Morderczy wzrok

537 46 16
                                    

Tym razem nie dałem się uwięźić. Nastawiłem budzik specjalnie szybciej. Ale nie spodziewałem się, że Bill będzie się do mnie kleił. Zanim się wysfowodziłem mineło trochę czasu. Zbiegłem na śniadanie do kuchni. Cisza. Nikogo nie było, nawet Willa. Przygotowałem sobie płatki na mleku i zjadłem je. Wróciłem do pokoju, gdzie demon nadal spał. Zabrałm stamtąd rzeczy na przebranie i poszedłem do łazienki. Wziąłem ciepły prysznic, który oczyścił moje ciało z wczorajszego dnia. Po mojej głowie chodziły różne myśli. Rozmyślałem o wczorajszym dniu, o wczorajszym wyznaniu Billa. Nie mogłem uwierzyć, że kiedyś chciał mnie zabić a teraz podobno mnie kocha. A może to tylko kłamstwo. Może on tak naprawdę kłamie i to tylko podstęp. Muszę go o wszystko wypytać jak to było.

Wyszedłem z pod prysznica i założyłem czyste ubrania. Z ręcznikiem na głowie wróciłem do pokoju. Demon nadal spał. Podszedłem do niego i przysiadełem na łóżku obok. Kiedy spał wydawał się taki niewinny. Nie było można pomyśleć o nim niczego złego. Jego grzywka spadała na przykryte powiekami złote oczy. Załorzyłem mu grzywkę za ucho i potarłem jego policzek. Jego kąciki wykrzywiły się w uśmiech, a on sam wydał z siebie pomruk zadowolenia. Szybko zabrałem ręke i równie szybko wyszedłem z pomieszczenia. Zabrałem ze sobą torbę i wyszedłem z chaty.

W szkole próbowałem znaleźć Josha, żeby go przeprosić za wcześniej. Ale chciałem też zadać parę pytań. Tak w ogóle to ja przecież nie zadałem żadnego pytania przez Billa.

- Może jest już w sali? - zadałem pytanie samemu siobie.

- Jestem bliżej niż ci się wydaję - podskoczyłem na wypowiedzone słowa.

- Przestraszyłeś mnie.

- Przepraszam - zmierzwił mi włosy. - Chciałeś mnie o coś zapytać.

- Tak - zrobiłem chwilową przerwę i namyśliłem się nad pytanie, którę chciałem zadać. - Czy to prawda, że...

Dzwonek przerwał mi w połowie zdania. Dzwonki szkolne mają słabe wyczucie czasu. Josh chciał już uciekać na lekcje ale w ostatniej chwili złapałem za jego nadgrastek.

- Po lekcjach poczekaj na mnie pod szkołą! - krzyknąłem przez hałas przedzieracy się tłum studentów. Sam też prubowałem się przedrzeć. Co nie było takie proste. Ale w końcu jakoś dotarłem do sali i zająłem miejsce obok Felxa.

Tym razem wykłady mineły szybko. Nawet udało mi się słuchać co ten nauczyciel mówił. Po dzwonku pozbierałem swoje rzeczy i udałem się do głównego wyjścia szkoły. Na zewnątrz czekał na mnie Josh. Podbiegłem do niego.

- To co idziemy? - zapytałem.

- A, gdzie chcesz iść? - odpowoedział pytaniem. Sam nie wiem gdzie chce tak na prawdę iść. Długo jeszcze myślałem ale w końcu zdecydowałem, że pójdziemy do mnie.

- Czemu do ciebie? - zapytał. Muszę pamiętać, że potrafi czytać w myślach.

- Jak pójdziemy do ciebie albo do kawiarni to powtuży się historia z przed wczoraj - Bill na pewno będzie wściekły. - Tylko uprzedzam cię, że Bill potrafi być wybuchowy.

- Wiem.

Bałem się, że Bill rozniesie chatę. Będe mysiał go jakoś powstrzymać.
Po długiej drodzę dotarliśmy wreszcie pod drzwi domu. Otworzyłem drzi i weszłem pierwszy. Rozejrzałem się po przedpokoju. Coś tu nie gra. Jest zbyt cicho. Odwruciłem się z powrotem do Josa ale przede mną pojawiły się plecy żółtego naczosa. Rozkładał ręce jakby chciał mnie obronić.

- Bill co ty...?

- Jak mogłeś GO tu przyprowadzić? - w jego głosie nie było wściekłości ale i tak wiem, że był wściekły.

Na granicy BILLDIPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz