Kwiecista polana

548 49 6
                                    

Chyba całej nocy nie przespałem przez tego kretyna. Jednak kiedy próbowałem rano wstać poczułem, że nie mogę. Tak jakbym był przypierany przez niewidzialną siłę. Billa nie było już obok mnie. Ale zakładam, że to jego sprawka. Miotałem się na wszytskie możliwe strony ale niewidzialne więzi nie puszczały. W końcu zacząłem krzyczek. A pierwszym którym pojawił się w pokoju był Will. Szybko podbiegł do mnie i zapytał:

- Co się stało?

- Zostałem przykuty do łóżka i nie wiem jak się uwolnić - ponownie zacząłem się szarpać. Ale i tym razem nie poskutkowało.

- Chyba nie dam rady ci pomóc. Rzucone zaklęcie jest zbyt mocne, żebym mógł je złamać.

- A kto może je złamać i mnie uwolnić?

- Tylko ja - w drzwiach pojawił się żółty. Jak bym nie był "przykuty" to chętnie bym teraz wstał i mu strzelił. - Will mój drogi, wyjdziesz? Chciałbym porozmawiać z sosenką.

Przed wyjściem szepnął mi, że jak by coś się działo to mam krzyknąć a on bendzie tuż za drzwiami. Po czym wyszedł.

- Wypuść mnie.

- Nie ma mowy.

- To nie była prośba tylko rozkaz.

- To ja i tak jej nie spełnie - przysiadł na końcu łóżka. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się czule. Patrzyłem na niego morderczym wzrokiem co przyjął lekcewarząco.

- Wypuść mnie proszę - tym razem zacząłem prosić ale nie na kolanach bo nie miałem jak. Jednak o nie ustępował. Spojrzałem na godzinę. Dochodziła szósta trzydzieści. - Bill ja się zaraz spóźnie.

- Nie ma mowy. Nie wypuszcze cię znowu do tej szkoły i do tego pół demona - odparł stanowczo. Założył ręce na pierś.

- Zazdrosny jesteś - uśmiechnąłem się pół gębkiem. Byłem pewnien, że trafiłem w dziesiątke.

- Może i jestem ale i tak nie mam zamiaru cię wypuścić.

Spojżałem na zegarek. I tak już nie mam szans zdążyć. Nie pozostaje mi nic innego jak zostać.

- Dobra zostane w domu.

- Zaraz wracam - powiedział. Pokierował się do drzwi i zniknął. Znów zacząłem się szarpać ale i za trzecim razem nie poskutkowało. Czekałem aż wreście wrucił z śniadaniem. Zajął swoje poprzednie miejsce.

- Mógłbyś mnie wypuścić?

- Bendziesz niezadowolony jeżeli ci powiem co musisz zrobić - zrobił chwilową przerwę. - Musisz mnie pocałować. Tylko taki jest sposub.

Chyba go coś pogieło. Mamy się pocałować? Czy on upadł na głowę? Z pewnością tak. Jeszcze przez chwilę myślałem nad ty i zpytałem czy na pewno jest to jedyny sposub. Pokiwał twierdzą co głową.

- A gdzie ma być ten pocałunek? - zapytałem. On pokazał na usta. Momentalnie się spiąłem. Ale nie było innego sposobu. Chyba. - Niech będzie.

Uśmiechnął się. Zbliżył się. Delikatnie musnął moją górną wargę po czym złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach. Nie był to jakiś brutalny pocałunek tylko delikatny i długi. Zaczynałem czuć, że mogę się już poruszać. Odepchnąłem Billa. Teraz miałem lepszy widok na jego twarz. Była zaczerwieniona. Moja też przybrała odcień lekkiej czerwieni.

Po dłuższym siedzeniu w ciszy wyszedł. Wziąłem się za śniadanie. Było tak pyszne, że zjadłem całe. Wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. Will i Mabel siedzieli na kanapie i oglądali jakieś tasiemcowe seriale. Bill na tomiast sprzątał w kuchni. Wymachiwał tyłkiem i śpiewał piosenkę. Nie powiem, widok był prze zabawny. Nie mogłem się powstrzymać od zduszonego śmiechu. Demon na tychmias przestał tańczyć.
Zająłem jedno miejsce przy blacie stołu.

- Może wybierzemy się gdzieś w dwoje? - zapytał. Nie udzieliłem od razu odpowiedzi.

- A gdzie chcesz iść? - odpoweidziałem pytaniem na pytanie.

- Gdzie tylko ty chcesz.

- To może się po prostu przejdziemy? - zaproponowałem. Zgodził się i powiedział, że za godzinę mam być gotowy.

Pobiegłem na górę i zacząłem przeszukiwać szafę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Na samym dnie znalazłem niebieską koszulę.  Do tego czarne sponie pasowały idealnie. Następnie poszedłem do łazienki i umyłem zęby. Ułożyłem jeszcze sterczące wszędzie włosy i byłem gotowy. Zostało mi jednak sporo czasu. Na dole spotkałem Mab, która była pełna podejżeź.

- A gdzieś ty się tak wystroił? - zapytała.

- Wychodzę za chwilę.

- Można wiedzieć z kim?

- Ze mną - za plecami usłyszałem głos Billa. Odwruciłem się i zilustrowałem jego wygląd. Czarna koszula świetmie opinała się na jego wyrzeźbionym ciele.

- No, no braciak. Masz dobry gust muszę ci powiedzieć - chciałem zaprzeczyć, że to nie tak jak ona sobie myśli ale Bill uprzedził mnie mówią, żebyśmy już wychodzili. Było wcześnie więc też i jaso. A więc las w Gravity Falls nie wydawał się taki straszny. Od dłuższego czasu żadne z nas nie poruszyło żadnego tematu. Ale postanowiłem to zmienić.

- Może tutaj chwilę pobędziemy? - zaproponowałem. Znajdowaliśmy się na kwiecistej polanie. Nic nie odpowiedział tylko przytaknął. Usiadłem na zielonej trawie. Bill za to położył głowę na moich nogach. Spiołem się. Zacząłem się wpatrywać w przejrzyste niebieskie niebo, a demon bawił się moimi kosmykami włosów.

- Kocham cię sosenko - spojrzałem na niego. Jego twarz nie wyrażała żadnych mi znanych uczuć. Coś jakby uderzyło mnie w serce. Dźgneło i tak utkwiło pozostawiając ból. Wiedziałem, że nie odwzajemnie tego uczucia.

- Bill, słuchaj. To co czujesz do mnie ja nigdy nie będe czuć do ciebie. Lubię cię ale nie w taki sposub jaki byś chciał.

- To sprawię, że to się zmieni - następne wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Powalił mnie na plecy i namiętnie pocałował. Na początku prubowałem go odepchnąć ale z każdą chwilą zacząłem oddawać pocałunek. Jego usta były miłe w dotyku. Swoim językim poprosił o dostęp do mojej jamy ustnej. Uległem. Wiedziałem, że to się dobrze nie skończy. Nasze jęcyki walczyły o dominację między sobą ale demon ostatecznie wygrał. Przerwaliśmy z powodu praku powietrza.

- To niczego nie zmiania ale możesz prubować dalej.

Do domu wróciliśmy późnym wieczorem, ponieważ żółty zapomniał drogi powrotnej i zabłądziliśmy.

Położyłem się za łóżku i rozmyślałem. Byłem na siebie zły za to, że podobał mi się pocałunek. Ale byłem też zadowolony, że to się stało.

***

No więc tak. Pierwsza sprawa jest taka, że w roździale miało być całkiem inaczej. Na początku miało to być, że Dip spotka się z Pacyfiką. Ale jakoś nie wyszło.

A druga sprawa jest taka czy podoba wam się taki szybki obrut spraw.
Ale zapewniam was, że poczekacie jeszcze trochę aż Dip odwzajemni oczucia Billa.

Na granicy BILLDIPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz