- Zostajesz? - krzyknęłam w stronę kuchni w której siedział. - Ktoś musi was pilnować...
- Nas? - spojrzałam na niego czujnym okiem i wiedziałam, że wymięka.
- Boję się o tych chłopców, gdy zostaną sam na sam z Mary może stać się coś złego.
- Och przestań!
- Jak w ogóle możesz tak mówić - w kuchni pojawił się Luke w podartych spodniach i wyblakłej podkoszulce - boisz się o tych gówniarzy, a o nas to nie?
- Właśnie! Co z ciebie za ojciec Danielu Escott?!
Gdy już pozbyłam się butów, które dość ciężko było zdjąć weszłam do kuchni, gdzie siedzieli Luke i mój tato, obaj coś czytali mimo, iż przed chwilą śmiali się z naszej wymiany zdań.
- Co jemy? - zapytałam. Było po szóstej po południu, a ja od lunchu nie miałam nic w ustach. Nie mogłam jednak liczyć na panów, że coś przygotują bo oni byli stworzeni do większych rzeczy niż gotowanie, sprzątanie czy robienie czegoś dla domu.
- Gdzie Prue? - zapytałam wstawiając wodę na makaron.
- Kurde!
Byłam pewna tej reakcji obu facetów. Zapomnieli o niej.To nie było miłe.
O mnie tato też często zapominał, na szczęście Prue i mama o mnie pamiętały. Luke nie musiał, gdy był zdrowy i chodził do college'u nikt o nim nie pamiętał, a że biedaczyna się pochorował marnował swój czas siedząc w domu zamiast marnować go w szkole.
- Spokojnie, kończy dopiero za 10 minut zdążysz po nią pojechać.
W tym momencie rozległ się okropny pisk wydany przez mikrofon. Spowodowali jakieś spięcie czy coś, idioci.
- Przepraszam! - usłyszyszeliśmy donośny głos.
- To oni? - zapytał Luke uderzając podwójnie o panele stopą obutą w czarne Vans'y.
- Pewnie tak.
- Cześć - na horyzoncie, a dokładnie w holu pojawił się nie wysoki blondynek - Zna się ktoś z was na tym sprzęcie? Joe przywiózł nowy i nas zostawił, a Brad z Tristanem zrezygnowali z roboty za nim ich poprosiłem.
- Pójdę i zobaczę - tata podniósł tyłek z krzesła i zszedł za chłopakiem.
- Idę do siebie - mruknął Luke i powędrował do swojego pokoju. Usiadłam przy stole i wzięłam do ręki gazetę, którą wcześniej czytał mój tato.
- Em, cześć Chloé - podniosłam głowę z nad magazynu. Tym razem wysoki blondyn stał w holu. Miał ogromne dziury w spodniach na kolanach. - Twój tata pyta gdzie macie młotek i śrubokręt.
Młotek i śrubokręt? I pyta mnie o to własny tata - pan tego domu.
- Co wy tam do cholery robicie na dole? - mruknęłam i zeszłam na parter do mieszkania Jenny.
- Przyniosłaś? - zapytał tato.
- Gdzie instrukcja? - spytałam. Wszystkich pięciu popatrzyło na mnie jak na głupa.
W ostateczności brunet podał mi zmięty kawałek kartki.
- Dziękuję. Aby uruchomić blah, blah, blah, wcisnąć czerwony guzik oraz zielony guzik na mikrofonie, aby wyłączyć wcisnąć raz czerwony guzik. Tada!
- Sami byśmy do tego w końcu doszli - powiedział tata.
- Pieprzona męska duma.Mama wróciła godzinę po tych wydarzeniach. Zrobiła duże zakupy i dla każdego z nas coś miała.
- A co z tym? - zapytał Luke zatrzymując się przy zgrzewce Redbull'a.
- To dla chłopaków. Chloé, zanieś im to na dół.
- Co ja? Tania siła robocza?
- Za to jaka ładna. - uśmiechnęła się Mary, a ja wzięłam to co należało się chłopakom i poszłam ma dół.Elegancko zapukałam do drzwi.
- Już idę!
Oparłam się plecami o ścianę obok drzwi i czekałam, aż ktoś mi otworzy.
- Cześć - z mieszkania wypadł wcześniej poznany blondyn od młotka i śrubokrętu.Był bez koszulki.
Przygryzłam wargę. Chłopak podążył za moim wzrokiem na swoją umięśnioną klatkę piersiową.
CZYTASZ
Carmen (The Vamps FanFiction)
FanfictionShe says you don't want to be like me Don't wanna see all the things I've seen I'm dying, I'm dying She says you don't want to get this way Famous and dumb at an early age Lying, I’m lying// Carmen (The Vamps FanFiction) Copyright © for M. B. via th...