7

290 21 2
                                    

Rey:
-No i gdzie on jest?!-Pytam zdenerwowana. Chodzę w te i we w te po pokoju.-Miał tylko ocalić generał Organę! A tymczasem wyłączył nadajnik! Coś musiało się stać!

-Rey...-Nagle do pomieszczenia wszedł Poe.-Statek, w którym jest Ben właśnie ląduje...
Zaczął.

-Wreszcie!-Już chcę wybiec do hangaru, gdy pilot mnie zatrzymuje.

-Statki Najwyższego Porządku też tu są...-Oznajmia.

-CO?!

-Musiał nas zdradzić... Nie ufałem mu od samego początku mu nie ufałem...
Zgromiłam go wzrokiem. On uniósł ręce w obronnym geście.

-Jak uważasz. Rozbił się w lesie. Idź tam. Tylko proszę... uważaj na siebie...
I wybiegł z pokoju, zapewne przeprowadzić ewakuację. Teraz ja opuściłam bazę i szybkim krokiem kierowałam się w stronę statku Bena. Kierowałam się mocą. Nie chciałam wierzyć w to, że Ben wrócił na ciemną stronę mocy.
Gdy dotarłam do statku, był pusty. Kopcił się z niego dym. Zaczęłam się rozglądać dookoła.

-BEN! Ben! Gdzie jesteś?!
Krzyczę, ale nikt mi nie odpowiada. Zaczynam go szukać. Idę w głąb lasu. Przecież może być ranny. Muszę mu pomóc...

Wtem z cienia wyłania się Solo. Podbiegłam do niego, aby go przytulić, ale on włączył miecz i rzucił się na mnie. W ostatniej chwili włączyłam swój i się obroniłam.
On jednak przeszedł na ciemną stronę...
W moich oczach zakręciły się łzy smutku i zawodu. Ren chyba to zauważył i na chwilę rozluźnił uścisk, lecz potem znów na mnie napierał. Zrobiłam pewną siebie minę, choć nie byłam wcale taka pewna...

 Zrobiłam pewną siebie minę, choć nie byłam wcale taka pewna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spojrzałam w jego zimne i puste oczy. Były krwistoczerwone. Musiałam mu jakoś przemówić do rozumu. Muszę... Tylko jak?

-Nie jesteś zły...

-A chcesz się przekonać?-I zamachnął się na mnie mieczem. Zrobiłam unik i poturlałam się pod najbliższe drzewo.

-Twój ojciec by tego nie chciał!-Krzyknęłam. To go całkiem wyprowadziło z równowagi, bo zaczął mnie atakować na ślepo i w furii.

 To go całkiem wyprowadziło z równowagi, bo zaczął mnie atakować na ślepo i w furii

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Znów ciał mieczem. Tym razem nie miałam tyle szczęścia i zranił mnie w prawe ramię.

-Ajj...-Syknęłam z bólu. Muszę go zaatakować. Chociaż nie chcę mu zrobić krzywdy...
Tym razem ją ruszyłam mieczem, ale on chwycił mnie za nadgarstek i unieruchomił. Nie wiem co mam zrobić. Spanikowałam. Miał mnie praktycznie na talerzu. Spojrzałam mu w oczy po raz ostatni. Mimo że były czerwone i tak kocham Bena. Chcę zrobić coś jeszcze. Przed śmiercią. Coś, co może przywróci go na ziemię.
Pocałunek.

Pocałowałam go

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pocałowałam go. On po chwili chwycił moją twarz i również mnie pocałował. Wyłączyłam miecz. Wiedziałam że nic mi już nie zrobi.
Oderwaliśmy się od siebie.

-Przepraszam...-Szepnął cicho.-Za... za wszystko...

Znów go pocałowałam.
-Już jest dobrze.
Tym razem z oczu poleciały łzy szczęścia.
Wtedy usłyszeliśmy wybuch.

-Najwyższy Porządek tu jest!
Krzyknął. Pobiegliśmy szybko do bazy. Wszystko stało w płomieniach. Od razu pomyślałam o Finn'ie i Poe.
-Och... nie...
Wybiegłam do płonącego budynku, aby szukać przyjaciół.

-Rey!
Słyszę krzyk Bena, ale nie zatrzymuję się.

Dym dociera do dróg oddechowych i oczu. Gorące płomienie parzą moją skórę, zaczynam się krztusić. Padam na kolana i kaszlę, nic nie widzę. Wtedy czuję, jak ktoś bierze mnie na ręce. Z początku myślałam że to Ben. Niestety okazało się że to jeden ze szturmowców. Gdy wyszliśmy na zewnątrz i zaczęłam z powrotem widzieć, zaczęłam kaszleć, dławić. Szturmowiec rzucił mnie na ziemię, a Ben natychmiast do mnie podbiegł.

Chciałam włączyć miecz, ale Ben mi to odradził, zważywszy na to że byliśmy otoczeni przez szturmowców, a wszystkie działa były skierowane na nas. Z żołnierzy wyłoniła się Phasma.

-W ciągu miesiąca dopuściłeś się podwójnej zdrady. No no. Teraz to koniec. Idziecie przed oblicze Snoke'a...

Ben chciał wstać i rzucić się na Phasmę, ale szybko go ogłuszyli...

-Ben!

Potem mnie również ogłuszono. Ciemność widzę...

Tak, Kociaczek2017, miałaś rację. Ten rozdział dedykuję Tobie i wszystkim, którzy komentują :)

Zostań jeśli kochasz...-ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz