Rozdział zawiera treści 18+!!!
Nie mógł się powstrzymać od małego uszczypnięcia na małżowinie ucha, natychmiast łagodząc ugryzienie czubkiem języka. Usta Harry'ego otworzyły się z cichym sapnięciem.
Biorąc to za zaproszenie, Louis przemieścił swoje usta na te bruneta, ręce objęły jego twarz. Całował go powoli, liżąc wzdłuż dolnej wargi, potem splatając ich języki, aż ich usta nie były złączone. Pocałunek pogłębił się, usta otorzyły szerzej. Louis mógł poczuć dłonie Harry'ego na swoich biodrach, chwytające w momencie, gdy zajęczał w usta szatyna. Po kilku chwilach Louis odsunął się, przygryzając delikatnie szczękę Harry'ego i biorąc mały krok do tyłu. Wzrok Harry'ego był ulokowany na ustach starszego.
- Kciuki służą do spowalniania – powiedział Louis.
- Nie sądzę, że działają.
Louis zaśmiał się z zadowoleniem, w kącikach jego oczu utworzyły się zmarszczki. Poświęcił moment na podziwianie zarumienionych policzków Harry'ego, a później znowu powrócił uwagą do piórek na spodniej części skrzydła bruneta, pieszcząc jeszcze przez chwilę i w końcu mówiąc:
- Nie chcę, żeby drugie skrzydło było zazdrosne.
- Dobry plan – rzekł Harry, brzmiąc na lekko zadyszanego.
Louis sięgnął do drugiego skrzydła i powtórzył tę samą czynność, jaką na pierwszym, przesuwając po szczycie swoją dłonią, mówiąc 'ramię, łokieć, nadgarstek' odpowiednio przy każdym z połączeń. 'Palce', gdy jego dłoń zsunęła się na pierwszy rząd piórek. ' Ramię', gdy potarł drugi, a potem uniósł rękę Harry'ego ponownie do swoich ust, ssąc delikatnie na jego nadgarstku, a potem liżąc pasek prowadzący od niego aż do czubka kciuka. Zassał go w ustach pieszcząc odpowiednie piórka. Oczy Harry'ego znowu się przymknęły i wydał ciche westchnienie, które powędrowało prosto do kutasa Louisa.
Wiedząc, że reakcja Harry'ego musiała być intensywniejsza, szatyn popatrzył w dół i zauważył wybrzuszenie w jego dresach. Przesuwając swoją ręką w górę i w dół poprzez rzędy piórek, pochylił się i szepcząc prosto do jego ucha, zapytał:
- Czy to przyjemne?
Harry przytaknął z wciąż zamkniętymi oczami.
Louis pozostawił skrzydła i przesunął swoimi palcami po bokach bruneta, wślizgując je pod elastyczną gumkę, drażniąc jego skórę.
- Zabierzmy je z drogi, dobrze? - zapytał.
Harry ponownie przytaknął i nie marnował czasu, opuszczając dresy na swoje uda i uwalniając erekcję. Czubek był mokry i błyszczący, pokryty preejakulatem.
- Wspaniale, kochanie – powiedział Louis, ściskając biodra Harry'ego i znowu przygryzając jego ucho. Dłoń bruneta sięgnęła do jego kutasa, ale Louis powstrzymał go kolejnym ściśnięciem, wbijając palce w jego bok.
- Nie dotykaj się – rzekł. Dłoń Harry'ego ponownie opadła na udo i wydał on sfrustrowany odgłos.
Louis po prostu oddychał w jego ucho, kontynuując głaskanie piórek.
- Tutaj są bardziej miękkie – powiedział szatyn, dotykając najmniejszych piórek bliżej kości. Kutas bruneta podskoczył w odpowiedzi, a jego klatka piersiowa falowała, gdy oddychał ciężko.
- Myślisz, że możesz dojść w ten sposób? - zapytał Louis, gorącym oddechem owiewając jego ucho. - Ze mną, dotykającym cię tak? - jego własny oddech był głębszy, a spodnie niekomfortowo ciasne.
- Nie wiem – wyszeptał Harry.
- Wciąż pozostał jeden typ piórek, o których mogę ci opowiedzieć – Louis nie zaprzestał swoich rytmicznych ruchów, gdy mówił.
- Ok – rzekł Harry. Louis mógł usłyszeć, jak jego głos staje się zachrypnięty.
Louis przesunął się do boku Harry'ego, wieszając się na jego ręce i delikatnie wbijając zęby w ramię. Wypchnął biodra, więc brunet mógł poczuć jego erekcję na swoim udzie.
Jedna z jego dłoni zsunęła się na przód Harry'ego, zatrzymując się, by potrzeć jego sutki. Druga dłoń delikatnie ścisnęła go w talii, a potem powędrowała na tył, gdzie skrzydła były połączone z ramieniem.
- Te piórka nazywają się łopatkowymi – Louis wymamrotał naprzeciwko jego skóry. Mógł poczuć, jak serce Harry'ego łomocze poprzez swoją drugą dłoń, która była rozpłaszczona na jego klatce piersiowej. - Oddzielają skrzydła od ramienia. Twoje są bardzo gładkie.
Przesunął swoimi palcami po piórkach, zdumiewając się, jak bardzo stały się one dla niego naturalne, sposób w jaki skrzydła są przytwierdzone do ciała Harry'ego. Odsunął swoje palce i użył dłoni, aby odepchnąć skrzydła tak, by mógł wcisnął między nie głowę. Potem lizał wzdłuż linii piórek, dokładnie tam, gdzie spotykały się one ze skórą bruneta.
Odgłos pochodzący z ust Harry'ego, zduszony i zdesperowany dźwięk, sprawił, że Louis natychmiast powtórzył swoją czynność.
- Lou – wyszeptał Harry.
Louis chwycił brzeg skrzydeł swoją pięścią, stanowczo pocierając je, gdy polizał linię po raz trzeci.
- Ja potrzebuję... mogę – wysapał Harry.
Louis ulitował się i przesunął swoją rękę z jego klatki piersiowej, w dół na jego kutasa, dając mu szarpnięcie, podczas gdy swoją drugą dłonią dalej podróżował po brzegu skrzydeł, przyciskając twarz do łopatek.
Całe ciało Harry'ego zatrzęsło się, kutas pulsował w dłoni Louisa, gdy doszedł z krzykiem. Louis przeprowadził go przez orgazm, ocierajac się o biodro bruneta, więc podnieciony jego reakcją obawiał się, że dojdzie w spodnie.
Nie musiał się o to martwić, ponieważ Harry, gdy tylko zszedł ze swojego wyżu, upadł na kolana, szarpiąc się z guzikiem od jego jeansów. Potem pociągnął je w dół, uwalniając kutasa szatyna i ssąc z pomrukiem satysfakcji tak, jakby był tego głodny.
- Chryste – powiedział Louis, sięgając dłońmi do włosów Harry'ego, zakopując je w loczkach i modląc się o życie, gdy brunet poruszał głową w górę i w dół, niechlujnie i mokro. Popatrzył on na Louisa z wciąż ciemnymi oczami, skrzydłami rozpostartymi za nim, falujące z powodu przeżytego spełnienia.
- Wyglądasz... - Louis zaczął, kończąc jękiem, kiedy Harry wziął go głębiej, mocno ssąc i owijając swój język wokół jego kutasa. Jego kolana niemal się załamały, gdy dopadł go orgazm. Zamknął oczy, szarpiąc dłońmi włosy Harry'ego, gdy doszedł w dół jego gardła.
Kiedy oprzytomniał, odepchnął Harry'ego, drżąc z powodu wrażliwości, jaką poczuł, kiedy usta opuściły jego kutasa. Potem opadł na podłogę, chwytając twarz Harry'ego w swoje dłonie i całując go, powoli i głęboko. Potem oplótł go swoimi ramionami, pochylając się na jego ramieniu, przyciskając twarz do jego szyi i mrucząc z zadowoleniem. Harry ukrył twarz we włosach Louisa, umieszczając swoje dłonie na jego plecach i pocierając delikatnie. Siedzieli cicho, zaplątani w sobie nawzajem.
Po kilku minutach, Louis wymamrotał:
- Naprawdę, naprawdę lubię twoje skrzydła.
Brunet parsknął.
- Cóż, miałeś rację. One najwyraźniej również cię lubią.
Chwilę później obydwoje zanosili się śmiechem.
To była już ostatnia część rozdziału 3!
CZYTASZ
Tie Your Heart PL (Larry)
FanfictionHarry'emu wyrastają skrzydła. Okładka: Darrrow Oryginał: @ArcadianMaggie / AO3