Todd'dzie. Zgodziła się im pomóc. Spakowaliśmy i pożegnaliśmy się z Lukiem Skywalker'em. Odlecieliśmy. Wskoczyliśmy w nadprzestrzeń. Podróżowaliśmy pare godzin. Po tym czasie przybyliśmy. Kupiliśmy dom, zajęliśmy się rolą. Ogólnie było idealnie. Do czasu. *** Zbliżała się gwiazdka. Był grudzień, a ulice spowijał biały puch. Siedziałem z Rey w domu, pijąc gorącą czekoladę. Trwaliśmy w ciszy i rozkoszowaliśmy się chwilą.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wtedy Rey zapytała: -Nie chciałbyś mieć dzieci, Ben..? Zakrztusiłem się czekoladą, którą właśnie piłem i trochę się nią polałem. -Ben..?-Rey się chyba zaniepokoiła. Nie byłem gotowy na dzieci.
-Rey...-Zacząłem, odstawiając kubek na stolik i chwytając ją za ręce.-Rey... nie chcę mieć dzieci. Przynajmniej... Nie teraz. Uśmiech zniknął z twarzy mojej narzeczonej. -Ale...
-Boję się. Boję się że coś może Ci się stać. Już raz Cię straciłem. Nie wiem. Cała galaktyka Cię szuka! Nie po to zaszyliśmy się na tej planecie, aby wydał nas jakiś dzieciak! Wykrzyczałem. Po chwili zrozumiałem że zbyt ostro ją potraktowałem. Zrobiło mi się głupio. Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale ona wstała, obdarzyła mnie chłodnym spojrzeniem i wyszła z domu.
Zrobiło mi się strasznie głupio. Dlaczego ja to powiedziałem..? Przecież chcę mieć z nią dzieci... Mieć przyszłość... A tymczasem co? -Cholera... Co ja zrobiłem... Wyszedłem jej poszukać. Może jest w naszym ulubionym barze? Udałem się tam. ***
Nie znalazłem jej tam. Może się napiję..? Przecież... Nie zaszkodzi... Na chwilę zapomnę...
Usiadłem przy barze i zamówiłem kolejkę. Wypiłem pare drinków. Przysiadła się do mnie jakaś blondynka.
Zagadała mnie. Postawiłem jej parę napojów. Rozmowa się kleiła. W pewnym momencie ona mnie pocałowała! Nie chciałem tego więc cofnąłem się od razu. Była w ciężkim szoku, gdy wyszedłem z baru.
Na zewnątrz zobaczyłem Rey. -Rey!-Krzyknąłem, ale ona dalej szła przed siebie. Dogoniłem ją. Wtedy zauważyłem że płacze.
-Co...-Niedokończyłem, bo przylała mi w twarz z liścia.-Au!
-Boli? I ma boleć... Widziałam jak się całujesz z tą... tą... Tapetą! Wykrzyczała mi.
-Ale... To ona pocałowała mnie! Przysięgam!
Ale moja ukochana nie chciała mnie słuchać.
-Z nami koniec!-Krzyknęła po czym zaczęła ściągać pierścionek zaręczynowy.
-Nie! Błagam! Wszystko tylko nie to!-Klęknąłem przed nią. Lecz ona rzuciła we mnie pierścionkiem i poszła dalej. Zniknęła mi z oczu przez padający śnieg. Podniosłem pierścionek z podłoża. Z moich oczu poleciały łzy. Osoba która była dla mnie tak bliska, właśnie odeszła. Na zawsze.