II

752 70 10
                                    

- Kandydat będzie za czterdzieści minut! - usłyszałem w słuchawce głos swojej sekretatki, która krzyczała na mnie, tak jak ja powinienem krzyczeć na nią jako szef

- Jaki kandydat? - zapytałem niemrawym głosem, ale po chwili wszystko sobie przypomniałem. Oczywiście na jednym piwie z Minho się nie skończyło i właśnie postanowiłem sobie juz nigdy więcej nie chodzić z nim do baru w tygodniu - Cholera! Co ja bym bez ciebie zrobił?! Zaraz będę! - powiedziałem po czym nie czekając na jej odpowiedź, rozłączyłem się.

Wyskoczyłem z łóżka jak poparzony i pobiegłem do łazienki, aby umyć zęby.
Nie miałem wystarczająco czasu, żeby zastanawiać się nad kolorem koszuli, więc założyłem pierwszą, która wpadła mi w ręce i w pośpiechu zgarnąłem czerwony krawat z fotelu.
Wybiegłem z domu i wsiadłem do samochodu. Ruszyłem w stronę centrum miasta, nie raz przekraczając prędkość i przeklinając pod nosem czerwone światło, na którym byłem zmuszony się co jakiś czas zatrzymać.
Kiedy zaparkowałem, wpadłem jak szalony do budynku, dalej trzymając w ręku krawat i pospiesznie wpakowałem się do windy już i tak przepełnionej ludźmi. Nacisnąłem odpowiedni guzik i pojechałem na górę.

- Posprzątałam Ci w biurze, pan Dylan się trochę spóźni, więc masz jeszcze pół godziny i... - zaczęła Aurelie, kiedy postawiłem stopę na lśniącej wygładzinie

- Co? - gwałtownie się zatrzymałem- Pan Dylan się spóźni i mam jeszcze pół godziny?

- To chyba dobrze - zmierzyła mnie wzrokiem - Nie masz na sobie krawata i koszulę masz trochę krzywo zapiętą - dodała i rzeczywiście, wyglądałem fatalnie

- Tak się spieszyłem tylko po to, żeby teraz usłyszeć 'Pan Dylan się spóźni'? Mało brakowało, a uciekałbym przed glinami!

- Oh daj spokój - przewróciła oczami - Pomogę Ci doprowadzić się do porządku - powiedziała i weszliśmy do mojego biura.

Stanąłem przy ogromnej, oszklonej ścianie, z której miałem dobry widok na połowę miasta. Na początku co prawda, panicznie bałem się podejść do szyby, ale z czasem się przyzwyczaiłem. Odpiąłem wszystkie guziki swojej koszuli i zapiąłem jeszcze raz - tym razem dokładniej. Aurelie pomogła mi założyć krawat i chwilę później wyglądałem juz jak porządny dyrektor jakieś korporacji.
Kiedy kobieta opuściła pomieszczenie, usiadłem wygodnie na fotelu i siedziałem tak, dopóki nie usłyszałem otwierających się drzwi do mojego biura.

Otrzepałem jeszcze raz koszulę i wstałem, żeby przywitać się z kandydatem. Kiedy mężczyzna zamknął za sobą drzwi i odwrócił się do mnie przodem, stanąłem jak wryty i nie odzywając się, mierzyłem go wzrokiem. Miał na sobie granatową koszulę, która idealnie opinała jego mięśnie brzucha, oraz czarne spodnie od garnituru, a sam garnitur trzymał w prawej ręce. Na twarzy miał kilkudniowy zarost i czarne, zmierzwione włosy. Jego czekoladowe oczy dodawały mu takiego uroku, że po prostu nie mogłem się mu oprzeć. Był taki przystojny.

Kiedy zauważyłem, że stoję tak i się w niego wpatruję, poprawiłem sobie nieco krawat i nerwowo się z nim przywitałem.

- Przepraszam za spóźnienie - odezwał się, dalej trzymając moją dłoń w uścisku. Miał lekko zachrypnięty, seksowny głos, a jego skóra była gładka i delikatna w dotyku - Były spore korki, mam nadzieję, że to nie jest dla Pana duży problem

- Każdemu się zdarza - uśmiechnąłem się trochę niezręcznie i dłonią wskazałem mu skórzany fotel, po drugiej stronie biurka, przy którym pracuję. Usadowiłem się na przeciwko mężczyzny i wziąłem do ręki jego cv.

|

- Odezwę się do Pana, kiedy podejmę decyzję - zapewniłem

- Dziękuję jeszcze raz i mam nadzieję do zobaczenia - uśmiechnął się i wyszedł z pomieszczenia

- Na pewno do zobaczenia - powiedziałem pod nosem, ale on już tego nie słyszał

Drapiąc się po karku wróciłem na swoje miejsce. Dylan O'Brien. Spojrzałem jeszcze raz na jego cv, po czym odłożyłem je na biurko.
Ostatni raz, kiedy jakikolwiek mężczyzna działał na mnie tak jak Dylan... Pan Dylan, był w podstawówce. Do tej pory pamiętam jak w szatni po wf-ie zobaczyłem Joe McGregor'a bez koszulki i w jednej sekundzie mój penis zamienił się w Mount Everest.
Szczerze powiedziawszy to, już byłem pewien, że zaproszę go do współpracy. Oczywiście, moje prywatne doznania nie mają na to żadnego wpływu... Po prostu jego cv prezentuje się wyjątkowo dobrze, zaciekawił mnie... No dobra, jego uśmiech powala, a ja mówiąc mu, ze może jeszcze się jeszcze odezwę, chciałem zgrywać niedostępnego, ale wyszło to jak wyszło.

- Bierzesz go? - do mojego gabinetu wparowała Aurelie

- Ile razy mam wam powtarzać, żebyście nauczyli się pukać! - wrzasnąłem, a kobieta wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Po chwili jednak usłyszałem pukanie - Biorę go! - warknąłem, co zabrzmiało dość dziwnie, ale miałem cichą nadzieję, że kobieta się nie doszukiwała w tym żadnego ukrytego sensu.

|

Po wyjściu z biura i dojechaniu do domu, jak zwykle przebrałem się w nieco wygodniejsze ubrania i usadowiłem się przed telewizorem, wcześniej wyjmując z kredensu butelkę whisky. Nalałem sobie szklankę i powstrzymując się od wypicia drugiej wróciłem do oglądania telewizji.

Już chciałem zadzwonić do Pana Dylana O'Briena z informacją, że chętnie się z nim spotkam, ale stwierdziłem, że to będzie dość ryzykowne posunięcie, zwłaszcza, że jestem sam w domu. Kto wie jak moje szanowne przyrodzenie zareaguje na tą seksowną chrypkę.
W ten właśnie sposób po prawie pół godzinnym myśleniu co mam zrobić, zadzwoniłem do Aurelie z prośbą o poinformowanie PANA Dylana, że może się niedługo zjawić na kilka godzin próbnych, tłumacząc się brakiem numeru telefonu do kandydata.

anywhere | dylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz