List

590 60 8
                                    

Szczerze. To nie mam ani ochoty, ani siły na wstanie z łóżka. Ale chcę za wszelką cenę dowiedzieć się więcej o Jashu. Ciekawiło mnie o nim wszystko. No prawdie wszystko. Bo nie chcę wiedzieć jaką bileliznę nosi. Albo czy on w ogóle jakąś bieliznę nosi. Bo okazało się, że Bill nie nosi żadnej. Mówi, że go uwiera.

Tak czy inaczej musiałem wstać i wyszykować się do szkoły. Po śniadaniu Mabel podbiegła do mnie i podała kopertę zadresiwaną do mnie. A w niej napisane było:

Do Dippera

Drogi Dippeże mamy nadzieje, że dobrze ci się mieszka w chacie i nie masz żadnych problemów, i kłopotów. Niestety nasz wyjazd się przedłuży. Nie wiemy jeszcze na jak długo ale napewno z dwa miesiące nas nie będzie.

Z pozdrowieniami Wójkowie.

Skończyłem czytać na głos. Byłem trochę zawiedziony, że nie zobaczę ich przez dłuższy czas. Tęskniłem za nimi, bardzo. Mab z resztą też. Nie widzieliśmy ich od sześciu lat.

Odłorzyłem na stół list i pobiegłem na górne piętro w celu skorzystania z porannej łazienki i ubrania się. Chwyciłem za torbę i w trzy sekundy byłem już na dole. A tam czekał Bill z podejrzliwą miną.

- A gdzie się sosenka wybiera? - zapytał. A jedna jego brew podniosła się. Załorzył ręce i zablokował mi drzwi swoim cielskiem.

- Do szkoły - prubowałem go ominąć ale nie wychodziło mi. - Daj mi przejść bo się zaraz spóźnie.

- Nigdzie nie idziesz - powiedział krótko i najwyraźniej nie miał zamiaru ustąpić mi przejścia. - A napewno nie do tego PÓŁ DEMONA - na ostatnie dwa słowa nałożył specjalny nacisk.

- Nie możesz mi zabronić - tym razem próbowałem się chamsko przepchać. Ale i to nie poskutkowało.

- Ja nie ustąpie.

Nie miałem innego wyboru. Musiałem uciec przez okno. Wychyliłem się jeszcze zobaczyć cza aby na pewno Bill stał nadal w tym samym miejscu. Podszedłem do drzwi i chwyciłem na klamkę, ani drgnie - zamknięte. Czyli je zaczarował albo po prostu pozamykał na klucz.

Czas na plan B. Czyli jak zmusić żeby Bill odszedł od drzwi. Do tego planu był mi potrzebny Will. Więc pobiegłem do niego na piętro i zacząłem budzić.

- Will wstawaj. Musisz mi pomóc - mówiłem szptem, żeby "żółty" nie usłyszał. Niebiesko włosy zaczął się rozbudzać.

- Co jest? Dipper? - zapytał.

- Musisz mi pomóc i to już - bardziej rozkazałem niż powiedziałem.

- Dobra. Ale w czym? - opowiedziałem cały mój szatański plan. Bylośmy już gotowi. Na paluszkach zszedłem na dół i zaczaiłem się w salonie. Will miał krzyknąć, że leże nieprzytomny, a w cześniej narobić chałas imitujący przywrócenie się. Tak jak zaplanowaliśmy tak się stało już po chwili jak Bill uzłyszał swojego brata pobiegł jak naszybciej potrafił. Ja wykorzystałem moment i podbiegłem do wyjścia. Chwyciłem klamkę i z ulgą odetchnąłem, bo drzwi były otwarte.

W drodzę na przystanek raz się wywaliłem brudzą sobie spodnie i ręce. Ale nie miałem czasu teraz na czyszczenie tego. Musiałem jak najszybciej dobiec na przystanek.

Ledwo co zdążyłem na pierwszą lekcję. Trzasnąłem drzwiczkami od szawki, a za nimi wyrósł jak z pod ziemi Josh.

- Boże, nie stasz.

Na granicy BILLDIPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz