Prolog

775 44 35
                                    

Zasady Głodowych Igrzysk są bardzo proste: przeżyje tylko jedna osoba.

Nigdy jednak nie udało mi się pojąć, jak dobierane są osoby, które zostaną później wysłane na arene. Moja matka twierdzi, że to ma coś wspólnego z naszą odpornością na chorobę. Pewnie ma rację.

Pożoga. To ona jest powodem, dla którego moje życie, a w zasadzie wszystkich ludzi, nigdy nie będzie mogło być normalne.

Prawie osiemdziesiąt lat temu na ziemi pojawił się niebezpieczny wirus, który sprawiał, że ludzie zapominali, kim są, stawali się bezdomnymi potworami, które niszczą wszystko, co napotykają na swojej drodze.

Dlatego powstał DRESZCZ - Departament Rozwoju Eksperymentów.

DRESZCZ obiecał znaleźć lek. Jak na razie szło im kiepsko.

Siedemdziesiąt pięć lat temu, kiedy wciąż nie udało się znaleźć żadnego sposobu na walkę z wirusem, powstały eksperymenty - zamknięte miasta, w których zdrowi mogą żyć w spokoju, bez strachu przed chorobą.

Jednak ten spokój ma swoją cenę. Co roku DRESZCZ wybiera kilka osób z każdego miasta i wysyła je na arene, co w jakiś cholernie skomplikowany sposób ma pomóc w znalezieniu leku. Trybuci wybierani są spośród młodych mieszkańców eksperymentów, między piętnastym a osiemnastym rokiem życia. 

Nazywam się Tobias Eaton, mieszkam w Chicago, eksperymencie numer cztery.

Teoretycznie powinno być dla mnie czymś normalnym, że kiedy rano wyglądam przez okno, na horyzoncie widzę wysoki mur, który oddziela nas od reszty świata. Wszyscy - moi rodzice, przyjaciele - są do tego przyzwyczajeni. Ale ja nie.

Nie potrafię dostosować się do tego, że dla kogoś jestem obiektem badań, a za murem ludzie umierają z powodu wirusa. Chciałbym się stąd wyrwać i, chociaż istnieje na to sposób, jest on praktycznie niewykonalny.

A właściwie dwa sposoby.

Pierwszy, to zwycięstwo w Igrzyskach; wówczas DRESZCZ zapewnia ci wygodne życie gdzieś z daleka od tego obłędu.

Drugi - praca w DRESZCZU. Problem polega na tym, że Departament sam wybiera sobie potencjalnych pracowników, a szansa na znalezienie się wśród nich jest... cholernie mała.

Caleb, mój najlepszy przyjaciel, twierdzi, że życie w eksperymencie to najlepsza rzecz, jaka mogła nas spotkać. Pewnie gdyby nie strach, związany z wysyłaniem ludzi na Igrzyska, przyznałbym mu rację. Pewnie nawet nie zwracałbym uwagi na to, co dzieje się za murem.

Następne Igrzyska za miesiąc. To oznacza, że za trzy tygodnie odbędzie się wybór trybutów.

Mój ostatni.

Wybiło stu followersów, a zatem...
75. Głodowe Igrzyska
uważam  za otwarte!

Szybka prośba:
To nie jest moje pierwsze opowiadanie i absolutnie nie proszę o wyrozumiałość. Szczera opinia i konstruktywna krytyka mile widziane 😊

Departament Rozwoju Eksperymentów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz