Gdzie On Jest?!
John spacerując z samego rana, podskakiwał w rytm muzyki w jego głowie. Jego bratnia dusza grała aktualnie jakąś popową piosenką na skrzypcach. John cieszył się, że zaraził ją popem, ponieważ nie sądził, by mógł dłużej znieść te klasyki.
Był w tej chwili dziwnym kłębkiem emocji. Z jednej strony czaił się strach, z drugiej ekscytacja i czysta radość pomieszana z ulgą.
Czuł coś jeszcze.
Czuł niepewność przed szkołą, ale była ona dziwnie nie na miejscu. Niepewność, nie szkoła. Szkoła nadal znajdywała się w tym samym, chujowym miejscu.
Niepewność jaką odczuwał brała się znikąd. Po prostu tam była i nie dało się tego inaczej opisać.
Dziwne.
John odłożył na bok swoje uczucia, kiedy zobaczył budynek cierpień, tortur i wszelkich zmartwień.
To tylko kilka synonimów szkoły.
Musiał odnaleźć Sherlocka.Musiał mu powiedzieć.
Sherlock jest wystarczająco charakterystyczny, by go odnaleźć. John nie powinien mieć z tym problemu.
John miał z tym problem. Specjalnie przyszedł do szkoły kilka minut wcześniej, jedząc na śniadanie tylko jedną kanapkę a nie trzy i nawet nie wypił swojej ukochanej herbaty z mlekiem, a Sherlocka jakby wessało.
To było żałosne. John obszedł szkołę kilka razy. Czuł się jak idiota, który się zgubił i chodzi w kółko nie zauważając, że mija te same drzwi co kilka chwil.
Kretyn.
John wyjął komórkę i zadzwonił do Sherlocka. Jeśli okaże się, że głupek nie przyszedł do szkoły...
Nie było nawet takiej opcji.
John rozłączył się kiedy usłyszał dzwonek na lekcję.
Schował telefon nawet go nie wyciszając i pokierował się w stronę odpowiedniej klasy, kompletnie ignorując wredne popchnięcia i zaczepki. Nie miał czasu na wykłócanie się z bezmózgimi palantami. Miał dość tych ludzi. Byli durnymi marionetkami. Nie widzieli tego?
Jedyna przeszkoda na jaką się natknął to Victor. Miał ochotę podejść do niego, przywalić mu w twarz i wszystko wreszcie wyjaśnić, ewentualnie zrezygnować z wyjaśniania, bo w końcu to powinien zrobić Sherlock.
Powstrzymał się. To walka Sherlocka, poza tym Victor w życiu nie przyznał by prawdy Johnowi. Mógł to zrobić jedynie Sherlock i Sherlock to zrobi.
Tyle, że on o tym jeszcze nie wie.
I John musi mu powiedzieć, ale tak jakby nigdzie tego idioty nie ma.
Musi dopilnować, by to się skończyło. Sherlock spieprzył, potem Victor spieprzył bardziej, a teraz John to naprawia. Logiczne.
Gdzie jest Sherlock?!
Teraz to był największy problem Johna.
Gdzie on jest!?
Był w takiej desperacji, że poszedłby do radio węzła, by zapytać czy ktoś widział Sherlocka, a jeśli on sam to słyszy to niech się mu kurwa objawi, ale nie chciał robić kłopotu Nancy. Miała wystarczająco zmartwień no i z powrotem musiała zdobyć zaufanie w redakcji.
Został jednak Greg. Ale w czym może mu pomóc kujon, który chce iść na prawo? Bez urazy rzecz jasna, ale John nie sądził by Greg mógł się przydać. No proszę, a John myślał, że to Sherlock przedmiotowo traktuje ludzi.
CZYTASZ
Znienawidzona PIOSENKA
FanfictionJeśli człowiek posiada bratnią duszę, słyszy muzykę, której słucha akurat druga połówka. Muzyka pojawia się w okresie dorastania, zupełnie tak samo jak mutacja, czy miesiączka. Nie umiemy wyjaśnić dlaczego tak się dzieje, lub jak to wyłączyć. Większ...