3

18 2 0
                                    

Rozdział 3

Myśliciele wędrowali do wiosek zgodnie z założeniami omawianych na spotkaniu z królem. Na szczęście śnieg zaczął już topnieć. Pojawiły się pierwsze oznaki wiosny. Nadal w niektórych miejscach było dużo śnieżnych pułapek, ale właściwie była to tylko kwestia paru dni, może tygodni, aby puchowa biel stopniała na dobre. Armin zrzucił z głowy kaptur i skierował twarz w stronę pierwszych promieni słonecznych. Po chwili rozejrzał się po okolicy. Wzrok jego powędrował na skały. W końcu upatrzył sobie, według niego najbardziej nadającą się na rzeźbienie. Przejechał po chropowatej powierzchni dłonią. Tak powiedział do siebie:

– Tak, ta jest idealna. – Zebrał w sobie energię i wyrównał powierzchnię skały, a następnie wyrył na nim pierwsze litery. Z początku nie szło mu to za dobrze, ale ostatecznie szybko uporał się z pieśniami o bohaterskich wojownikach Skandinavii. Po ciężkim dniu pracy, udał się na spoczynek do wioski, do której miał z około trzy kilometry.

Wieści o Myślicielach bardzo szybko się rozeszły. Osadnicy przez kilka miesięcy nie byli zadowoleni, ale gdy ich plony stawały się dwukrotnie większe, zmieniali zdania. Któregoś dnia podziękowali za dane im rady i wdzięczni za ciężką pracę postanowi świętować. Armin bardzo się cieszył ze swoich dokonań. Wiedział, że nie robił tego tylko i wyłącznie dla siebie. Uważał także, że dzieci miały z tego najwięcej pożytku. W dodatku były zachłanne, cały czas sprawdzały, czy aby czegoś nie przegapiły na skale. Były takie ożywione i szczęśliwe.

– Czego dziś będziesz się uczyła? – Mama zapytała dziewczynkę.

– Mamo, mamo. Dziś będzie kolejna wyryta skała, w której napiszą o magii. Mamo, a ty wiesz, jak wygląda?

– Córciu, magia nie istnieje.

– Nie prawda. Istnieje – zaprzeczała dziewczynka, tupiąc nogami w drewnianą podłogę. Widziałam, jak myśliciel jej używa.

– Nie ma czegoś takiego, to są bzdury. – Oburzyła się kobieta. Nie wierzyła córce, w głębi siebie cierpiała. Kiedyś marzyła o tym, aby magia istniała i uratowała jej pierwsze dziecko przed chorobą. Dlatego dodała: – Jeżeli nadal tak będziesz mówić, zakażę ci tam chodzić! – Poczerwieniała ze złości. Chciała, aby jej dziecko było wyuczone, ale nie na temat jakieś bezsensownej magii. Jednak dziewczynka już wybiegła z domu. Mama ostatecznie westchnęła.

Wszyscy uczyli się w szybkim tempie. Armin był z siebie naprawdę zadowolony. Prace osłabiały jego wcale nie młody organizm. Wiedział, że pomimo tego miał wiele do zrobienia. Nie zmieniało faktu, że nawet jeśli miałby poświęcić temu całe swoje życie, to wiedział, że było warto.

Pewnego razu, postanowił w końcu zrealizować własne marzenie. Na murkach utworzyć portal do innego świata, ponieważ chciał poznać więcej rzeczy, o których nie miał pojęcia. Nie chciał stać w miejscu, dla dobra ogółu musiał także się dokształcać, aby potem przekazać zdobytą wiedzę do tego miejsca.

Na początku skruszył skałę. Stworzył lekki, wyważony odłamek skalistego murku. Bał się z początku, że może coś mu nie wyjdzie. Ale tyle lat na to czekał. Przecież każde matematyczne reguły sprowadzały się do tego samego. Do czystej energii, która zwiększa się pod wpływem odpowiednich warunków. Do wytworzenia odpowiedniej kuli mocy i wypowiedzenia skomplikowanej regułki słownej, którą nauczył się doskonale na pamięć potrzebował wyciszenia. Nie było chwili wytchnienia ani miejsce na zawahanie się. Dlatego skupił się na zadaniu. Wszystko było już przygotowane. Wytężając resztki własnych sił, rzucił w skałę energiczny strumień mocy. Odłamki skalne wybuchły na milion kawałków.

– Udało się. Udało mi się – wykrzykiwał Armin.

Fioletowa brama cały czas się powiększała. Armin był pochłonięty całkiem czymś innym, stąd nie zdawał sobie sprawy, że portal się rozszerzał. Był zachwycony tym, co udało mu się stworzyć. Tylko, że wtedy nagle ziemia się zatrzęsła. Przyglądał się portalowi i podszedł bliżej. Nieoczekiwanie ktoś do niego przemówił:

– Wzywałeś nas, jesteśmy Cieniami, a dokładniej Skalistymi Cieniami. Różnie na nas mawiają – odpowiedział kolejny głos.

Utworzona dziura zajaśniała.

– To ty... skało do mnie przemawiasz? – odpowiedział zaskoczony Armin, bowiem nigdy nie słyszał, żeby rzeczy martwe mówiły.

– Zgadza się. Lecz Skałą się zwiemy, lecz nimi nie jesteśmy. – Po czym dodano. – Miejsce docelowe Ziemia.

– Zaraz jak? Ziemia? – zastanawiał się.

W tym czasie zza drzewa podsłuchiwał Ederos. Nie dowierzał własnym oczom i uszom. – Tworzenie portali było możliwe – szepnął do siebie. Zabłysły się jego oczy niczym rozżarzone węgielki. Nigdy by nie dowierzał, a jednak widział na własne oczy, że jednak komuś się udało. Zżerała go zazdrość, że Armin dokonał tego pierwszy.

– Tak – ciągnął portal. – Przeniesiemy cię tam. Została minuta.

– Minuta do czego?

– Do zniszczenia waszego świata.

– Jak to? – Przestraszył się Myśliciel.

– Otwarcie nas, Skalistych Cieni oraz wyciągnięcie z długowiecznego snu, nie jest za darmo – zabrzmiały kolejne głosy.

– Nie chcę. Nie możecie – protestował. Zastanawiał się, jak temu zaradzić, ale nic mu nie przychodziło do głowy. – Błagam. Jak to cofnąć. Powiedź mi. – Cienie na te słowa się zaśmiały. – Co mam wam oddać w zamian?

– Otworzyłeś nas, powinieneś wiedzieć, jak nas zamknąć. – Zaśmiały się, jakby powiedziały coś oczywistego.

– Jak? – Nie poddawał się, musiał uzyskać odpowiedź. – Przecież nie stworzę takiej samej energii.

– Tylko strumień silnej mocy może to uczynić.

– Nie mam takiej. Całą energię zużyłem na otwarcie tego portalu. – Kręcił z niedowierzaniem na te słowa głową.

– W takim razie ratuj siebie i wskakuj w portal, póki jeszcze masz czas.

Bał się o tym komukolwiek powiedzieć. Nawet jeśli, wątpił w to, czy zdążyłby. Wiedział, że tworzenie portali nie należało do legalnych. Najpierw Wielka Rada musiała zaakceptować przemieszczanie się w dany punkt, ale o portalach mowy nie było. Myśliciele obawiali się i unikali wszelkich rozmów na ten temat. Każdy ignorował pytających, omijając ich wielkim łukiem. Ale Armina jak już coś zaciekawiło, nie mógł przestać szukać i zdobywać informacje. Słyszał tylko, bardzo dawno temu od pewnej staruszki, którą właściwie spotkał przez przypadek, jak szedł do jednej z wiosek, że każdy kto stworzył portal, żałował tej decyzji do końca swojego życia. Groziła w tym, żeby wybił sobie taki pomysł z głowy. Najwidoczniej nie umiał. – Przecież nikomu się do tej pory nie udało – szeptał. – Czyżby staruszka miała rację? Ale ze mnie głupiec. – Zapłakał.

*

Portal zbliżał się do najbliższej wioski, tworząc tornado oraz trząsł coraz mocniej ziemią. Niszczył wszystko, co napotykał na swojej drodze. Armin musiał ostrzec innych i poprosić braci o pomoc, aby jakoś zatrzymać portal. Wtem jakby tego brakowało, wyłonił się Ederos. Armin aż podskoczył na jego widok i chwycił swojego wiecznego rywala za ramię.

– Dobrze, że jesteś. Nie każ mi tłumaczyć. Pomóż mi przyjacielu.

– Głupi starcze. – Zaśmiał się głośno. – Czekałem na ten dzień, aż popełnisz błąd. Teraz nic mnie nie powstrzyma.

– Zaraz. Co masz na myśli? Co chcesz zrobić? – Ederos szybko zniknął.

Jako, że Armin wykorzystał moc, nie miał szans, aby dogonić go. Teraz nić szansy na uratowanie krainy legła w gruzach. 

Skaliste CienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz