XII

526 54 13
                                    

- Nie pójdziesz sobie? - zapytał i odsunął się nieznacznie

- Gdzie mam iść? - prychnąłem

- Nie wiem... Do domu?

- Dlaczego? - nie wiedziałem do czego zmierza

- Chcesz mieć do czynienia z gejem i pijakiem, który w dodatku jest agresywny? - spojrzał głęboko w moje oczy

- Po pierwsze; tak, chcę. Po drugie; również jestem gejem, po trzecie; nie jesteś pijakiem, a po czwarte; nie jesteś agresywny, Dylan. Pamiętasz co mi powiedziałeś? To nie byłeś ty

- Co? - przekręcił głowę na bok i jeszcze dokładniej zaczął mi się przyglądać

- To co słyszysz - wróciłem na swoje poprzednie miejsce i położyłem się dokładnie tak jak wcześniej. Pociągnąłem bruneta za koszulkę i ten opadł na piasek tuż obok mnie. Leżeliśmy tak jak wcześniej, znów stykając się tylko ramionami - To nie był twój ulubiony temat do rozmowy, mam rację? - zadałem pytanie retoryczne, co chłopak wyczuł, ponieważ nie doczekalem się odpowiedzi

Leżeliśmy w ciszy, każdy z nas pogrążony w swoich myślach. Myślałem o tym, co powiedział mi Dylan - że on był bity i sam zaczął pić, że się uzależnił, że jest gejem.
Ale co z tego? On BYŁ uzależniony, teraz nie jest, a jeśli jednak ma jakieś problemy z alkoholem, to będę starał się mu pomóc. Bycie gejem z jego strony w żadnym stopniu mi nie przeszkadzało, a nawet działało na moją korzyść. Halo, Dylan, zakochałem się w tobie, jeszcze tego nie zauważyłeś?

- Wiesz co? - odezwałem się wreszcie po dłuższej ciszy - Opowiem Ci coś

- Słucham - mruknął

- Dziwne, że się dorobiłem takich sukcesów i zarobków związanych z firmą, w końcu mam dopiero dwadzieścia pięć lat, prawda?

- Trochę się nad tym zastanawiałem - odparł - Ale mów dalej

- Przejąłem ją od ojca. Pamiętam jak zawsze powtarzał, że będę świetnym szefem, że odziedziczyłem po nim dryg to takich spraw.
- Co się stało? - widziałem, że widocznie się zainteresował

- Zmarł. Miałem od niego przejąć firmę, właśnie kiedy umrze, ale umarł bardzo wcześnie. Zbyt wcześnie. - westchnąłem i na chwilę przerwałem - Byłem wtedy na słabym stanowisku i dopiero zaczynałem zdobywać doświadczenie, a tu nagle bach! Thomas zostaje szefem

- Przykro mi... - zaczął, ale mu przerwałem i dalej dążyłem do tego, co chcę mu przekazać
- Przestań - machnąłem ręką; nie lubiłem kiedy ktoś mi współczuł - Było mi trudno wyjść na prostą w sprawach rodzinnych, jak i firmowych, ale dałem radę

- Dałeś radę - powtórzył

- Kochałem go - znowu wróciłem do ojca - I wiesz co kocham tak samo jak jego? - znów zadałem pytanie retoryczne - To - wskazałem palcem gołe niebo nad naszymi głowami - Widzisz te wszystkie gwiazdy? - zapytałem - Niektórym wydaje się to śmieszne, ponieważ uważam, że jedna gwiaza odpowiada jednej osobie, która od nas odeszła

Znowu zapadła cisza i wpatrywałem się w niebo, po czym wróciłem do mówienia.

- Widzisz tę gwiazdę? - tym razem wskazałem niewielką, ale silnie świecącą gwiazdę, która znajdowała się pomiędzy dwoma mniejszymi. Dylan kiwnął głową - Jest wyjątkowa

- Dlaczego?

- Gwiazdy się pojawiają i znikają. Ta pojawiła się w dniu śmierci mojego taty - westchnąłem - On tam sobie siedzi i właśnie mi macha - dodałem i zachichotałem prawie nieusłyszalnie

- To piękne - odpowiedział w końcu Dylan

- Jest mała, jak on. Nigdy nie był silny z wyglądu, nie był specjalnie napakowany, ale silnie świeci, jak on. Był silny psychicznie i zawsze kiedy ja nie widziałem wyjścia z sytuacji, zapalał światełko na końcu tunelu, które pomagało mi wyjść z opresji.

|

Po moich wywodach, leżelismy jeszcze przez jakiś czas na piasku, po czym spojrzałem na zegarek w telefonie i zaproponowałem chłopakowi, że go podwiozę.
Wstaliśmy z ziemi i usiedliśmy na fotelach w samochodzie, który odpaliłem.
Dylan podał mi adres, więc ruszyłem w stronę jego miejsca zamieszkania. Nasza droga na Venice Beach była wesoła i głośna, a ta prawie przeciwnie - była cicha, ale jednak nie smutna. Po moim policzku spłynęła łza na wspomnienia o tacie, ale cieszyłem się, że pogodziłem się z Dylanem, co poszło wyjątkowo łatwo. Spędziłem z nim też cudowne popołudnie na obiedzie i plaży. Marzenie.

Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce. Zatrzymałem się tuż pod niewielkim domkiem, w którym mieszkał brunet i czekałem aż opuści mój samochód, ale siedział tylko ze wzrokiem wbitym przed siebie.

- Hej, Dylan - pomachałem mu dłonią przed twarzą - Jesteśmy na miejscu, możesz wysiadać - Chłopak się ocknął i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem na ustach

- Dziękuję, że mi wybaczyłeś, że się do mnie nie zraziłeś, i że odpowiedziałeś mi tą historię o swoim tacie i gwiazdach - powiedział i ścisnął moją dłoń. Oboje spojrzeliśmy na nasze splecione dłonie, w tym samym czasie, ale po chwili Dylan odsunął rękę i pomownie skierował wzrok na mnie - Dziękuję, Tommy

- Nie dziękuj - uśmiechnąłem się - Mam nadzieję, że się niedługo spotkamy

-

hejka! mam nadzieję, że rozdział się podoba i nie zanudzam brakiem dylmasowych seksów hehehe na pewno niedługo się pojawią, a teraz się cieszcie bo mam wenę yeah xx

anywhere | dylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz