8

1.9K 312 176
                                    

Zła Sława

Stołówka to miejsce pełne zapachów, wrzasków i najważniejszych ogłoszeń. Jeśli uczeń chciał coś powiedzieć, ogłosić. Pochwalić się swoim osiągnięciem, lub postanowieniem, stawał na stoliku przy ścianie, gdzie nikt nie siadał.

Różni ludzi wchodzili na stół. Czasem ci nieśmiali, czasem ci odważni i charyzmatyczni. Różne też rzeczy już ogłaszali. Niektóre z nich oczywiste i przewidywalne, inne niespodziewane , które zaledwie przed chwilą były jedynie sekretem. 

Zazwyczaj kiedy uczeń wlazł już na stół musiał jakoś na siebie zwrócić uwagę, czy to krzykiem, czy trzaskiem krzesła, czasem już nawet samym wejściem na mebel przyciągało się uwagę.

W każdym razie kiedy już ludzie zauważali, że ktoś chciał coś ogłosić natychmiast się uciszali. To była jedna  z zasad. Niespisana jak reszta, ale jednak. Wszyscy je szanowali. 

To był chyba kolejny przełomowy moment w życiu Sherlocka. Sherlock go nienawidził. Był dla niego istną, upokarzającą katastrofą.

Siedział przy ścianie, gdzie dosiadła się do niego Nancy. Rozmawiali o ostatnim teście z matematyki i tym, jaki prosty był i wtedy nagle wszyscy zamilkli. Nancy odwróciła się natychmiastowo w stronę sławnego stolika, przez co uderzyła łokciem o krzesło.

Sherlock spojrzał na stół ogłoszeń i załamał się kiedy zobaczył tam Victora. Co ten debil tam robił? Sherlock zaczynał się domyślać. Nie chciał jednak znać prawdy, przekonywać się. Wolałby gdyby Victor...  Chociażby zjebał się z tego stolika i obił twarz na tyle by nie mógł mówić. Mógł w sumie podejść i spróbować go zepchnąć.

Przynajmniej byłby pierwszym w historii, który to zrobił.

- Nancy... Powiedz mi, że on nie robi tego co myślę, że robi - jęknął, patrząc na swój praktycznie pełny talerz, wymyślając coraz to nowsze sposoby na to jak zabić Victora Trevora. Z rozmachem czy może subtelnie?

- Wydaje mi się, że robi to, co myślisz, że robi - powiedziała ze współczuciem. Nancy nie była ślepa, nie zdarzało jej się nawet być tępą.

Była bystra i uwielbiała obserwować i chociaż nie dedukowała jak Sherlock, umiała przejrzeć kto ma jakie zamiary i kto z kim kręci. W końcu była w składzie szkolnej redakcji. Reasumując, dobrze wiedziała w co wpieprzył się Sherlock.

- Ja i Sherlock.... William Sherlock Scott Holmes jesteśmy razem! - krzyknął, Sherlock miał ochotę zapaść się pod ziemię, jako iż oczy wszystkich skierowały się ku niemu, a Victor wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie.

Sherlock westchnął. To się musiało skończyć. Sherlock musiał zerwać z Victorem, jak najszybciej, tylko jak by-

Aaa no tak. Sherlock wstał ze swojego miejsca. Nancy popatrzyła na niego z dołu w swojej wyluzowanej pozie trzymając nogę na nodze, rękę opierając na oparciu krzesła.
- Co planujesz? - szepnęła. Sherlock jedynie uśmiechnął się w odpowiedzi i w ciszy przemierzył całą stołówkę, by dojść do swojego "chłopaka".

Z gracją wszedł na stolik ogłoszeń, stając ramię w ramię z Victorem. No nie do końca... Zważając że był trochę niższy stanął z Victorem ramię w przedramię, ale to jedynie nieistotny szczegół.
- Też mam coś do ogłoszenia! - przyznał, patrząc na zaintrygowane oczy gapiów.

Sherlock nie zamierzał się ani oświadczać ani ogłaszać że był w ciąży co byłoby wręcz kretyńskie ale miny niektórych osób wyglądały jakby myślały, że właśnie to Sherlock zrobi. Chodziły plotki, Sherlock nie miał pojęcia skąd się brały, że chłopak był transseksualny...
Absurd.

Znienawidzona PIOSENKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz