16

1.7K 264 59
                                    

Koncert

Chowanie się w pokoju nie było złe. Sherlock był wręcz pewny, że przeciwnie. Mógł się wyciszyć, pomyśleć.

Ze smutkiem stwierdził, że mógłby tu spędzić resztę swojego życia, chociaż wiedział, że wkrótce będzie musiał stąd wyjść. Niczym ptaszek wylecieć z gniazda i utrzymać się na swoich lichych skrzydłach.

Wysłał Nancy krótkiego SMS'a. Nie chciał iść do szkoły, nie chciał się widzieć z kimkolwiek ze szkoły. Chciał tu zostać, przynajmniej jeden dzień.

Kiedy drzwi otworzyły się z rozmachem, Sherlock stęknął poirytowany. Czy nikt w jego rodzinie nie nauczył się pukać?

Do środka wbiegła Eurus, ubrana w oczojebne ciuchy. Miała różowe trampki, czerwone dresy z czarnymi ściągaczami, krótką bluzkę, która odsłaniała jej brzuch, oczywiście była koloru żarówkowej żółci i na to pomarańczowa bejsbolówka. To wystarczyło, by Sherlock doznał uderzenia tęczy, ale dziewczyna miała jeszcze czerwoną czapkę na swoich czarnych lokach.

Uśmiechnęła się do niego sprośnie, odsłaniając białe zęby. Jej oczy zabłyszczały szaleństwem, kiedy podeszła do Sherlocka i wzięła za dłoń, ciągnąc lekko by wstał.
- Co robisz? - spytał, siadając na swoim łóżku, Eurus nadal się uśmiechając trzymała jego dłoń.
- Chcę cię gdzieś zabrać - oznajmiła i po jej minie, Sherlock wiedział, że nie wydusi z niej niczego innego.

- Muszę iść do szkoły - odpowiedział, chcąc ją zbyć i uwolnić swoją dłoń, ale ona mu nie dawała, przyciskając paznokcie do jego skóry, co nie bolało, ale było wyraźnym ostrzeżeniem.
- Musisz, ale nie pójdziesz, nawet nie zszedłeś na dół, a o tej porze zwykle siedzisz przy kuchennym stole. - To była najdłuższa dedukcja Eurus bez wtrącenia w nią jakiegoś przekleństwa.

Wymknięcie się z domu nie było ciężkie. To co najbardziej przerażało Sherlocka to fakt, że Eurus cały czas trzymała jego dłoń, nie dając mu uciec w jakikolwiek sposób. Pod nosem nuciła jakąś piosenkę. Po kilkunastu minutach wyjęła z kieszeni gumę, balonówę i zaczęła ją przeżuwać, po czym robiła ogromnego balona, całą się nią obklejając. Kiedy zaszli do parku skejtowego, gdzie po środku stała scena z ogrodzeniami dookoła, ochroniarzami i sporą grupą fanów, Sherlock się zatrzymał.

- Co my tu robimy? - spytał Sherlock. Eurus wywróciła oczami, robiąc kolejnego balona. Kiedy jej pękł zaczęła mówić.
- Przyszliśmy na koncert - stwierdziła.
- Koncerty nie są wieczorem?
- Są, ale jestem prawie pewna, że zespół zrobi niespodziankę dla fanów i zagra dokładnie za dziesięć minut, kilka kawałków. To, że nie mieli biletów, Eurus nie sprawiało problemów, bo i tak zdołała, przedostać się na kulisy sceny, ciągle trzymając Sherlocka za sobą.

Kiedy po przeciwnej stronie kulis zaczął wychodzić zespół, Eurus spojrzała na Sherlocka i uśmiechnęła się. Fani zaczęli piszczeć, a muzyka grać.

Pinned down to the dark

Sherlock skrzywił się. To nie był do końca jego typ muzyki.

When fighting with my sheets

Eurus zaczęła podrygiwać w rytm muzyki, puszczając wreszcie dłoń swojego brata i trącając go ramieniem.
- No weeź, pamiętam kiedy tańczyłeś hip hop. Nie mów, że zapomniałeś, bo nie uwierzę! - krzyknęła, by mógł ją usłyszeć, po czym kopnęła go w piszczel.
- Możesz przestać!? - Był kompletnie zirytowany, ale jego siostra nie wydawała się tym przejmować, nadal kołysząc biodrami w rytmie muzyki.
- Przestać co? - spytała niewinnie, popychając go biodrem na tyle mocno, że zachwiał się, po czym potknął o jakąś skrzynkę, upadając na podłogę. Eurus zaśmiała się w głos, podając mu rękę.

Sherlock podniósł jedną z brwi do góry, ale wyciągnął rękę, by pozwolić Eurus sobie pomóc. Dziewczyna szybko się odsunęła, po czym znów zaśmiała, dalej tańcząc. Sherlock pokręcił głową, chociaż nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu.

she broke everyone's heart

Wstał powoli nie do końca zdając sobie sprawę co się dookoła niego dzieje i co on właściwie tu robi.
- Sherlock. Okaż mi trochę wdzięczności i przestań się zachowywać jakbyś miał kij w dupie! Jesteś tak kurwa nudny!

Nudny, tak? Eurus uśmiechnęła się kiedy jej braciszek zaczął po kolei przypominać sobie wszystkie podstawowe kroki hip hopu. O to chodziło. Tak łatwo było go sprowokować.

Kiedy Sherlock już wieczorem leżał w łóżku, miał wrażenie, że ten dzień nie był tak naprawdę prawdziwy. Był taki... Lekki. Był pełen dziecinności i głupoty, ale mimo wszystko podobał mu się.

Kiedy z Eurus wracali do domu, jedząc lody, czuł się głupio. Teraz, czuł się nieziemsko dobrze. Jutrzejszy dzień też by mógł taki być. Ale nie będzie. Sherlock zdawał sobie z tego sprawę. Sherlock nie do końca wiedział co Eurus chciała osiągnąć i jakie korzyści z tego miała, ale wyglądała na wesołą kiedy wracali, więc chyba osiągnęła to czego chciała, wypaliło.

Niestety, Sherlock nie był w stanie niczego z niej wyciągnąć. To było dziwne. Czuł się jakby byli małymi dziećmi i właśnie wracali z dnia pełnego przygód. Poczuł, że ma siostrę. Poczuł, że ma prawdziwą, rodzoną siostrę, która umie wkurwiać jak nikt inny, ale mimo wszystko w jakiś sposób jest do niego przywiązana i mu pomoże, pomińmy fakt, że prawdopodobnie niezgodnie z prawem.

Chłopak czuł się milo wyczerpany, jednak pożerał go strach kiedy myślał o powrocie do szkoły. Chciał wrócić do dzisiejszego dnia, przeżyć go jeszcze raz. Słuchać jak jego siostra nuci pod nosem, prowadzając go za rękę, patrzeć jak tańczy i tańczyć samemu, a potem niczym dzieci kupić sobie pieprzone lody o smaku truskawki, bo czemu nie?

- Sherlock!! - zawołała mama i chłopak niechętnie wstał z łóżka i poszedł do swej rodzicielki.
- Tak? - spytał.
- Skoś trawę. - Sherlock myślał, że się przesłyszał. Mrugnął kilka razy, po czym zmarszczył brwi, ale kobieta nawet na niego nie spojrzała, robiąc sobie kanapki.
- Ale ja nigdy tego nie robiłem - stwierdził.
- Właśnie dlatego masz to zrobić Sherlocku - powiadomiła spokojnie, odwracając się do niego z kanapką w ręku. - Wychowałam się we wsi, gdzie takie rzeczy robiło się codziennie. Od kiedy porzuciłam pracę, postanowiłam się wami naprawdę zająć, poza tym nie było cię w szkole.
- Wcześniej było dobrze.
- Może i tak, ale teraz będzie lepiej. Nie jestem pewna co do moich metod, wiesz? Mam wrażenie, że nie macie pojęcia o ciężkiej pracy.

I tak się właśnie skończył dzień Sherlocka. Na żmudnym koszeniu trawy, co było niezwykle irytujące, z racji tego, iż kosiarka nie chciała się zmieść między drzewem, a tym idiotycznym krzakiem.

Miał dość, szczególnie gdy Eurus wyszła by na niego popatrzeć. Na szczęście i ona nie została oszczędzona. Pani Holmes posadziła ją na krześle, dała nóż i worek ziemniaków i kazała obierać ojcowi na obiad, jako iż wracał z firmy bardzo późno.

- Jak się obiera? - spytał Sherlock z uśmieszkiem, opierając się o kosiarkę, po skroni spływała mu kropla potu, a koszulkę z tyłu miał całkowicie mokrą, nieźle się zmachał, musiał przyznać.

- STUL PYSK - krzyknęła wściekła, rzucając w niego ziemniakiem. Sherlock zrobił unik, śmiejąc się.

W jednym wielkim skrócie: koncerty, lody, a na koniec kosiarka i obieranie ziemniaków, bo ponoć ktoś tu nie wie co to ciężka praca.

۰•●«♫ ←૪૪૪ →♫ »●•۰

Piosenki:

Arctic Monkeys - Dangerous a
Animals

Obiecany bonusowy rozdział, bo komuś się zapomniało o tradycyjnym "w skrócie".

Bardzo przepraszam, nie mam pojęcia jak to się stanęło!!!

Znienawidzona PIOSENKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz