6

350 19 7
                                    

Ben Solo:
Mój statek się rozbił. Jakoś dawałem sobie radę, ale gdy zaczynało brakować jedzenia, udawałem się na polowanie.
Tego dnia mijał jakiś tydzień od mojego przybycia na tę planetę. Myślałem o Rey. O tym że już nigdy jej nie zobaczę. I nie przeproszę. Za wszystko.
Polowanie mi się przedłużyło. Zbliżała się noc, a ja nic nie znalazłem. Trudno. Pójdę spać bez kolacji. Już miałem wracać, gdy wyczułem obecność. Obecność Rey?
Uśmiechnąłem się pod nosem. Pewnie mnie szuka. Tylko nie mogę się jej pokazać. Wtedy to usłyszałem. Krzyk. Krzyk przerażenia. Krzyk Rey.
"REY!" Pomyślałem

Rzuciłem się pędem w stronę, z której słyszałem krzyk. Niestety nikogo tam nie było. Wtem na coś nadepnąłem. Czy to... miecz Rey..? Są też ślady krwi i ciągnięcia... Prowadzą do...
Jaskini Wampa?! Muszę szybko działać!

Rey:
Obudziłam się, wisząc do góry nogami. Moje stopy były w lodzie. Zaczęłam się rozglądać na wszystkie strony, w poszukiwaniu pomocy. Nie miałam swojego miecza. Nie wiem co się dzieje. Muszę coś wymyślić! Ktoś idzie...

-Ben..?-Szepnęłam cicho. Ale zza rogu wyszedł 4-metrowy, biały stwór. Zaczął ryczeć w moją stronę i się zbliżać. Rozpłakałam się i zamknęłam oczy. Wtedy usłyszałam dźwięk włączanego miecza. Ciemność rozświetliła potrójna, czerwona klinga.

-Ben!-Krzyknęłam uradowana.

Młody Solo zabił bestię i mnie uwolnił. Przytuliłam go. On to odwzajemnił i wręczył mi mój miecz.

-Dziękuję.-Powiedziałam, po czym dodałam:
-Zgubiłam kurtkę.

Gdy wyszliśmy z jaskini, on ściągnął swój płaszcz i okrył nas. Z nieba zaczął sypać śnieg.

-Dlaczego tu przyleciałaś?
Przygryzłam wargę zawstydzona swoją głupotą i palnęłam bez zastanowienia:
-Bo nie mogę bez ciebie żyć...

Po chwili zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam. Poczułam przypływ gorąca na policzkach.
Spodziewałam się wszystkiego. Krzyku. Złości. A on mnie... pocałował...

Ben Solo:Gdy skończyliśmy się całować, spojrzałem w jej oczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ben Solo:
Gdy skończyliśmy się całować, spojrzałem w jej oczy. Były takie piękne. Czekoladowe. Były w nich takie iskierki i światła, które tańczyły. Moje serce na dźwięk jej imienia prawie wyskakiwało mi z piersi. Tak. To na pewno miłość.

-Kocham Cię...
Powiedzieliśmy jednocześnie i się zaśmialiśmy. Nagle ciemność się rozproszyła od świateł statku.

-I ty go nie kochasz, taak..?-Zapytał z sarkazmem Poe.-Wsiadajcie!

Tym razem Rey spojrzała się na mnie.
-Chcesz dołączyć do Ruchu Oporu?

-Z Tobą? Zawsze.-Posyłam jej uśmiech.
Gdy już jesteśmy na statku Rey dostała hologramowy opiernicz od Lei oraz podziękowania.

-Żeby to się więcej nie powtórzyło.-Zakonczyła swój wywód generał Organa.-...a Ty.
Zwróciła się do mnie .-Cieszę się że wróciłeś.-Uśmiechnęła się.-Kocham Cię, Ben...

W pewnym momencie uśmiech zszedł z twarzy mojej matki. Wtedy ziemia pod stopami mojej mamy się zatrzęsła i nastąpił potężny wybuch.

-MAMO!-Krzyknąłem. Ale nie odpowiedziała. Była głucha cisza. Po chwili coś się stało. Na ekranie pojawia się twarz Snoke'a.

-Twoja matka żyje. Jeszcze.
Zaznaczył ostatnie słowo.-Masz czas żeby do jutra znaleźć się na moim statku. SAM...
Zazgrzytałem zębami.

-Zgoda.-I się rozłączyłem.

-Co?!-Spytał zdziwiony Poe i Rey.

-Muszę ocalić matkę...

-Lecę z Tobą.-Stwierdziła brązowooka.

-Nie.-Odpowiedziałem stanowczo.

-Co "nie"?

-Nie lecisz ze mną. To zbyt niebezpieczne...
Zacząłem. Ta przewróciła oczami.-I myślę że Poe się ze mną zgodzi. Musicie opatrzeć ocalałych, którzy są jeszcze na Endorze.
Rey westchnęła.

-Nie martw się. Wrócę.

Chciałem ją pocałować, ale nagle Poe przypomniał o swojej obecności.

Chciałem ją pocałować, ale nagle Poe przypomniał o swojej obecności

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Ekhm...-Chrząknął.

-A... em.... Tak... To...
Zaczęliśmy się jąkać.-Powodzenia.
Po czym wskoczyłem do kapsuły ratunkowej i już mnie nie było. Wyczułem tylko smutek Rey. Przez całą drogę na niszczyciela o niej myślałem. Liczyłem że nie wpadnie na pomysł aby za mną przylecieć.

Gdy przybyłem na statek, ''powitali" mnie szturmowcy. Kilku zabiłem. Lecz po chwili wkroczyła Phasma, która mnie, jakimś cudem, unieruchomiła. Ekstra. Znów pokonany przez dziewczynę.

-Gdzie jest moja matka?!-Warknąłem.

-Wszystkiego się dowiesz. Z czasem...

Kiedy weszliśmy do komnaty Najwyższego Przywódcy, ten nachylił się nade mną i powiedział:
-Dopuściłeś się wielkiej zdrady, mój uczniu... Ale dam Ci drugą szansę.

-Nie chcę szansy! Wypuść mnie!-Zaczynam się wyrywać.

-To przywróci ład i porządek w Twojej głowie...

-Co...

Przyłożył dłoń do mojej głowy i zaczął używać mocy...

-Teraz znów będziesz Kylo Renem...

Poczułem wielką siłę, która na mnie napiera. Próbowałem walczyć, ale nie udało mi się. Urwał mi się film...
Kylo Ren:
-Teraz znów będę Kylo Renem...
Powtórzyłem nieobecnym głosem.

-W porządku. Rozkuć go.-Rzekł Snoke i wrócił na swój ''tron".
-Teraz, przeprowadzisz atak na bazę rebeliantów.

-Tak mój mistrzu...
Wstałem i wyszedłem z pomieszczenia.


Akcja się rozkręca 😎😃 jak myślicie, co będzie dalej?

Zostań jeśli kochasz...-ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz