VI

596 65 21
                                    

- Wsiadaj - otworzyłem drzwi od samochodu, ale Dylan spojrzał na mnie spod uniesionych brwi i przytrzymał się auta, aby nie upaść - Masz jakiś problem? - Mężczyzna w odpowiedzi pokręcił tylko głową i wsiadł

- Nie ma problemu - odpowiedział kiedy przekręciłem kluczyki

Obrzuciłem go szybkim spojrzeniem, po czym nic nie mówiąc, ruszyliśmy. Jechaliśmy  krócej niż w drodze do baru, więc po około dwudziestu pięciu minutach dojechaliśmy do domu. Przez całą drogę myślałem tylko o tym co zrobić z pijanym, zajebiście przystojnym facetem, który właśnie siedzi w moim samochodzie i patrzy na mnie wyczekująco.

- Chodź - westchnąłem i wyszedłem z samochodu, w moje ślady poszedł Dylan i po chwili otwierałem już drzwi do domu

- D-duży - powiedział i zbadał dokładnie wzrokiem budynek z zewnątrz

Oj jeszcze zobaczysz dużego

Uśmiechnąłem się pod nosem i przepuściłem Dylana przodem. Zacząłem się rozbierać, a chłopak poszedł w ślad za mną. Zamknąłem mieszkanie i ruchem ręki pokazałem, aby chłopak ruszył za mną. Weszliśmy do obszernego salonu i poinformowałem go, że będzie dzisiaj spał na kanapie.

- Nie - zaprzeczył

- To jest mój dom i ja tu rządzę - podszedłem do niego - Zresztą nie zapominaj, że wciąż jesteś moim pracownikiem - położyłem palec wskazujący na jego klatce piersiowej, a moja twarz była zdecydowanie za blisko tej jego. Chłopak się o dziwo nie odsunął, tylko staliśmy tak przez kilkanaście sekund patrząc sobie w oczy. Dylan pachniał perfumami zmieszanymi z alkoholem i potem, ale mimo swojego niechlijnego wyglądu - podobał mi się.

Odsunąłem się się od niego i poszedłem do kuchni, przygotować sobie coś do jedzenia, ponieważ w knajpie nie zdążyłem się najeść. Wyjąłem z szafki makaron, kiedy poczułem na swoim karku oddech mężczyzny.
Odwróciłem się gwałtownie i chciałem rzucić mu wrogie spojrzenie, ale nie zdążyłem.
Poczułem nagle ból, który promieniował ma mojej całej twarzy. Uderzył mnie.
Złapałem się za policzek i zgiąłem się w pół. Dylan stał nade mną i wpatrywał się w moją skuloną postać tuż przed nim. Chcąc zachować resztki godności, wyprostowałem się i stanąłem tuż przed brunetem, który i tak przewyższał mnie o głowę.

- Jak śmiesz? - zacząłem z zaciśniętymi zębami - Ja Ci pomagam, żebyś nie został sam na ulicy, a ty tak mi się odwdzięczasz?! - nagle cała moja sympatia do O'Briena zniknęła. Stałem nabuzowany energią i z trudem powstrzymywałem się od przyłożenia dłoni do policzka, który ewidentnie był już spuchnięty

- Wyjdź z mojego mieszkania - warknąłem - Mam w dupie to co teraz ze sobą zrobisz - przez ten cały czas utrzymywałem z nim kontakt wzrokowy - I straciłeś właśnie pracę! - tym razem krzyknąłem na mężczyznę, który nie robiąc sobie nic z moich krzyków, wzruszył ramionami i chwiejnym krokiem ruszył w stronę wyjścia.
Trzasnął drzwiami i zostawił mnie, wściekłego w kuchni.

|

Stałem bez ruchu w tym samym miejscu, w którym zostawił mnie Dylan przez około minutę. Po tym czasie poszedłem do łazienki i przejrzałem się w lusterku. Miałem porządnie spuchnięte oko, a na mojej twarzy został czerwony ślad dłoni mężczyzny. Przyłożyłem sobie do twarzy lód i opadłem na kanapę z ciężkim westchnieniem.

No cóż, Panie Dylanie, to chyba koniec naszej wspólnej pracy - pomyślałem - Zresztą pewnie nic nie będzie pamiętał, a jak przyjdzie jutro do pracy z kacem, po prostu wywalę go na zbity pysk. No kto by pomyślał, że spotkam w barze mojego, schlanego, nowego pracownika, w którym jestem zakochany. Nie wiem co mnie teraz bardziej bolało, serce, czy twarz.

|

Jak codzień rano, w moich uszach rozległ się irytujący dźwięk budzika, którego wyłączyłem uderzeniem w miniaturowy zegarek. Przetarłem rękoma oczy i zrzuciłem z siebie kołdrę, a moje ciało przeszedł zimny dreszcz, mimo tego, że na dworze temperatura była dość wysoka. Dotknięty zimnym powietrzem, wstałem z łóżka i podszedłem do szafy, aby założyć garnitur.

Do pracy dojechałem godzinę później i bez problemów dostałem się do swojego biura. Kompletnie zapomniałem o tym, co się wczoraj stało i o mojej twarzy, która teraz wyglądała na pewno fatalnie. Nie mam pojęcia jakim cudem nie zwróciłem na nią uwagi, kiedy się myłem w toalecie. Podszedłem do ogromnej szyby i się w niej przejrzałem. Tak jak podejrzewałem - moje oko wyglądało dokładnie tak jak wczoraj, jeśli nie gorzej. Westchnąłem tylko i usiadłem w fotelu.
Jak do tej pory w pracy było dość spokojnie, a Aurelie widocznie się spóźnia i pewnie do końca dnia by tak pozostało, gdyby nie Pan Dylan O'Brien, który zjawi się w pracy albo z wielkim kacem i z pustką w głowie po wczorajszym dniu, albo po prostu zadzwoni i poprosi o urlop.
Nagle moje rozmyślania przetrwało pukanie do drzwi, charakterystyczne pukanie dla Aurelie. Odwróciłem się tyłem do drzwi na fotelu obrotowym i zaprosiłem kobietę do środka.

- Aurelie? - upewniłem się

- Dzień dobry, Thomas - usłyszałem za sobą jej głos - Bardzo Cię przepraszam za spóźnienie... - tu urwała i usłyszałem przekładane kartki papieru, które pewnie trzymała w rękach - Thomas?

- O co chodzi? - zapytałem, ale doskonale wiedziałem, co Aurelie ma na myśli

- Dlaczego siedzisz do mnie tyłem?

- Yyy... - zacząłem się jąkać - No... Podziwiam widoki - palnąłem

- Akurat podczas naszej rozmowy? Thomas, jesteś w pracy. Odwróć się - westchnąłem, po czym powoli odwróciłem się twarzą do kobiety - Boże, Thomas - oczy kobiety się powiększyły i zobaczyłem w nich troskę - Biłeś się? - podeszła do mnie i dotknęła lekko mojego policzka, na co ja z sykiem się odsunąłem

- Nic mi nie jest... - zacząłem, ale kobieta mi przerwała

- Jak to nic Ci nie jest?

- Jak nikt mnie nie dotyka to jest w porządku - powiedziałem, co było prawie zgodne prawdą - Nie biłem się - to również było prawdą, ponieważ ktoś mnie uderzył, ale ja się nie biłem - Jest Pan O'Brien? - zapytałem szybko starając się zmienić temat

- Właśnie przyszedł - westchnęła i znowu obrzuciła mnie czułym spojrzeniem - Mam go zawołać?

- Nie - odpowiedziałem gwałtownie - Powiedz mu, że jak skończy pracę, ma do mnie przyjść - dodałem - i możesz mi przynieść jednak jakiś lód, czy coś - oko i policzek coraz bardziej zaczynały mnie boleć
- Dobrze, zaraz wrócę - odpowiedziała i wyszła, zamykając za sobą drzwi

anywhere | dylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz