Rey: Czas mijał. Były Ren poczynił postępy. Już 8 miesięcy ukrywamy się na tej planecie. Pewnego dnia podczas nauki panowania nad gniewem, przybiegł Skywalker. Miał bardzo zmartwioná minę.
-Wuju... Czy coś się stało..? Luke wysapał tylko: -Leia... Jest chora... Bardzo...
Z Benem od razu pobiegliśmy do Organy. Ben niepewnie wszedł do domku, w którym leżała Leia.
-Mamo...
-Ben... Proszę Cię... abyś wyzwolił galaktykę... Ale...-Tu wskazała na mnie z trudem i powiedziała: -Dbaj o nią... To dobra dziewczyna...
Milczeliśmy.
-...Czas na mnie...
-Nie mów tak mamo...
-Kocham Cię... Zdążyła pogłaskać go po policzku. Potem jej ręka opadła bezwładnie na materac... Zakryłam rękami usta. -Nie...-Szepczę.
-Mamo... Nie! Poczekaj! Ja... ja też Cię kocham...
Chwilę patrzył w ślepy punkt. Chwyciłam go niepewnie za ramię...
-Ben..?
On się odwrócił i mnie przytulił. Płakał.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
*** Dokładnie dwa tygodnie temu Generał Organa odeszła. Ben nadal nie może się z tym pogodzić. W zasadzie to mu się nie dziwię. Niestety... Oddaliliśmy się od siebie. Bardzo. Już nie całuje mnie codziennie w czoło i nie mówi "kocham cię". Nie budzę się i nie widzę jego uśmiechu. Unika mnie. On mnie już chyba nie kocha... Luke mówi że to tylko żałoba. Że muszę mu dać czas... Ale mi jest smutno. Solo mnie unika, Skywalker znika na całe dnie, pewnie by medytować.
Tego dnia spacerowałam brzegiem klifu, nad morzem. Było mi smutno. Przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek. Nie mam już nikogo... Rodzice mnie porzucili, Leia, która była dla mnie jak matka, nie żyje, Luke to tylko mistrz, a Ben już ze mną nie gada. Finn i Poe też pewnie nie żyją. Galaktyka jest spisana na straty. Prawie każdy chce zabić mnie i bliskie mi osoby. Po co żyć? Zrobiłam krok w przód. Stałam na krańcu klifu. -A gdyby tak... skoczyć? Po co żyć, skoro i tak nikt nie zapłacze... Powiedziałam cicho. Skoczyłam. Zrobiłam to. Zrobiłam. Skończyłam z klifu. Wprost do lodowatej wody. Usłyszałam czyjś krzyk. Ale było już za późno. Wpadłam do czystej wody. Nie umiem pływać, więc spadłam na dno, jak kłoda. Woda dostała się do ust, oczu i płuc. Ciemność.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ben Solo: Dlaczego to wszystko musiało się tak potoczyć? Dlaczego? Dlaczego?! Zabiłem własnego ojca. Teraz straciłem też matkę. Spacerowałem. Medytowałem. Myślałem. Nie znoszę życia. Jest głupie! Kopnąłem ziemię. Wtedy wyczułem silne emocje. Smutek i... rozpacz? Ale... Na tej wyspie jestem tylko ja i... Rey... Cholera! Byłem takim egoistą! Cały czas myślałem tylko o sobie! Nie pomyślałem jak się z tym wszystkim czuję Rey! Muszę ją znaleźć, za nim będzie za późno..! Biegłem koło klifu. Zauważyłem Rey. Stała i patrzyła się w wodę tępym wzrokiem... O nie! Ona chce skoczyć! Biegłem co sił w nogach. Zrobiła jeden krok. Dalej mnie nie widzi. Zaczynam krzyczeć:
-REY!!!
Ale było za późno. Skoczyła do morza. Nie! Muszę ją ratować! Skończyłem za nią. Zanurkowałem pod wodę i zacząłem jej szukać. Znalazłem. Wyciągnąłem na brzeg. -Rey..? Zacząłem sprawdzać czy żyje. Żyje. Na szczęście. Zacząłem robić jej sztuczne oddychanie. Wtedy zaczęła pluć wodą i się dławić. W końcu otworzyła oczy. Spojrzałem w nie. Nasze spojrzenia się spotkały. Moje było zatroskane i zmartwione, a jej chłodne i puste.
-Czemu to zrobiłaś?
-Nikt by po mnie nie płakał...
-JA bym płakał... Spojrzała na mnie. Rozpłakała się.
-Czułam się samotna, nieważna... Nie istniałam dla Ciebie! A ja... ja nie mogę bez Ciebie żyć... Rozumiesz?
Zaniemówiłem. Wiedziałem że ją zaniedbałem... Ale żeby tak... Czułem się naprawdę fatalnie... Chwyciłem ją za brodę i uniosłem jej głowę do góry, tak, aby mogła patrzeć mi w oczy.
-Słuchaj... Ja bez Ciebie też nie mogę żyć... Kocham Cię ponad wszystko, Rey... I nie pozwolę, aby stała Ci się krzywda... Niedokończyłem, bo rzuciła mi się w ramiona i przytuliła mocno. Tak, że na chwilę straciłem oddech.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.