- Mieszkasz na Venice? - spytał chłopak, kiedy przejechaliśmy pod wielkim napisem 'VENICE'
- Nie - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się pod nosem. Słońce właśnie zachodziło, a rozmowa na Venice Beach z Dylanem O'Brienem to najlepszy sposób na spędzenie wolnego wieczoru.
- To dlaczego tu jedziemy? - pytał dalej
- Nie lubisz tu być? - spojrzałem na niego, a chłopak tylko pokręcił głową
Po chwili znalazłem jakieś wolne miejsce, gdzie mogłem zostawić samochód. Wysiedliśmy z niego i skierowaliśmy się na plażę, czyli mój punkt docelowy.
Nie chciałem robić romantycznego nastroju.No dobra, może trochę chciałem, ale to nie moja wina, że niebo wyglądało dzisiaj tak pięknie!
Usiedliśmy na piasku patrząc się w wodę, która wpływała na brzeg, po czym znowu się cofała. Na plaży było mało ludzi, jak na sobotni wieczór, więc na około panowała przyjemna cisza, a o moje uszy obijał się tylko szum fal. Niebo było różowo -pomarańczowe, co tylko nadawało magii tej chwili.- Dlaczego przyjechaliśmy tutaj? - odezwał się wreszcie Dylan, dalej patrząc na fale - Powiedziałeś, że jedziemy do Ciebie
- Jesteśmy u mnie - westchnąłem i położyłem się na chłodnym piasku
- Mieszkasz tutaj? - zapytał i się roześmiał
- Ta chwila była taka zajebiście magiczna, a ty co zrobiłeś?! - krzyknąłem na chłopaka i się roześmiałem, uderzając go lekko w ramię
- Ej! To bolało - również się roześmiał, a ja przewróciłem oczami w odpowiedzi
- Po prostu lubię to miejsce, ale rzadko mam okazję tu być - poklepałem miejsce obok siebie, na znak, żeby chłopak położył się obok mnie i tak też zrobił - Nie uważasz, że tu jest pięknie?
Mężczyzna tylko pokiwał lekko głową i lezeliśmy obok siebie, stykając się ramionami i patrzyliśmy w kolorowe niebo ze słabo widocznymi gwiazdami, które jakby się pojawiały, a potem znikały. Po jakimś czasie brunet się znowu odezwał i odkręcił twarzą w moją stronę.
- Thomas - zaczął, a ja mruknąłem w odpowiedzi, co miało oznaczać, że go słucham - Ej, spójrz na mnie - powiedział, a ja niechętnie odrywając oczy od pięknego nieba spojrzałem w prześliczne, czekoladowe tęczówki chłopaka. Znowu naszła mnie ochota, żeby go pocałować, ale nie chciałem go spłoszyć, więc leżałem tylko bez ruchu - Zanim się zaprzyjaźnimy, chciałbym Ci o czymś powiedzieć... - zaczął się jąkać - Bo ja... Znaczy...
- Hej, jeśli nie chcesz, nie musisz mi o niczym mówić - powiedziałem szeptem
- Chcę - Dylan usiadł i się zgarbił, a ja poszedłem w ślad za nim i po chwili siedzieliśmy obok siebie w ciszy, dopóki znowu się zaczął mówić - Byłem kiedyś... byłem uzależniony... od picia - od razu przypomniała mi się sytuacja z Dylanem u mnie w domu - I niby się z tego wyleczyłem i nie jest już tak źle jak kiedyś, ale... ale to jak się zachowywałem po tym jak mnie zwolniłeś, albo... jak Cię... jak Cię uderzyłem, ja nie chciałem - głos mu się załamał, a z jego ust wydobył się cichy szloch
Objąłem go ramieniem, a chłopak spuścił głowę i patrzył teraz tępo w piasek pod swoimi nogami. Nie wiedziałem, czy powinienem kontynuować temat, ale skoro był zdolny mi to powiedzieć, to chyba znaczyło, że mi ufa.
- Jak się zachowywałeś po tym, jak Cię zwolniłem? - zapytałem, dalej obejmując Dylana
- Piłem - odparł dalej patrząc w dół - Codziennie. Zbyt dużo.
Momentalnie ogarnęły mnie wyrzuty sumienia, po tym jak potraktowałem mężczyznę jakiś czas temu. Przypomniałem sobie, że nie wyglądał za dobrze, kiedy się spotkaliśmy. Było mi smutno, że przeze mnie wrócił, albo może wrócić do swojego nałogu, nad którym na pewno ciężko pracował.
- Dylan, to... ja Cię przepraszam - mężczyzna spojrzał na mnie
- Ty nie masz mnie za co przepraszać - odparł - To nie twoja wina, że jestem pijakiem
- Nie jesteś - teraz zdjąłem swoją rękę z barków Dylana i usiadłem na przeciwko niego - Mieszkasz pod mostem? Nie masz wykształcenia? Przecież miałem jakieś podstawy, żeby Cię zatrudnić - siedzieliśmy w ciszy, wpatrywałem się w chłopaka, a on dalej trzymał głowę zwieszoną między kolanami - A... mogę zapytać co miałeś na myśli mówiąc, że... że nie jest tak źle jak kiedyś? - zapytałem lekko zdenerwowany, nie wiedziałem też, czy powinienem go o to pytać
Znowu nastała cisza i już otwierałem usta, żeby przeprosić bruneta, ale on znowu się odezwał.
- Byłem w związku - wreszcie na mnie spojrzał zaszklonymi oczami - Miałem chłopaka... - tu przerwał, czekając na moją reakcję, ale ja dalej siedziałem w ciszy, więc ciągnął dalej - Miałem chłopaka, dopóki on nie zaczął pić i mnie bić. W końcu z nim zerwałem i obiecałem sobie, że nigdy nie stanę się kimś takim, jak on, ale... nie wiem, to było ode mnie silniejsze. Przepraszam Cię, Thomas.
Położyłem dłoń na ramieniu Dylana, po czym się do niego przysunąłem i go przytuliłem. Mężczyzna nie protestował, tylko również mnie objął. Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas w milczeniu. Czułem tylko jak koszula na moim obojczyku, robi się mokra, co znaczyło, że chłopak płakał.
-
Przepraszam was za długą nieobecnośc, ale mialam bardzo duzo nauki. Postaram się teraz wrócić z nowymi rozdzialami i wena haha
miłego wieczoru xx
CZYTASZ
anywhere | dylmas
FanfictionThomas jest szefem firmy, którą w bardzo młodym wieku przejął od swojego ojca. Pewnego dnia na rozmowę o pracę przychodzi niejaki Dylan O'Brien, który od razu zdobywa jego zaufanie i sympatię. Co się stanie kiedy Thomas odkryje prawdę o brunecie? z...