Plaża

487 42 18
                                    

Po przegranym zakładzie byłem psychicznie załamany. Unikałem Billa jak naczyń, które kiedyś w końcu będzie trzeba umyć. A demona też nie można unikać w nieskończoność. W nocy nawet wykopałem go za drzwi. A teraz rano przeszywa mnie swoim jadowitym spojrzeniem. Mabel wraz z Willem próbowali rozgryść co międy mną, a Billem się zadziało. W głowie mojej siostry pewnie były same brudne myśli.

Śniadanie przesiedzieliśmy w ciszy ale po nim Mabel już nie wytrzymała.

- Mam już dosyć tej ciszy! - uniosła się. - Jedziemy się integorwać nad morze - już miałem się wtrącić - i mam gdzieś wszelkie sprzeciwy.

- Teraz? - wyjąkał żółty demon, któremu też za bardzo nie pasowała opcja wycieczki.

- Ale już! No ruchy! Na góre za sówać po rzeczy! - była pardzo poważna.

Nie było co dyskutować, a o zaprzeczeniu nie było ani mowy. Chociaż może trochę wypoczynku nad plażą mi się przyda. Miejmy tylko nadzieje, że nie będzie dużo bachorów i plażowiczów.

Wybranie ubrań na dwa dni nie było dla mnie łatwe. Nabrałem tego tyle, że ledwo się z Billem zmieściliśny w jednej walizce. Zapakowaliśmy walizki do samochodu, który jakimś cudem Mabel porzyczyła. A przynajmniej tak powiedziała. Mam tylko nadzieje, że on na pewno nie jest kradziony.

Mabel prowadziła, obok niej siedział Will, a ja z Billem zajeliśmy miejsca z tyłu. W radiu puszczali jakieś mało znane piosenki, które zna tylko ktoś kto zabłądził w internecie. Oczywiście demon przysunął się maksymalnie jak się dało do mnie. Po pewnym czasie zaczęło mnie to jednak wkurzać i chciałem jakoś go odciągnąć. Niestety zasnął i nie miałem serca go budzić. Przykryłem go swoją bluzą, a ten jeszcze bardziej wtulił się w mój bark. Spiąłem się a moje policzki przyjeły kolor czerwieni. Coś czuję, że ta droga będzie bardzo długa.

Mieliśmy raz postój i w tedy postanowiłem wreszcie obudzić Billa. Potem już nie spał.

Na nasze szczęście na plaży nie było tak dużo osób jak zakładakiśmy. Nasz pensjonat znajdował się tuż nad plażą.

- To ja idę po klucze do pokoji a wy wypakójcie walizki - tak właśnie zrobiliśmy.

Nie wiem czemu ale torba mojej siostry była najcięższa i to ja musiałem ją nieść.

- Coś ty tam wpakowała? -zapytałem. Staliśmy na korytarzu.

- Wszystkie potrzebne rzeczy - wzruszyła ramionami.

Okazało się, że pokoje są trzy i jedno osobowe. Mabel oczywiście należał się jedno osobowy. A w naszym pokoju - oczywiście jak na złość - znajdowały się dwa łóżka. Jedno małżeńskie, a drugie osobowe. Ściany były wyłożone w bordzowe tapety z wzrami. Było też wyjście na balkon i przestronna łazienka. Kuchni nie było, ponieważ znajdowała się ona na parterze.

Jako pierwszy zająłem łóżko, którę było przeznaczone dla jednej osoby. A to drugie zostawiłem bliżniaką. Nie byli z tego powodu zadowoleni.

- Dipper proszę zamień się - mówił Will. - Ja nie chcę z nim spać. Na pewno mnie zepchnie w nocy albo wywali do innego wymiaru.

A ja co miałem powiedzieć. Do mnie pewnie zacznie się migdalić aż w końcu ulegnę i zgodzę się na to lub po prostu wykopie go za drzwi.

- Nich będzie - zgodziłem się - ale wisisz mi przysługę.

- Dzięki Dipper - wyściskał mnie.

Teraz jeszcze bardziej bendzie mi ciężko unikać Billa ale nie wiadomo co by zrobił bratu. Przecież on jest zdolny do wszystkiego.

Na granicy BILLDIPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz