Nie zdążyła zamknąć oczu, aby tego nie widzieć. Gdyby mogła cofnąć czas, zrobiłaby to. Jeden z zamaskowanych mężczyzn wycelował mieczem w bezwładne ciało Sasuke. Jak w zwolnionym tepie, obserwowała jak ostrze wbiło się w bok nieprzytomnego chłopaka, a potem uderzył w twarz. Siła była tak duża, że odrzuciło go na kilka metrów. Runął na trawę, wypuszczając przy tym swój miecz z dłoni. Z rozchylonymi ustami przyglądała się przez łzy. Krew zaczęło wypływać z jego ust.
— Nie!! — wrzasnęła, czując uścisk w klatce piersiowej. Mimo krzyku, odbijającego od drzew wokół polany, była pewna, że nikt go nie usłyszał. — Proszę! — odezwała się załamanym tonem, czując, że wszystko się oddala.
— To twoja wina, Sakura — ostry głos odezwał się za jej plecami. Kaleczyło to jej duszę, umysł. Pokręciła przecząco głową, nie mając siły się odezwać.
Z rozpaczą spojrzała na bezwładne ciało Sasuke, który leżał kilka metrów dalej. Przyłożyła dłoń do ust, czując jak coraz więcej łez zdobiło jej porcelanową twarz.
— Nie!! — krzyknęła ponownie, upadła mocno. Jak nigdy wcześniej.
— Sakura!
Szarpnięcie jej ciałem sprawiło, że otworzyła oczy i pierwsze, co zobaczyła to twarz Sasuke. Nie wiedziała, co dzieje. Ze strachem łapała kolejne hausty powietrza, jakby miało jej tego za chwilę zabraknąć. Skanowała obraz przed sobą, bojąc się przymrużyć choćby oka. Nie wiedziała, co działo, ani gdzie się znajdowała. Wszystko było dla niej takie obce. Oprócz niego.
— Sakura, już wszystko dobrze — stanowczy głos odezwał się obok niej, przebijając się przez mgłę — Jesteś bezpieczna, to tylko zły sen. Rozumiesz?
Po chwili odważyła się pomrugać i kiedy to zrobiła, ze zdziwieniem zauważyła, że nad nią pochyla się chłopak patrząc na nią z pełną powagą. Dopiero po chwili poczuła, że Ayumi trzyma ją mocno za rękę. Dłuższy moment zajęło jej ogarnięcie, co się działo. Leżała na swoim śpiworze do połowy odkryta.
— Co się stało? — zapytała zadławionym głosem.
Niezgrabnie podniosła się do siadu, a dziewczynka puściła jej dłoń. Nie uszło uwadze Sasuke, że Haruno jeszcze szybko oddychała, a jej ciało było spocone, Dlatego przyglądał jej bardzo uważnie.
— Miałaś zły sen — oznajmił spokojnie — Krzyczałaś i obudziłaś ją, więc musiałem cię obudzić — wytłumaczył, spoglądając na zdezorientowaną blondynkę, która wpatrywała się w wystraszoną twarz kunoichi.
— Przepraszam, że was obudziłam — powiedziała ze skruchą w głosie. Zorientowała się, że siedział przed nią w pełni ubrany i świadomy, a jego bystry wzrok wyłapywał jej najmniejsze zawahanie. Przerzuciła wzrok na dziewczynkę, która lekko się uśmiechnęła.
— Nic się nie stało — zapewniła ją Ayumi, która wróciła na swoje miejsce. Ognisko już gasło, a niebo zmieniało kolor na szary.
— Ruszajmy dalej, wieczorem powinniśmy być już na miejscu — oznajmił, wstając z miejsca i podchodząc do swoich rzeczy. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i również podniosła na równe nogi.
W dalszą drogę ruszyli, gdy słońce powoli wyłaniało się zza drzew. Uchiha znacznie zmniejszył dystans, który był między nim, a jego kompankami. Chciał je mieć bliżej w razie jakiego niebezpieczeństwa.
Nagle ze strony lasu zaczęły dochodzić gwizdy i krzyki, które zbliżały się w ich stronę. Czarnooki gwałtownie odwrócił się w tamtą stronę, posyłając zaskoczone spojrzenie Sakurze. Ayumi chwyciła mocno dłoń Haruno, próbując ukryć swój strach.
— Ukryjcie się! — rozkazał, a sam ruszył w stronę źródła okrzyków. Sakura chwyciła blondynka i zabrała na drzewo, które znajdowało się kilka metrów dalej. Obie ciężko oddychały i przysłuchiwały się okropnej ciszy, która nastała chwilę później.
Sasuke stojąc na drodze wroga, wiedział, że to rozbójnicy poruszający się konno. Spotkał już ich na swojej drodze kilka miesięcy wcześniej. W dłoni trzymał swój miecz, gotowy do ataku.
— Kim jesteś, że poruszasz się po naszej ziemi? padło pytanie od mężczyzny, który dosiadał czarnego konia. Nie miał na sobie koszulki, ale jego ciało pokryte było tatuażami, które ciągnęły się, aż do jego twarzy. Przy jego spodniach znajdowała się pochwa na ostrze, które nie zostało wyciągnięte.
— Nazywam się Sasuke Uchiha — odpowiedział chłodno, posyłając im obojętne spojrzenie — Jestem tu przejazdem i jeśli nie zejdziecie mi z drogi, zabiję was.
Nieznajomy ruszył konia, aby okrążyć chłopaka, który stał w miejscu i tylko śledził go wzrokiem. Nie bał się, bo wiedział, że byli dla niego żadnym problemem.
— Słyszałem o tobie — ton jego ociekał kpiną i pewnością siebie — Shinobi z Wioski Liścia.
Ponownie zatrzymał się na przeciwko posiadacza Sharinngana, aby mu się dokładniej przyjrzeć. Panowała napięta atmosfera, ale Sasuke to nie przeszkadzało.
— My się już kiedyś spotkaliśmy — usłyszał damski głos, który dobiegł zza grupy jeźdźców — Dostałeś ostrzeżenie, ale jak widać nic sobie z tego nie zrobiłeś.
Z cienia wyszła wysoka brunetka, która trzymała miecz. Jej szare oczy uważnie obserwowały młodzieńca, która od razu go rozpoznała. Na jej pełnych ustach pojawił się cyniczny uśmiech. Pewnym krokiem podeszła do niego i podniosła dłoń, aby dotknąc jego włosów. Niemal od razu chwycił jej rękę i odepchnął.
— Nie pozwalaj sobie za dużo, Junko — warknął, marszcząc brwi.
Brunetka nie była nieśmiałą osobą. Uwielbiała przystojnych mężczyzn, których spotykała na swojej drodze. A Sasuke zaliczał się do jej ulubieńców.
— Gdzie masz swoje towarzyszki? — zapytała złośliwie, odchodząc w stronę grupy. Czarnowłosy westchnął i już miał się odezwać, gdy za jego plecami odezwał się znajomy głos.
— Jesteśmy.
Tuż u jego boku pojawiła się Sakura, obserwując całą grupę na przeciwko. Potem jej wzrok przeniósł się na spokojną twarz Uchihy, który nie poruszył się nawet o milimetr.
— nie jesteśmy wrogami, zmierzamy do Ukrytej Wioski Skały — oznajmiła.
— Puśćmy ich — rozkazała kobieta, która wsiadła na swojego wierzchowca — Będziemy was obserwować.
Chwilę później shinobi pozostali sami. Zza drzewa wyszła Ayumi, która podeszła niepewnie do Sakury. Uchiha pokręcił tylko głową, dając jej znać, że zachowała się bezmyślnie, zostawiając dziewczynkę samą.
Ruszyli droga, która wiodła przez las, a kończyła się u podnóża gór. Wiatr delikatnie zawiewał ich z boku, co dawało małą ulgę w upalny dzień. Szli w ciszy. Sasuke szedł równo z nimi, co zdziwiło dziewczynkę.
— Jesteśmy już niedaleko — odezwał się, gdy mijali pojedyńcze domy. Ludzie zajęci byli swoimi codziennymi obowiązkami, a tylko dzieci uważnie obserwowały nowych przybyszów.
CZYTASZ
SASUSAKU: OD SMUTKU DO SZCZĘŚCIA
أدب الهواةSasuke wyruszył w swą podróż pokutną, zostawiając Sakure w nadziei, że się spotkają. Opisze swoją wersję związku Uchihy i Haruno, który nie zawsze będzie taki kolorowy jak wyobrażała sobie młoda kunoichi.