* proszę przeczytać notkę pod rozdziałem *comments&votes, please.*
Znajoma brunetka, której nigdy nie spodziewałabym się samej w Londynie siedziała przy stoliku restauracji, w której się umówiłyśmy. Przez chwilę zastanawiałam się czy chcę do niej podejść, ale Harry, który przyjechał po nią razem ze mną, kazał mi się nie wygłupiać i podejść do stolika.
- Cześć Chloé! - zawołała z uśmiechem wstając i obejmując mnie ramionami.
- Cześć - odparłam trochę zaskoczona.
- Jestem Zaya - dziewczyna zwróciła się do Harrego.
- Moja kuzynka - dodałam.
- Miło Cię poznać - powiedział Harry, podając Zayi rękę.
- Chodźmy stąd - poprosiłam. Zaya skinęła głową, wzięła swoje rzeczy, Harry zabrał jej walizkę i ruszyliśmy do samochodu.
- Nie wiem jakie masz plany, Chloé, ale ja mam dwa bilety na koncert...
- Jaki koncert? - zapytał Harry, gdy wsiedliśmy do auta.- Właściwie chodziło mi o support, zespół McFly supportuje nowy zespół The Vamps i bardzo chciałam ich zobaczyć.
Harry wybuchł niepohamowanym śmiechem, a ja chciałam się zapaść pod ziemię.
To tak jakby jakaś nadludzka moc postanowiła, że teraz na każdym kroku będę cierpieć dlatego, że pochopnie osądziłam ich pierwszy singiel.
Gdybym wierzyła w KARMĘ nazwałabym to karmą.
Zaczęło się od tego, że moja mama wydała ich singiel w stylu "akcji konspiracji", potem zamieszkali u mnie w domu, następnie poczułam coś do jednego z nich co zwykle było mi obce, a teraz moja ukochana kuzynka chce zaciągnąć mnie na ich koncert.
- Twoja mama mówiła mi, że znasz chłopaków z The Vamps i załatwisz meet&greet, ale nie chciałam Cię o to prosić. Wystarczy mi sam koncert.
- No coś ty! - krzyknął Harry - Chloé załatwi meet&greet bo jej samej trochę na nich zależy.
- Zamknij się Styles! - warknęłam, a Harry nadal się śmiał - Kiedy jest ten koncert?
- Jutro o 16, nie mam pojęcia gdzie.
- Emm.. Zadzwonię do Bradley'a - zrezygnowana mruknęłam do Harrego.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer Simpsona.
- Cześć tu Brad, prawdopodobnie jestem zajęty oddzwonię jak tylko będę mógł.
- Nie odbiera - mruknęłam.
- Zadzwoń do kogoś innego, może do tego blondyna co był na pokazie Victorii?
Nie miałam zamiaru dzwonić do Tristana, ale gdy pozostali chłopcy nie odebrali został mi ostatnią nadzieją.
- Błagam Tris odbierz!
- Cześć tu Tris, możesz zostawić wiadomość, oddzwonię jak mi się będzie chciało.
- Cześć tu Tris, jestem totalnym półgłówkiem i olewam wszystkich na około - wymamrotałam udając akcent i tembr głosu Evans'a. Wszystko było by okay, gdyby nie fakt, że rozłączyłam się już po przedstawieniu tej karykatury niskich lotów. Zburaczałam na twarzy i wrzuciłam telefon do schowka przed siedzeniem pasażera.
- Nie znasz kogoś innego, kto mógłby załatwić takie bilety?
- Harry, a ty nie znasz kogoś kto umie robić cuda? Znaleść wolne bilety praktycznie w dzień koncertu?!
- Och Chloé, myślałem, że jesteś człowiekiem większej wiary!Nie minęło może pół godziny, a my zmierzaliśmy z powrotem do Westminster po bilety na meet&greet od jakiejś znajomej Stylesa, która była cała galaretowata już gdy na niego patrzyła, a co dopiero, gdy zaczął z nią rozmawiać, a na końcu zamknął ją w mocnym uścisku.
Bałam się, że trzeba będzie wezwać pogotowie, gdy ona nam zemdleje, a ja nie wzięłam telefonu z samochodu.
- Chodźmy! - rozkazał Harry, a my jak posłuszne baranki ruszyłyśmy za naszym pasterzem.
- Liczę, że dostanę za to należytą zapłatę.
- Co??!! - oburzyłam się, a Zaya zachichotała.
- Ostrzegam, że przyjmuję zapłaty tylko w naturze - na twarzy Harrego pojawił się chorobliwie wielki uśmiech.
- Pardon?
- Oczekuj szczegółowych informacji - mruknął brunet z dzikim uśmiechem i włączył radio.
Na dźwięki jakiejś piosenki, którą słyszałam pierwszy raz w życiu Zaya pisnęła i podskoczyła na tylnym siedzeniu.
- Znasz ich? - zapytał Harry, gdy piosenka się już skończyła.
- Oczywiście! Moja mama chodziła z mamą Luke'a do liceum! Miały koło siebie szafki i mieszkały na tej samej ulicy. W domu wszyscy trzymają za nich kciuki, a gdy dowiedzieli się o współpracy z wami, to już w ogóle sukces murowany - pisnęła Zaya.
- O czym mówicie? - zapytałam.
- To dzięki Niallowi, ale goście rzeczywiście są nieżli. Nie to co my, ale całkiem dobrzy - powiedział Harry ignorując moje pytanie.
- Całkiem dobrzy?? Oni normalnie wymiatają!!
- Hello?!
- Boże Chloé! - jęknął Harry. - Zespół. Australijski zespół 5 Seconds of Summer, mówi Ci to coś? Nie?! - pokręciłam przecząco głową. - Uh. A tak bardzo chciałaś wiedzieć!- Zwariowałeś?! - krzyknęłam z salonu do Harrego, który robił kolację w kuchni. - Nigdy w życiu nie pójdę z Tobą do łóżka, Styles! I nie przeciągaj struny, a jak myślisz, że chodzenie po domu w samych bokserkach Calvin Klein'a coś zmieni, to się cholera grubo mylisz!!
- Ciszej skarbie, nie musisz się tak bulwersować. Obudzisz Zayę.
Zerknęłam na zamknięte drzwi od pokoju dziewczyny, która udostępniła nam mieszkanie na noc spodziewając się w nich zobaczyć moją kuzynkę, ale nikogo tam nie było.
Harry rozsiadł się na kanapie, włączył telewozor i zaczął jeść. Przyglądałam mu się na oko z odległości 2 metrów.
Silnie zarysowana szczęka, linia żuchwy poruszajaca się jednostajnym ruchem podczas przeżuwania, delikatny, dwu dniowy zarost, zielone oczy, długie rzęsy i loki.
Loki w których każda chciałaby zatonąć.
- Mam coś na twarzy, że mi się tak przygladasz? - zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.
- Em... Nie. Zastanawiałam się co sprawia, iż kobiety, dziewczyny i dzieci płci żeńskiej około lat 12 twierdzą, że jesteś przystojny. Jednak nie jest to proste stwierdzić, czy rzeczywiście jesteś. Gdybyś wyglądał choć trochę jak Di Caprio z Titanica - rozmażyłam się - pomijając, że Titanica nigdy na oczy nie widziałam - wymamrotałam szybko i na boku - albo Johnny Deep! To by było coś! A tak to...
- Wydaje mi się, że nie chesz kończyć - przerwał mi odstawiając pusty talerz na stolik.
- Szału, jak to się mówi NIE MA!
I wtedy rozpętało się istne piekło.
Harry rzucił się na mnie, a jego dłonie łaskotały mnie po brzuchu. Pech chciał, że jedynym miejscem, w którym miałam łaskotki był brzuch.
- Powiedz, że jestem przystojny!
- Nie!
- Powiedz!
- Nie, nie, nie!
- Przecież wiesz, że jestem! Powiedz to na głos! (ang. Say it out loud! ~ cytat ze Zmierzchu ^^)
- Jesteś... Jesteś... Jesteś Harold! - krzyknęłam i pokazałam język.
Dusiłam się, śmiałam się, a pomiędzy tym wszystkim wrzeszczałam jego imię, nie kapitulujac i nie mówiąc, że jest przystojny.
Sąsiedzi pewnie mieli już swoje teorie spiskowe na temat tego co działo się w mieszkaniu.
Wszystko skończyło by się tylko lekko zdartym gardłem, gdybym się nie potknęła i nie wylądowała plackiem na Harrym.
- Masz piękne oczy, wiesz? - zapytał Harry zakładając mi kosmyk włosów za ucho. - Czuję się tak jakbym przeglądał się w Twojej duszy. Mówi mi ona, a nawet krzyczy jak bardzo chcesz powiedzieć, że jestem niewyobrażalnie przystojny, więc proszę, mów!joł, joł, joł!!
wróciłam z wycieczki i BANG- rozdział jest :)
zupełnie nie wiem co TU sie dzieje, ale jest Harry i mogę powiedzieć, że jest nawet meeega uroczy, co nie?
ok. jak myślicie co będzie dalej? i po co właściwie wplotłam w to wszystko australijkę Zayę i 5 sos (które raczej będzie tylko wspominane)? co się wydarzy na koncercie i meet&greet??
ps. kto tak bardzo jak ja wierzy, że w poniedziałek The Vamps ogłoszą koncert w Polsce??? jestem praktycznie pewna, że tak będzie i wtedy wszystkie polskie vampette, które mam spotkać, spotkam wcześniej niz sie spodziewałam, a Tristan sie we mnie zakocha (^^) i będziemy życ happily ever after. Amen.
comments&votes, please.
CZYTASZ
Carmen (The Vamps FanFiction)
FanfictionShe says you don't want to be like me Don't wanna see all the things I've seen I'm dying, I'm dying She says you don't want to get this way Famous and dumb at an early age Lying, I’m lying// Carmen (The Vamps FanFiction) Copyright © for M. B. via th...