Rozejm

622 62 14
                                    


Czekałem na odpowiedź. Powoli zaczynałem się martwić. Co jeśli coś jej się stało. Poszła mnie szukać i ktoś ją porwał albo się zgubiła? Nie, stop! Za bardzo dramatyzujesz Dipper.

- Ona... poszła ciebie poszukać ale... nie wraca już od dłurzszego czasu. - zciszył dłos i opiścił głowę. Chyba czuł się winny.

- To nie twoja wina - poklepałem go po ramieniu. On jednak zamiast się rozchmurzyć szybko odskoczył o demnie. No tak, zapomniałem. - Idę jej poszukać, a ty tu zostań na wypadek gdyby wróciła.
Podszedłem do drzwi wejściowych i kiedy chciałem juź je otworzyć ktoś mnie jednak w tym upredził. Weszła nimi brunetka z opuszczoną głową.

- Nigdzie go nie ma - wymruczała smutnym tonem. Szybko objąłem ją szczelnym uśćiskiem. Przez chwile stała bez ruchu w zaniemówieniu.

- Dipper martwiłam się! Myślałam, że coś ci się stało! - krzyczała ze łzami w oczach. Pogładziłem ją delikatnie po głowie. Powoli zaczęła się uspokajać. Wypuściła mnie z uścisku po czym powiedziała:

- No to co robimy? - nie prawdopodobne jak szybko potrafi zmienić swoją postawę. - Oglądamy jakiś film? Może jakiś romans?

Oboje nie odpowiedzieliśmy. Żadne z nas nie chciało spędzać czasu z drugim. Ja bałeś się jego, ponieważ mógł mi coś zrobić wbrew mojej woli. A on nie chciał zrobić niczego wbrew mojej woli. Nadal cisza. Mabel lukała to na mnie to na blondyna.

- Ej no co jes... - zrobiła pałzę. - Wiem co się stało ale przecież się pogodziliście. Prawda?

Cały czas staliśmy w siszy. Bill i ja mieliśmy spuszczone głowy.

- Tak, masz racje... pogodziliśmy się - wyszeptałem. - To co odlądamy?

Mabel odrazu się zorpromieniła i uśmiechnęła.

- Ja wybiorę film a wy przygotujcie coś do jedzenia - nim się obejrzałem już jej nie było. Pomaszerowałem do kuchni z zamiarem przygotowania przekąsek. Z ledówki wyjąłem składniki i zacząłem przygotowywać sałatkę.

- Jeśli nie chcesz ze mną spędzać czasu to mogę pójść na górę - odwróciłem się w stronę blondyna. Swój wzrok skierował na niezbyt interesującą ścianę.

- Słuchaj... nie chcę, żeby sytuacja między nami była napięta - naprawdę tego nie chciałem. W końcu miałem z nim spędzić resztę swojego życia. Jeżeli wcześniej mnie nie zabije, albo nie wyląduje w wariatkowie.

- Czyli...?

- Nie mam nic przeciwko temu, że byśmy spędzali razem czas - odwróciłem się z powrotem i dokończyłem kroić pomidora. Czułem na sobie jego wzrok. Pewnie stał w tym samym miejscu.

- Może tak byś mi pomógł? - pewnie stał by tam dalej. Podszedł do blatu ale zachował dużą odległość ode mnie. Byłem trochę nie pewny pozwalają mu na wzięcie ostrego narzędzia. Skończyliśmy sałatkę. Poprosiłem jeszcze Bill'a o wzięcie talerzy i widelcy. Mabel zaczęła oczywiście oglądać zanim przyszliśmy.

- Co oglądamy?

- "Więzień Labiryntu", pierwszą część.

Położyłem na stole miskę z sałatką i nałorzyłem sobie trochę. Usiadłem na jednym końcu kanapy a Bill na drugim. Mabel natomiast siedziała na pod łodzę. Kanapa nie była zbyt szeroka więc dzielił nas niecały mert.

Po skończeniu pierwszej części zaczeliśmy oglądać kolejną. Sis byłam zaciekawiona oglądaniem a demon drzemał w najlepsze. Postanowiłem zanieść i pozmuwać naczynia. Trochę mi to zajęło a kiedy wruciłem zastałem dwójkę śpiących ludków. Sam też byłem zmęczony więc nie miałem ochoty na dalsze oglądanie. Wyłączyłem film i przrniosłem Sis do jej pokoju na łóżko. A teraz się nasuwa pytanie: Co zrobić z Bill'em?
Zostawić go tak tu taj? Czy może zanieść go do... No właśnie gdzie? Miał spać na kanapię. Ale sam wiem, że na tej kanapie nie wygodnie się śpi i wszystko puźniej boli. Podjąłem się więc pruby podniesienia go. Nie był w sumie aż tak ciężki jak przeczuwałem. Wniosłem "śpiącą królewnę" po schodach i połorzyłem na łóżku. Nietety tylko jedno mam w posiadaniu ale jutro po proszę Bill'a o wyczarowanie jeszcze jednogo.

Wiem, że nie bardzo bendzie chiało wam się czytać co robiłem w łazience. Więc streszczę wam. Umyłem się i przebrałem. Połorzyłem się na łóżku obok naczosa i zasnąłem.

<Ranek>

○Bill○
Zacząłem otwierać oczy. Usiadłem i rozejrzałem się po pokoju. Nie pamiętam, że bym tutaj zasypiał. Spojrzałem w bok a tam smacznie drzemała sosenka. Taki słodki kiedy śpi. Ale zaraz. Przezież obiecałem mu, że się do niego nie zbliże a ja właśnie lerze z nim w łóżku! Brunet zaczął coś mamrotać przez sen, odwrucił się w moją stronę i objął moją talie. Momentalnie zrobiłem się czerwony. Nie chciałem przerywać tego momentu. Ale wszytko co dobre i złe kiedyś się kończy. Dip zaczął powoli otwierać oczy...

***

DAM DAM DAM
Zobaczcie kto powrócił i minął niecały tydzień.

Mam pytanie i licze na odpowiedź.
Wolicie krótkie roździały takie jak ten i częściej czy dłuższe ale żadziej?

Na granicy BILLDIPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz