Niall przybył jako pierwszy.
- Podać ci piwo? – zapytał go Louis, wpuszczając go do mieszkania.
- Pewnie. Brzmi świetnie. Gdzie jest Harry?
- W sypialni – powiedział Louis wchodząc do kuchni i wyciągając dwa piwa z lodówki. Użył otwieracza i wręczył jedno Niall'owi.
- Dzięki. Wciąż śpi? Jest aż tak chory?
Louis zawahał się.
- Nie do końca. Wyjdzie, gdy przyjadą pozostali.
Niall dał mu zagadkowe spojrzenie, ale nie naciskał dalej, biorąc kolejny łyk piwa.
Zayn przyjechał 5 minut później, mówiąc:
- Liam jest w drodze. Właśnie skończyłem z nim rozmawiać. Będzie za kilka minut.
Louis pokiwał głową i podał mu piwo.
- Dzięki. Więc po co się spotykamy?
- Zdarzyło się coś, co musimy przedyskutować w grupie.
- Co? Coś pomiędzy wami dwoma? Zaręczyliście się?
Brzuch Louisa ścisnął się na tę sugestię. To nie tak, że nigdy o tym nie pomyślał, ale wciąż byli bardzo młodzi, zwłaszcza Harry. Każdy już żartował, że są jak stare, dobre małżeństwo. To było możliwe: był tego pewien, ale nie mógł o tym myśleć w tym momencie. Zaśmiał się.
- Nie, nic podobnego. Nie chcę zaczynać, póki Liama jeszcze nie ma, ok? Wolimy wytłumaczyć wszystko na raz, gdy każdy będzie obecny.
Zayn przytaknął.
- Nie masz nic przeciwko, gdybym zapalił w czasie, gdy czekamy? - zapytał, wskazując głową drzwi balkonowe.
- Idź. Pojdę na chwilę do Harry'ego.
Niall był zajęty telefonem. Prawdopodobnie tweetował, pomyślał Louis. Był pewien, że ich fani zastanawiają się, gdzie zniknęli. To była rzadkość, gdy oboje nie pokazywali się przez tak wiele dni z rzędu.
Louis zapukał cicho w drzwi sypialni i wszedł. Harry stał przy oknie, jego sylwetka była rozświetlona przez wpadające do pokoju promienie słoneczne. Harry uniósł zasłony i delikatnie przytrzymywał je, by mieć widok na dwór, ale by wciąż zasłaniać siebie. Na ten widok Louis'owi zaparło dech w piersiach – artystyczny kształt skrzydeł, silne linie jego ciała, miękkie, kręcone włosy otaczające jego twarz. Promienie lądujące na skrzydłach sprawiadły, że te mieniły się opalizującym blaskiem, jakby małe tęcze błyskały na ich powierzchni. On naprawdę wyglądał jak anioł. To nie pierwszy raz, gdy Louis pomyślał, że Harry był prawie zbyt piękny, aby być prawdziwym, a biorąc pod uwagę tę ewolucję, nie był ostatnim. Szczerze, przeżywał ciężkie chwile, gdy normalnego dnia nie mógł patrzeć na Harry'ego, ale teraz to było zupełnie niemożliwe. Mógłby zatrzymać swoje myśli dla siebie, pomyślał. Jeśli znowu wypali z tymi aniołami, wie, że nie skończyliby.
Harry odwrócił się, gdy Louis wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Są tutaj?
- Niall i Zayn są. Liam jest w drodze.
Harry przytaknął i odwrócił się z powrotem do okna, zatopiony w myślach.
Louis patrzył na niego przez chwilę i westchnął. Podszedł i przysunął się do niego, obejmując w talii i przyciskając do swojego boku.
- Co się dzieje w tej twojej główce, Hazz?
Harry nie odpowiedział od razu. Kiedy to zrobił, Louis mógł zauważyć, że płacze. Wiedział, że jeżeli spojrzy w górę, zobaczy wielkie, zielone oczy Harry'ego wypełnione łzami.
- Nie jestem gotowy, żeby to się skończyło – powiedział.
- Co się skończyło?
- Wszystko. Wszyściusieńko. Zespół. Dopiero zaczynaliśmy.
- Whoa. Poczekaj – powiedział Louis, odsuwając się, by mógł spojrzeć Harry'emu w twarz. - Nie wyprzedzajmy wszystkiego.
- A co z nami? Ty będziesz podróżował, nigdy się już nie zobaczymy -
- Ok, wystarczy – uciął Louis. - Przestań. Nic między nami się nie zmieni. Możesz być tego pewien. Nigdzie się nie wybieram.
- Ale to zrobisz. Kiedy trasa się zacznie. Nie ma sposobu -
- Powiedziałem: przestań – głos Louisa był ostry. Usta Harry'ego zamknęły się. - Brzmisz, jakbyś wszystko już postanowił. Myślałem, że mówiłeś, że zadecydujemy razem. Całą piątką.
- Tak mówiłem, ale bądź realistą -
- Powiedziałem, żebyś się zamknął – znowu uciął Louis. - Naprawdę zaczynasz mnie denerwować.
Tak było. Jakby Harry wypowiadał na głos wszystkie sekretne strachy Louisa, biorąc na siebie te elementy, których szatyn nie potrafił wyrazić samemu. Cóż, nie myślał jednak o zerwaniu z tym całym losem, jaki Harry nosi. Oni wszyscy byli mądrymi kolesiami. Powinni być w stanie coś wymyślić.
Louis mógł usłyszeć głosy w innym pokoju. Liam musiał wreszcie przyjechać.
- Świetnie. Teraz wszyscy już tutaj są. Oto, co zrobimy: wyjdziemy stąd, przedstawimy wszystko i wspólnie pochylimy głowy, nad tym, jak to rozpracować. Nie chcę słyszeć ani słowa więcej o twoich głupich pomysłach, rozumiesz?
Harry patrzył na Louisa, z oczmi rozszerzającymi się na jego słowa. Potem uniósł dłoń, by otrzeć łzy, układając wargi w uśmiech.
- Tak, ok – powiedział.
- Świetnie.
Uśmiech Harry'ego rozluźnił coś w klatce piersiowej Louisa, ale mimo to wciąż był nieźle przestraszony ich rozmową. Wziął głęboki oddech, próbując ustabilizować się przed spotkaniem z innymi.
- Chcesz poczekać tutaj, aż z nimi porozmawiam?
Harry sięgnął po dłoń Louisa, kręcąc głową.
- Nie. Wyjdźmy razem.
Louis ścisnął jego dłoń i zapytał:
- Jesteś gotowy?
- Tak, myślę, że tak.
- Zatem dobrze. Idźmy.
CZYTASZ
Tie Your Heart PL (Larry)
FanfictionHarry'emu wyrastają skrzydła. Okładka: Darrrow Oryginał: @ArcadianMaggie / AO3