7.Wild Heart ♥

397 28 2
                                    

- Chloé! - Myślę, że pobudka o 6:30 w sobotę rano to marzenie każdej normalnej, zmęczonej życiem nastolatki.

- Chyba ktoś cię woła - odezwał się głos z głębi mojej pościeli. Był to męski, chrypliwy, zaspany, ale znajomy głos.

- No nie mów - warknęłam. Nie pamiętam już jak to się stało, że Bradley wylądował ze mną na łóżku, ale razem było dość wygodnie. Wyplątałam się z kołdry i stanęłam na czymś dziwnym.  Zerknęłam na stopy i przypomniałam sobie dlaczego Bradley spał ze mną.  Na podłodze było mokro.

Wcisnęłam na stopy swoje japonki i człapiąc ruszyłam do mamy.

- Hej. Słuchaj Chloé, dzwoniła do mnie dzisiaj Victoria i zapytała czy nie chciałybyśmy wpaść na pokaz jutro wieczorem. Powiedziałam, że zapytam Ciebie i odzwonię. Więc chcesz iść?

Pokaz Victorii Beckham oznaczałby wyjazd do Londynu, a znając panią Beckham dostałabym od niej jakaś zniżkę na jakiś ciuch, który mogłabym założyć na bal.

- Jasne, że chcę - krzyknęłam podskakując.

Wróciłam do pokoju gdzie zastałam Bradley'a rozwalonego na moim łóżku. Podłoga nadal była dość mokra i trudna do przebycia, ale nie zbyt mi to przeszkadzało. Dotarłam do łóżka i położyłam się obok Bradley'a mokre stopy trzymając nad pościelą.

- Gdyby chłopaki to zobaczyli mielibyśmy zepsute życie - powiedział podnosząc się na łokciu.

- Czemu tak uważasz? Przecież my nic nie robimy. Poza tym ty chyba masz kogoś na oku... - mruknęłam przypominając sobie o Amy. Nie dowiedziałam się wcale co stało się po tym jak wyszłam. Byłam zbyt zajęta egzaminami.

- Tsa. Kogoś tam mam - rzucił Simpson nie zbyt przekonująco.

- Nie Amy? - zapytałam również się podnosząc, aby lepiej widzieć twarz bruneta.

- Ona jest spoko, ale...

- Ale co?

- No nie lubię jej AŻ tak bardzo.

- Więc co robiliście, gdy Tris i ja wyszliśmy z kawiarni?

- Gadaliśmy i jedliśmy. Tyle.

- Gdzie jesteś Brad? - tym razem chłopaka szukał James. - Tak jak myślałem. Kochane gołąbeczki. I jak wam się razem spało? - stanął w drzwiach uśmiechając się sugestywnie. - Co tu się, kurde stało? - zapytał mnie podnosząc wysoko mokry pantofel.

- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.

- Aha. Jasne. Fajnie. Chloé. Em. Brad. - James był wyraźnie zdezorientowany tym co zastał. W końcu mokra podłoga to trochę mało spotykanu bajer. - Próba. - wykrzyknął wyrzucając ręce w powietrze i automatycznie wstając.  - Choć na próbę. Zagramy 'Wild Heart' i zdążymy jeszcze na śniadanie.

- Chlo może iść z nami?

- Jak chce - rzucił i zniknął za drzwiami.

- Chodź - Bradley wstał i wyciągnął do mnie rękę. Rzuszyłam za nim w swoich short'ach piżamowych i czarnej bluzie z kapturem.

- Dzień dobry - zawołał Tristan na nasz widok - Cześć Yoghurt'owa Panno, jak się spało? - uśmiechnął się do mnie, a ja przypomniałam sobie, że wczoraj doszliśmy do porozumienia.

- W porządku, a tobie?

- Zasnąłem dopiero koło czwartej. Coś mnie dreczyło.

- Może to Carmen? - zaśmiał się Connor kiwając do mnie głową w ramach powitania.

- Ej, powiedziałem wam jaka jest Carmen w ramach zaufania - oburzył się Tristan zza swojej perkusji - Obowiązuje was kodeks zespołowy. Żadnych plotek, żadnych dziewczyn. Aż do pierwszej płyty - wyszczerzył się kończąc swoją wypowiedź.

- Jasne. A teraz gramy! - zarządził James i złapał za gitarę. Tristan wyjął pałeczki z kieszeni spodni i ponownie usiadł na krześle perkusisty. Bradley wyciągnął swoją gitarę z futerału i zaczął ją szybko stroić, a Connor brzdąkał coś na swoim basie.

- Gotowi? - krzyknął Simpson.

- Yeah! - odkrzyknął Tristan i zaczęli grać.

Przebrnęli może przez jakieś dwa takty, gdy James przerwał grę.

- Coś jest nie tak... - mruknął.

- Ty i Bradley jesteście inaczej nastrojeni - zauważyłam - Masz połtonu wyżej 'e' niż on, po za tym musicie utrzymywać puls. Panowie, rytm to ważna sprawa. - czułam ich zdziwione spojrzenia na sobie. - Chłopaki - zaczęłam - Jestem córką artystów, czego się spodziewaliście?

- No nic - powiedział bez sensu Connor.

- Teraz powinno być dobrze - rzucił Bradley kręcąc kołkami.

- Raz, dwa, raz, dwa, trzy i! - zaczął Tris.

Słuchałam przez chwilę po czym zabrałam jakąś wolną gitarę i patrząc na palce James'a na gryfie pokazałam Bradley'owi jak utrzymać bicie w tempie. Akordy nie były trudne, a chłopcy się cieszyli, że się z nimi pobawiłam ich piosenką, która strasznie mi się spodobała.

- I co myślisz,  Chlo? - zapytał Tris, pierwszy raz tak się do mnie zwracając.

- Będę szczera - zrobiłam chwilę przerwy by potrzymać ich w niepokojącej niepewności - Cudowna piosenka - pisnęłam i wyskoczyłam w powietrze tuląc się z Bradley'em na oczach innych chłopaków. - Mądrzejsza i lepsza niż 'Can we dance' z milion razy - chłopcy zaczęli się śmiać. 

- A moje ulubione zdanie z tej piosenki to... - zaczął Bradley.

- Czekaj zaraz zgadnę. Macie gdzieś tekst?

- Jasne - James podał mi kartkę z odręcznie napisaną piosenką. Przeczytałam kawałek dwa razy i stwierdziłam, że Bradley nie ma ulubionego zdania.

- Bridge - rzuciłam.

- Co? - odwrócił się do mnie Tristan, który bębnił cicho w talerz i jako jedyny nie korzystał z telefonu.

- Czy w bridge'u jest ulubione zdanie Bradley'a?

Tristan skinął głową.

- Wiem co to za zdanie.

- Dawaj - mruknął Simpson nie podnosząc nawet głowy znad telefonu.

- Let's do it now, 'cause one day we'll both be old*- przeczytałam nie zbyt pewnie.

- Kurde - jęknął James i z tylnej kieszeni wyjął 5 funtów i dał je Connor'owi, a Connor przekazał pieniądze Bradley'owi, który wstał i podszedł do mnie.

- Twoje 5 funtów i buziak - cmoknął mnie w policzek, a ja starłam pozostałość po jego ustach z policzka. Chłopcy zaczęli się śmiać.

- Jesteś zupełnie nie dojrzała, Chloé - rzucił James śmiejąc się do mnie.

- Zarobiłam 5 funtów za jedno zdanie, uwielbiam robić z wami interesy - zawołałam skacząc. - Choć Elżuniu zrobimy z ciebie pożytek.

* cytat z 'Wild Heart', mój ulubiony.

Hue hue hue. Witajcie.

Pozdrawiam z nienormalnie gorącej plaży w Gdańsku ♥♥

Carmen (The Vamps FanFiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz