Ben Solo: Nie mam pojęcia ile czasu klęczałem w śniegu i płakałem nad pierścionkiem. Nie wiem. Kiedy już zebrałem się w sobie zacząłem iść do domu.
Gdy już się tam znalazłem, od razu uderzył mnie niepokój i cisza. Włączyłem miecz. Weszłem powoli i zatrzymałem się w przedpokoju. To było straszne. Wszędzie porozrzucane i poniszczone rzeczy. Dosyć sporo krwi na podłodze i uchylone drzwi.
-Rey?-Zapytałem pełen obaw. Potem dodałem głośniej.-REY!!!
Odpowiedziała mi głucha cisza. Przeszukałem cały dom. Nie było jej nigdzie. Znalazłem za to mały pendrive z filmem. Muszę go obejrzeć. Obok pena był miecz Rey. To nie wróży nic dobrego. Ona się z nim nie rozstaje.
Włączyłem film. Moim oczom ukazał się Snoke. Z protezą ręki i metalową blaszką w miejscu serca. Zaczął mówić:
-Witaj, mój były uczniu. Teraz, dzięki tej złomiarce mogę posiąść najpotężniejszą moc. Moc władania nad życiem i śmiercią! Nie przeszkodzisz mi już. Jeśli spróbujesz nas znaleźć, zginiesz. A ona pierwsza.
Nagranie się skończyło. Zacząłem myśleć, co zrobić. Muszę coś wymyślić. Wtedy wpadłem na pomysł aby polecieć do wujka Luke'a. Wziąłem statek i poleciałem. *** Opisałem mu wszystko, dokładnie. Nie pominąłem też szczegółu o pocałunku z nieznaną mi kobietą. Wuj mnie wysłuchał. A potem uderzył w ramię. Rozmasowałem bolące miejsce. -Za co..?
-Za Twoją głupotę. Jak mogłeś to zrobić Rey? Spuściłem głowę. -Wiem. Nie umiem opisać słowami za kogo się uważam. Naprawdę nie chciałabym aby to się wydarzyło...
-Już dobrze. Pomogę Ci. Poradzimy sobie. I zaczął kierować się do statku. Ruszyłem za nim.
Gdy znaleźliśmy się poza atmosferą skoczyliśmy w nadprzestrzeń. Kierunek: baza Najwyższego Porządku. On jej nie zabije. Rey ma dar. Jest mu potrzebna...
*** Rey: Obudziłam się. Potwornie bolała mnie głowa. Próbowałam poruszyć ręką, ale z przerażeniem odkryłam że jestem przypięta do tej samej maszyny, co Ben... Ben... Dlaczego to zrobił? Dlaczego mnie zdradził? Może za bardzo naskoczyłam na niego z tym dzieckiem i w ogóle... -Proszę proszę. Złomiara się obudziła. Usłyszałam charakterystyczny głos Phasmy. Odwróciłam wzrok w jej stronę. Posłałam jej mordercze spojrzenie.
-Nie boję się Ciebie.
-A mnie..?-Z cienia wyłonił się Snoke.
-Też nie.
-Zobaczymy. Masz coś, czego pragnę...
-To czemu nie weźmiesz tego daru? O ile pamiętam, Benowi bez problemu go zabrałeś...
-Maszyna się uszkodziła. Musisz CHCIEĆ mi go oddać.
-No to masz problem. Nie oddam Ci go. To będzie wyrok, dla całej galaktyki... Najwyższy Przywódca zaczął się do mnie zbliżać. Wtedy usłyszałam miecz świetlny. Spojrzałam w tamtą stronę ze Snoke'iem. -Ben?!
-Ach, mój wierny uczeń i ostatni rycerz Jedi, Skywalker. Ostatnie słowo tak jakby wypluł.
-Phasma, zajmij się nimi i włącz maszynę...
I w tym momencie stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Kapitan Phasma strzeliła w Snoke'a.
Był szczerze zdziwiony, ale i wściekły. Luke i Phasma atakowali Przywódcę, a Ben mnie rozkuł. Wpadłam w jego ramiona.
-Czemu przyszedłeś..?
-Bo Cię kocham Rey. To ona mnie pocałowała. Wierzysz mi? Kiwnęłam głową i go przytuliłam.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Były Ren podał mi mój miecz i rzuciliśmy się w wir walki. Cała nasza czwórka. Potem trójka, bo Snoke załatwił Phasmę. Odepchnął Luke'a mocą, a ja się wściekłam i zaatakowałam Przywódcę, ale ten mnie zranił w bok. Odsunęłam się i upadłam na kolana. Gdy Ben to zobaczył, zaczął ślepo atakować Snoke'a. W końcu, pozbawił go głowy. Wyzwolił galaktykę. Mężczyźni podbiegli do mnie, ale ja już się uleczyłam. Wstałam i na chwiejących się nogach, udałam się z resztą do statku.
KONIEC Błagam nie zjedzcie mnie za to że już koniec. Ale nie mam czasu pisać. Nauka i problemy osobiste... Mam nadzieję do zobaczenia!