15. Zaya

216 21 4
                                    

* proszę przeczytać notkę pod rozdziałem *comments&votes, please.*

Znajoma brunetka, której nigdy nie spodziewałabym się samej w Londynie siedziała przy stoliku restauracji, w której się umówiłyśmy. Przez chwilę zastanawiałam się czy chcę do niej podejść, ale Harry, który przyjechał po nią razem ze mną, kazał mi się nie wygłupiać i podejść do stolika.
- Cześć Chloé! - zawołała z uśmiechem wstając i obejmując mnie ramionami.
- Cześć - odparłam trochę zaskoczona.
- Jestem Zaya - dziewczyna zwróciła się do Harrego.
- Moja kuzynka - dodałam.
- Miło Cię poznać - powiedział Harry, podając Zayi rękę.
- Chodźmy stąd - poprosiłam. Zaya skinęła głową, wzięła swoje rzeczy, Harry zabrał jej walizkę i ruszyliśmy do samochodu.
- Nie wiem jakie masz plany, Chloé, ale ja mam dwa bilety na koncert...
- Jaki koncert? - zapytał Harry, gdy wsiedliśmy do auta.

- Właściwie chodziło mi o support, zespół McFly supportuje nowy zespół The Vamps i bardzo chciałam ich zobaczyć.


Harry wybuchł niepohamowanym śmiechem, a ja chciałam się zapaść pod ziemię.
To tak jakby jakaś nadludzka moc postanowiła, że teraz na każdym kroku będę cierpieć dlatego, że pochopnie osądziłam ich pierwszy singiel.
Gdybym wierzyła w KARMĘ nazwałabym to karmą.
Zaczęło się od tego, że moja mama wydała ich singiel w stylu "akcji konspiracji", potem zamieszkali u mnie w domu, następnie poczułam coś do jednego z nich co zwykle było mi obce, a teraz moja ukochana kuzynka chce zaciągnąć mnie na ich koncert.
- Twoja mama mówiła mi, że znasz chłopaków z The Vamps i załatwisz meet&greet, ale nie chciałam Cię o to prosić. Wystarczy mi sam koncert.
- No coś ty! - krzyknął Harry - Chloé załatwi meet&greet bo jej samej trochę na nich zależy.
- Zamknij się Styles! - warknęłam, a Harry nadal się śmiał - Kiedy jest ten koncert?
- Jutro o 16, nie mam pojęcia gdzie.
- Emm.. Zadzwonię do Bradley'a - zrezygnowana mruknęłam do Harrego.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer Simpsona.
- Cześć tu Brad, prawdopodobnie jestem zajęty oddzwonię jak tylko będę mógł.
- Nie odbiera - mruknęłam.
- Zadzwoń do kogoś innego, może do tego blondyna co był na pokazie Victorii?


Nie miałam zamiaru dzwonić do Tristana, ale gdy pozostali chłopcy nie odebrali został mi ostatnią nadzieją.
- Błagam Tris odbierz!
- Cześć tu Tris, możesz zostawić wiadomość, oddzwonię jak mi się będzie chciało.
- Cześć tu Tris, jestem totalnym półgłówkiem i olewam wszystkich na około - wymamrotałam udając akcent i tembr głosu Evans'a. Wszystko było by okay, gdyby nie fakt, że rozłączyłam się już po przedstawieniu tej karykatury niskich lotów. Zburaczałam na twarzy i wrzuciłam telefon do schowka przed siedzeniem pasażera.
- Nie znasz kogoś innego, kto mógłby załatwić takie bilety?
- Harry, a ty nie znasz kogoś kto umie robić cuda? Znaleść wolne bilety praktycznie w dzień koncertu?!
- Och Chloé, myślałem, że jesteś człowiekiem większej wiary!

Nie minęło może pół godziny, a my zmierzaliśmy z powrotem do Westminster po bilety na meet&greet od jakiejś znajomej Stylesa, która była cała galaretowata już gdy na niego patrzyła, a co dopiero, gdy zaczął z nią rozmawiać, a na końcu zamknął ją w mocnym uścisku.
Bałam się, że trzeba będzie wezwać pogotowie, gdy ona nam zemdleje, a ja nie wzięłam telefonu z samochodu.
- Chodźmy! - rozkazał Harry, a my jak posłuszne baranki ruszyłyśmy za naszym pasterzem.
- Liczę, że dostanę za to należytą zapłatę.
- Co??!! - oburzyłam się, a Zaya zachichotała.
- Ostrzegam, że przyjmuję zapłaty tylko w naturze - na twarzy Harrego pojawił się chorobliwie wielki uśmiech.
- Pardon?
- Oczekuj szczegółowych informacji - mruknął brunet z dzikim uśmiechem i włączył radio.
Na dźwięki jakiejś piosenki, którą słyszałam pierwszy raz w życiu Zaya pisnęła i podskoczyła na tylnym siedzeniu.
- Znasz ich? - zapytał Harry, gdy piosenka się już skończyła.
- Oczywiście! Moja mama chodziła z mamą Luke'a do liceum! Miały koło siebie szafki i mieszkały na tej samej ulicy. W domu wszyscy trzymają za nich kciuki, a gdy dowiedzieli się o współpracy z wami, to już w ogóle sukces murowany - pisnęła Zaya.
- O czym mówicie? - zapytałam.
- To dzięki Niallowi, ale goście rzeczywiście są nieżli. Nie to co my, ale całkiem dobrzy - powiedział Harry ignorując moje pytanie.
- Całkiem dobrzy?? Oni normalnie wymiatają!!
- Hello?!
- Boże Chloé! - jęknął Harry. - Zespół. Australijski zespół 5 Seconds of Summer, mówi Ci to coś? Nie?! - pokręciłam przecząco głową. - Uh. A tak bardzo chciałaś wiedzieć!

