Z niepokojem Sasuke przekroczył Bramę Główną wioski Liścia, mijając kilku shinobi. Wszyscy byli niesamowicie poruszeni i nie zwracali uwagi na osoby przybywające do miasta.
Prychnął pod nosem i skierował się w stronę siedziby Hokage. Mijał nowe budynki, przechodniów bacznie mu przyglądających. Nie zwracał też jakoś specjalnie na to uwagi, ale przestał lubieć być w centrym zainteresowania.
W koncu znalazł się przed odpowiednimi drzwiami i wszedł bez zaproszenia do środka, gdzie napotkał cztery pary zaskoczonych oczu. Naruto, Hinata i Lee nie wierzyli kogo zobaczyli w wejściu i żadne nie poruszyło się nawet o centymetr. Kakashi pochylony był nad mapą, ale jego oczy również spoczęły na młodym chłopaku. Uchiha zamknął za sobą drzwi i podszedł bliżej swoich znajomych.
— Dobrze, że jesteś — powiedział Hatake, prostując się. Spodziewał się, że zaszczyci ich swoją obecnością, gdyż Sakura nie była mu nigdy obojętna.
— Jaki motyw podejrzewacie? — zapytał, przymykając oczy.
— Widziałem się z Sakurą wieczorem i wspominała coś o plotkach na twój temat — odezwał się Naruto, marszcząc brwi. Sasuke nabrał powietrza w płuca i zmierzył przyjaciela badawczym spojrzeniem.
— Plotek? Jakich? — Jego ton zrobił się ostrzejszy bardziej, niż się spodziewał. Podszedł jeszcze bliżej mapy i lekko się pochylił nad nią — Zacznijmy od północy, a skończymy na Dolinie Końca.
Przejechał palcem i przeleciał wzrokiem po swoich towarzyszach. Wszyscy kiwnęli głowami na znak, że się zgadzają.
Cała grupa wyszła z pomieszczenia i skierowali się w stronę wyjścia. Nikt nie odzywał się, a wszyscy pogrążeni byli we własnych myślach.
— Rozdzielimy się. Hinata z Naruto przeszukają tamte lasy — Wskazał na graniczne pasmo — A ja z Lee tam — dokończył oschle.
Wszyscy bez słowa udali się w wyznaczone tereny. Chcieli jak najszybciej sprowadzić Sakurę do domu. Nie dopuszczali do siebie złych myśli.
Uchiha w pewnym momencie wyczuł obcą chkrę, lecz chciał sprawdzić to sam. Dlatego zatrzymał się bez słowa i spojrzał pusto na swojego towarzysza.
— Lee, idź sprawdź wzdłuż rzeki, a ja zagłębie się bardziej w las — oznajmił chłodno i ruszył w swoją stronę. Wiedział, że coraz bardziej zbliża się do obcego.
Po kilkunastu metrach znalazł się przy wejściu do bunkru, skąd wyczuwał słabą chakrę dziewczyny. Zaciskając szczękę, wszedł do ciemnego korytarza. Poruszał się cicho i ostrożnie. Chciał oszczędzać siłe, gdy znajdzie Sakurę, aby ją chronić.
Z nagła został zaatakowany przez zamaskowanych ninja, którzy zjawili się z nikąd. Jednym ruchem wyciągnął swój miecz, a w oku pojawił się Sharinngan. Jego przeciwnicy szybko przekonali się jaką moc ma Uchiha, a on sam ruszył dalej.
Zaczął zaglądać do pomieszczeń, które zjadowały się wzdłuż korytarza. Kiedy po kilku minutach nic nie znalazł, zajrzał do ostatniego pokoju i zamarł w miejscu.
Różowowłosa leżała na ziemi pobita i związana linami. Ten widok wywołał u niego niesamowitą złość, skierowaną do jej oprawcy. Moment później znalazł się przy niej, unosząc jej głowę. Była nieprzytomna, ale oddychała. Wziął ostrożnie na ręce i skierował się w stronę wyjścia, gdy pojawił się przed nim wysoki mężczyzna.
— Czekałem na ciebie, Uchiha — sarknął i zrobił dwa kroki w jego stronę. Czarnowłosy zwężył oczy złowrogo, przyciskając dziewczynę do siebie.
— Czego chcesz? — warknął ostro, a jego Sharinngan zabłysnął.
— Więc to jest twój słaby punkt — mruknął ironicznie — Kto by pomyślał, że słabością wielkiego Uchihy okaże się kobieta.
Sasuke dojrzał twarz wroga, którego już znał. Wiedział, że władał różnymi stylami walki. Zmierzył się z nim już, gdy był pod skrzydłami Orochimaru. Przegrał, lecz jego nienawiść była podwojona po tych wszystkich latach.
Niespodziewanie obok zjawił się Lee, który próbował zrozumieć sytuację. Widząc ranną przyjaciółkę, jego złoć zaczęła niebezpiecznie wzrastać.
— Zabierz ją do szpitala — rozkazał i oddał Haruno Brewce, który tylko kiwnął głową. Wyniósł ją na zewnątrz i ruszył jak najszybciej do wioski, aby ratować dziewczynę.
Sasuke zaatakował jako pierwszy, lecz został odepchnięty i uderzył w ścianę. Musiał się jednak szybko pozbierać, bo nadszedł kolejny atak w jego stronę w postaci błyskawicy.. Dzięki swoim oczom uniknął tego w ostatniej chwili i próbował złapać go w iluzję. Po czym zaatakował go mieczem, raniąc go w ramię. Sam natomiast oberwał w lewy bok małym ostrzem.
Syknął z bólu, ale podniósł się ponownie. Zmierzył tamtego lodowatym spojrzeniem i czekał, aż notki wybuchowe zadziałąją. Gdy tak się stało, wróg padł oszołomiony na ziemię. Sasuke sam opadł pod ścianą wykończony.
Chwilę później dołączyli do niego Naruto z Hinatą, a na końcu Lee z ANBU, aby zabrać porywacza.
— Żyjesz? — zapytał blondyn, klękając przy czarnowłosym. W odpowiedzi dostał tylko kiwnięcie głową.
— Shizune zajęła się Sakurą. Powiedziała, że przeżyje —powiadomił Rock, spoglądając na leżacego typa, którym zajęli się członkowie ANBU.
— Czyli ożemy wracać do domu — podsumował Naruto, uśmiechając się szeroko.
— No to ruszajcie — mruknął Sasuke, wstając na równe nogi. Zeskanował wszystkich obojętnym spojrzeniem i przymknął oczy.
— Nie wracasz z nami? — padło pytanie od Hinaty.
— Nie ma takiej potrzeby — odparł chłodno.
— Co z Sakurą? Jak się pocz...
— Tak będzie najlepiej — przerwał twardo, krzywiąc się z bólu.
Blondyn nie odezwał się już słowem, choć wiedział, żę coś dolegało jego przyjacielowi. Miał świadomość, że on i tak nic nie powie nikomu. Po pożegnaniu się, udali się w drogę powrotną, a Sasuke wyruszył ponownie w swoją podróż z samotnością.
CZYTASZ
SASUSAKU: OD SMUTKU DO SZCZĘŚCIA
FanficSasuke wyruszył w swą podróż pokutną, zostawiając Sakure w nadziei, że się spotkają. Opisze swoją wersję związku Uchihy i Haruno, który nie zawsze będzie taki kolorowy jak wyobrażała sobie młoda kunoichi.