Było dziwnie...
John siedział na kanapie, razem z Molly, która co chwila wzdychała, lub robiła ciche "awww", Nancy, siedząca na kolanach Grega przy biurku, stwierdziła, że musi coś rozpisać, zanim im przedstawi cokolwiek to miało być, Greg kompletnie zszokowany siedział na fotelu, obejmując ręką Nancy, a Sherlock siedział pośrodku pokoju, robiąc Cassandrze dwa warkocze, Ben siedział przy nim, malując kolorowankę (którą ostatnio zostawił u Nancy, ponieważ często tu przebywał) i radząc się Sherlocka jakich kolorów użyć.
Generalnie każdy był w szoku.
John obserwował uśmiech, z jakim Sherlock odpowiadał Benowi i Cassandrze na pytania i z jaką delikatnością plótł jej warkocze, co chwila się pytając, czy czasem jej nie ciągnie.
Dziewczynka była troszkę niecierpliwa, tak bardzo chciała zobaczyć swoją "nową" fryzurę.
- Cassandro, jeszcze minutka, okay? - prosił chłopak.
- Czyli dwie godziny? - burknęła, a Sherlock zaśmiał się.
- W twojej rzeczywistości, być może i trwa to dwie godziny - potwierdził, kończąc warkoczyka.John nie rozumiał, jakim cudem Sherlock tak bezproblemowo kontaktował się z dziećmi, kiedy John od razu popadał w zażenowanie, nie wiedząc co zrobić.
Sherlock byłby dobrą mamą...
Taaaa, mamą...
John miał na myśli zachowanie Sherlocka... Kobiety z natury lepiej rozumieją dzieci, lepiej się z nimi komunikują, niemal zawsze wiedzą co dzieciakowi powiedzieć. Sherlock miał te wszystkie cechy.
- Mam! - krzyknęła Nancy, po czym zeszła z kolan Grega ze swoją kartką.
- Co takiego? - spytał blondyn, mając nadzieję, że dziewczyna wpadła na jakiś pomysł załagodzenia sytuacji w szkole.
- Każdy ma prawo do zaczęcia od nowa. Ja podrzuciłabym redakcji nowy, lepszy pomysł, dzięki czemu odzyskałabym pozycję i reputację, John mógłbyś się troszkę poświęcić... Wychodzić więcej ze swoją drużyną, organizować im spotkania towarzyskie, czyli imprezy, ty Greg, niewiele możesz zrobić, ale myślę, że uczniowie byliby wdzięczni, gdybyś parę razy napisał im ściągi do testów, czy coś. - Puściła mu oczko, po czym jej wzrok spadł na Sherlocka, który zdawał się być całkowicie pochłonięty czesaniem dziewczynki. John jednak się mylił. - A ty Sherlock...- A ja się od was odseparuje - dokończył z lekkością, jak gdyby bycie znowu samym wcale mu nie przeszkadzało. Być może chciał być sam. Być może wcale nie byli mu potrzebni przyjaciele. John nawet pomyślał, że być może nie uważał ich za swoich przyjaciół. To trochę bolało...
Przyjaciele trzymają się razem, czemu Sherlock nie może tego pojąć?
- To głupi pomysł - zabrał głos Greg. - Trzymamy się razem.
- Ja popieram! - powiedział szybko John, zauważając naklejkę, przedstawiającą drzewo, na ścianie. Blondyn zaczął się zastanawiać, jak bardzo musiał być ślepy, skoro nie zauważył jej od razu.- Sherlock-
- Nie, tak trzeba zrobić. Od dzisiaj działam sam. Unikam was, wy mnie, koniec kropka, a jeśli się nie zgadzacie to zmienię szkołę. Moi rodzice zrobią to w kilka sekund - zakomunikował, a w Johnie wezbrał się gniew. Blondyn sam nie wiedział dlaczego.Dlatego, bo Sherlock był tak upierdliwie uparty?
Dlatego, bo znów chciał działać sam?
A może dlatego, bo jedna z przyczyn działań Sherlocka komunikowała, że John jest dla niego nikim?
A może chodziło o wszystkie te podpunkty. Co człowiek robi pod impulsem gniewu? Cóż...
- No tak... Wielki pan Holmes jest bogaty, więc może zmienić szkołę. To przecież oczywiste, masz wszystko na zawołanie!
- John - zaczęła Nancy, ale niewiele zdziałała. Sherlock wpatrywał się w niego zdziwiony. Tak! Zdziwiony! Czy jeszcze nikt nigdy nie wyrzucił mu prawdy w twarz?!
CZYTASZ
Znienawidzona PIOSENKA
FanfictionJeśli człowiek posiada bratnią duszę, słyszy muzykę, której słucha akurat druga połówka. Muzyka pojawia się w okresie dorastania, zupełnie tak samo jak mutacja, czy miesiączka. Nie umiemy wyjaśnić dlaczego tak się dzieje, lub jak to wyłączyć. Większ...