4

435 28 2
                                    

Kylo Ren:
-Jest albo bardzo silna, albo nic nie wie.
Rozmawiałem z katem, patrząc jednym okiem na poturbowaną Rey.

-Na dziś koniec. Musimy ją utrzymać przy życiu. Jutro znowu spróbujemy.

Facet kiwnął głową i wyszedł z celi. Skierowałem się do brązowookiej.

-Czego?-Warknęła cicho. Widziałem że jest w fatalnym stanie. Takich tortur nawet ja bym tak długo nie wytrzymał.

-Wiem że byłaś w mojej głowie.

Zrobiła zdziwioną minę.
-Skąd?
Tym razem to ja się zdziwiłem.

-Blefowałem. Ale dzięki za info.

-Dlaczego to robisz?

-Bo tylko w tym jestem dobry...
Szepnąłem i już miałem wyjść, gdy...

-Nie prawda. Wiem że umiesz kochać i być kochanym. Przejdź na jasną stronę mocy. Proszę!

Mówiła błagalnym tonem.
-Nie mam tam po co wracać...

Nałożyłem kaptur i wyszedłem. Pozwolę jej się przespać przed jutrem. Choć i Anakin i Rey osiągnęli swój cel. Zasiali u mnie ziarno niepewności.
Położyłem się spać.

Rey:
Jestem strasznie wyczerpana. To było okropne. A jutro to samo. Mam nowy cel. Przeciągnę Rena na jasną stronę. Próbowałam się uwolnić. Na nic moje wysiłki. Muszę z nim porozmawiać. Sam na sam. Ale to niemożliwe...
***
Kylo Ren:
Wierciłem się w łóżku. Nie umiałem zasnąć. Nie wiem co mnie podkusiło. Poszłem do zbieraczki złomu.
Spała, gdy do niej przyszłem. Postanowiłem nie budzić jej. Zacząłem ją obserwować. Widziałem jaka była piękna. Ale Reni nie mogą kochać... Poza tym... Czy to miłość? Już nie odczuwam nieodpartej potrzeby zabicia jej i nie jestem pewien ciemnej strony, ale ona na pewno mnie nie pokocha. Mnie. Potwora bez serca, który zabił własnego ojca...

-Co ty tu robisz?-Zapytała zaspanym głosem Rey, widząc mój tępy wzrok.

-Co..?-Spytałem wyrwany z transu.

-Pytam, co ty tu robisz? Grzeczni Renowie nie powinni być już dawno w łóżkach?

-Ha ha.-Zaśmiałem sarkastycznie.

-Więc: Czego tu szukasz?

-Nie umiem zasnąć, to pomyślałem że Cię podręczę...

Wyczułem że się przestraszyła, więc dodałem:
-...ale pomyślałem że jednak pogadamy.

Tym razem szczerze się zdziwiła.

-Ty? Wielki Mistrz Zakonu Ren, chcesz porozmawiać ze mną, zwykłą złomiarą?

Zastanowiłem się chwilę, ale po chwili przytaknąłem.

-Ale... Dlaczego?-Jęknęła.-Dlaczego ze mną? Nie masz tu jakichś przyjaciół, znajomych...
Zaczęła.

Spuściłem głowę.

-Och...-Wyczułem... współczucie?-Przykro mi...
Teraz ona spuściła głowę.
Machnąłem ręką.

-Przecież to nie Twoja wina, że nie mam przyjaciół...

-Rozumiem Cię...

-Nie rozśmieszaj mnie. Masz wielu przyjaciół. Ten zdrajca Finn, pilot, cały Ruch Oporu i moja matka...

-Ale przez dwadzieścia lat byłam sama na Jakku.-Wtrąciła.

-...-Nastała chwila ciszy, którą przerwała Rey.

-To... O czym chcesz pogadać..?

Uśmiechnęliśmy się. Przegadaliśmy całą noc.
***
Tygodnie i dni mijały. Każdej nocy przychodziłem do Rey i gadaliśmy. O wszystkim i niczym. Stała się moją najlepszą przyjaciółką. Jedyną przyjaciółką. Odwołałem jej tortury i udawałem że ją przesłuchuję, a tak naprawdę, nie robiłem nic. Pewnego dnia, miałem wizję. Naprawdę paskudną. Siedziałam przed maską swego dziadka i rozmawiałem z nią.

-Dziadku... Wybacz, ale nie będę kroczyć Twoją ścieżką. Wyznaczę sobie nowy cel...

I w tym momencie znalazłem się w komnacie Snoke'a. Była tam Rey. I moja matka. Snoke  powiedział:

-Masz wybór. Zabij jedną, to drugą ocalę.

Sięgnąłem po miecz i w tej chwili film się urwał.

Znów jestem w swojej kajucie i oddycham ciężko. Przypomniało mi się o terminie. Miałem czas, aby wydobyć z Rey informacje, a ja z nią rozmawiałem. I tylko to. Co ja powiem Snoke'owi? Chwila. Już nie ma Kylo Rena. Jest Ben. Ben Solo. Nie należę już do Snoke'a...

Muszę ocalić Rey! Rzuciłem się pędem do sali przesłuchań. Weszłem bez problemu do pomieszczenia i zacząłem mówić wszystko Rey. Ta mnie wysłuchała. Uwolniłem ją z łoża tortur i pozwoliłem zrobić parę kroków. Zrobiła jeden, drugi i po trzecim upadła. Na szczęście zdążyłem ją złapać. No tak. Przecież przez miesiąc tylko leżała. I jeszcze ta noga...

-Słuchaj, przepraszam za tę dziurę w nodze...-Podrapałem się po głowie. Ona machnęła tylko ręką.

-E tam... Było, minęło...
Zaczęła, ale nie dokończyła, bo do pokoju wszedł Hux.

Zostań jeśli kochasz...-ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz