Bunt na pokładzie

11 0 0
                                    

Około dwa lata temu

Wiecie co jest najgorsze w pracowaniu w studiu Bangtanów? Głupi, sarkastyczny kretyn który stoi nad tobą i patrzy ci przez ramię ironicznie się naśmiewając. Bezczelność. Drugą rzeczą która doprowadzała mnie do  ostateczności była sprawa mojego przeniesienia na uczelnię. Nie mam bladego pojęcia jak to się działo, że już czwarty raz gubili moje wyniki egzaminów semestralnych na uczelniach i matury z angielskiego.

      To był mój miesiąc jak zaczęłam pracę w wytwórni. Cieszyłam się, że jestem tak uparta. Zazwyczaj przysparzało mi to kłopotów, nie podczas bitwy na słowa z Yoongim. Stało się to niemal rutyną. Od zawsze potrafiłam dogryzać ludziom i nie zamierzałam poddać się w starciach z nim, bo dlaczego miałabym to robić? I tak rozpoczął się ten dzień. 

     Nie będę ukrywać, że zobaczenie dwóch najbardziej denerwujących mnie rzeczy w mieszkaniu w Korei, jednego dnia od samego rana w poniedziałek było dla mnie ciosem. Weszłam do studia zawieszając kurtkę na wieszaku:

- No proszę- czułam że na mnie patrzy- jak zwykle spóźniona

- No proszę, myślałam, że jak przyjdę tu w poniedziałek rozchorujesz się i będę mieć wreszcie święty spokój. Nikt nie będzie brzęczał nad głową- odwróciłam się do niego

Przeglądał jakiś świstek:

- Nieźle jak na dziewczynę z Polski

- Przepraszam?- zdenerwowałam się

Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na mnie już poważnym wzrokiem, świdrując mnie wzrokiem:

- Nie zaprzątaj sobie główki

- Jaki ty wyrozumiały, co tak studiujesz namiętnie?- wskazałam podbródkiem na list

- Oh, ten? Próbuje zbliżyć się do medycyny

Zmarszczyłam brwi w geście pytającym:

- Listem?- zaczęłam grzebać w torebce

- No wiesz był nadany z wydziału medycznego

Wypuściłam ją z rąk i upadła na podłogę:

- Oddawaj- ruszyłam w jej kierunku ale wyciągnął ją daleko ode mnie przytrzymując mnie drugą ręką za ramię

- Poczekaj, daj się nacieszyć ciemnemu człowiekowi

Warknęłam:

- To moja korespondecja, proszę cię o zwrot

- O kurwa, śmieszna jesteś- wydusił w końcu

- Nie widzę w tym nic śmiesznego

Przekrzywił głowę:

- Poproś mnie

- Oszalałeś? Oddawaj mój list

- Chcesz się dowiedzieć co w nim jest?

- Powinieneś zrobić sobie przeszczep mózgu

- Dojrzale- mruknął

Zaczęliśmy się szarpać. W końcu weszłam mu na kolana i dorwałam list. Podekscytowana od razu zaczęłam go czytać. Miałam nadzieję, że będę już mogła zacząć chodzić na zajęcia. Odgarnął sobie moje włosy z twarzy:

- Nie chcę ich jeść...- mówił coś dalej ale kompletnie go nie słyszałam

Z przykrością informujemy panią, że zaginęły pani papiery dokumentujące pańskie poczynania na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. Prosimy o doniesienie kopii.

Przemijająca melodiaWhere stories live. Discover now