- Zwariowałeś?! - krzyknęłam z salonu do Harrego, który robił kolację w kuchni. - Nigdy w życiu nie pójdę z Tobą do łóżka, Styles! I nie przeciągaj struny, a jak myślisz, że chodzenie po domu w samych bokserkach Calvin Klein'a coś zmieni, to się cholera grubo mylisz!!
- Ciszej skarbie, nie musisz się tak bulwersować. Obudzisz Zayę.
Zerknęłam na zamknięte drzwi od pokoju dziewczyny, która udostępniła nam mieszkanie na noc spodziewając się w nich zobaczyć moją kuzynkę, ale nikogo tam nie było.
Harry rozsiadł się na kanapie, włączył telewozor i zaczął jeść. Przyglądałam mu się na oko z odległości 2 metrów.
Silnie zarysowana szczęka, linia żuchwy poruszajaca się jednostajnym ruchem podczas przeżuwania, delikatny, dwu dniowy zarost, zielone oczy, długie rzęsy i loki.
Loki w których każda chciałaby zatonąć.
- Mam coś na twarzy, że mi się tak przygladasz? - zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.
- Em... Nie. Zastanawiałam się co sprawia, iż kobiety, dziewczyny i dzieci płci żeńskiej około lat 12 twierdzą, że jesteś przystojny. Jednak nie jest to proste stwierdzić, czy rzeczywiście jesteś. Gdybyś wyglądał choć trochę jak Di Caprio z Titanica - rozmażyłam się - pomijając, że Titanica nigdy na oczy nie widziałam - wymamrotałam szybko i na boku - albo Johnny Deep! To by było coś! A tak to...
- Wydaje mi się, że nie chesz kończyć - przerwał mi odstawiając pusty talerz na stolik.
- Szału, jak to się mówi NIE MA!
I wtedy rozpętało się istne piekło.
Harry rzucił się na mnie, a jego dłonie łaskotały mnie po brzuchu. Pech chciał, że jedynym miejscem, w którym miałam łaskotki był brzuch.
- Powiedz, że jestem przystojny!
- Nie!
- Powiedz!
- Nie, nie, nie!
- Przecież wiesz, że jestem! Powiedz to na głos! (ang. Say it out loud! ~ cytat ze Zmierzchu ^^)
- Jesteś... Jesteś... Jesteś Harold! - krzyknęłam i pokazałam język.
Dusiłam się, śmiałam się, a pomiędzy tym wszystkim wrzeszczałam jego imię, nie kapitulujac i nie mówiąc, że jest przystojny.
Sąsiedzi pewnie mieli już swoje teorie spiskowe na temat tego co działo się w mieszkaniu.


Wszystko skończyło by się tylko lekko zdartym gardłem, gdybym się nie potknęła i nie wylądowała plackiem na Harrym.
- Masz piękne oczy, wiesz? - zapytał Harry zakładając mi kosmyk włosów za ucho. - Czuję się tak jakbym przeglądał się w Twojej duszy. Mówi mi ona, a nawet krzyczy jak bardzo chcesz powiedzieć, że jestem niewyobrażalnie przystojny, więc proszę, mów!

joł, joł, joł!!

wróciłam z wycieczki i BANG- rozdział jest :)

zupełnie nie wiem co TU sie dzieje, ale jest Harry i mogę powiedzieć, że jest nawet meeega uroczy, co nie?

ok. jak myślicie co będzie dalej? i po co właściwie wplotłam w to wszystko australijkę Zayę i 5 sos (które raczej będzie tylko wspominane)? co się wydarzy na koncercie i meet&greet??

ps. kto tak bardzo jak ja wierzy, że w poniedziałek The Vamps ogłoszą koncert w Polsce??? jestem praktycznie pewna, że tak będzie i wtedy wszystkie polskie vampette, które mam spotkać, spotkam wcześniej niz sie spodziewałam, a Tristan sie we mnie zakocha (^^) i będziemy życ happily ever after. Amen.

comments&votes, please.

Carmen (The Vamps FanFiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz