*Błagam włączcie sobie DAUGHTER - YOUTH, gdy bedziecie to czytać i powtarzajcie odtwarzanie, aż nie skończycie czytać. Tekst piosenki poniżej.
https://www.youtube.com/watch?v=VEpMj-tqixs *
Tata, mama i parę nie znanych mi ludzi siedziało przy długim stole w sali konferencyjnej Escott Records w Hereford'zie. Moi rodzice trzymali w rękach kubki termiczne z których wydobywała się para wodna.
- Usiądź Chloé. - polecił tato.
Zrobiłam to co chciał.
- Dzień dobry, jestem Lana Falcone. Jeżeli zgodzisz się ze mną współpracować będę Twoją menadżerką - wysoka, piękna kobieta z rysów twarzy podobna trochę do Angeliny Jolie stanęła przede mną. Ubrana w komplet od Gucci'ego z torebką Chanel i butami od Louis Vuitton.
- Pełne nazwisko - zawołał jakiś gość ubrany w T-shirt z logo Arsenalu Londyn.
- Chloé Maria Francesca Escott - powiedziała moja mama.
- Data urodzenia? - mężczyzna nakreślił coś szybko w swoim zeszycie.
- 7 maja 1998 roku - znów powiedziała mama, a mężczyzna znowu coś napisał. Zerknęłam na tatę, puścił do mnie oko i uśmiechnął się. Nie pomogło mi to ani trochę. Cały czas twarz rozwcieczonej Carmen pojawiała się w mojej głowie, gdy próbowałam zamknąć oczy.
Nie do końca wiedziałam czy dobrze zrozumiałam jej przesłanie. Z sms'a który napisała mi w jeden z najdziwniejszych dni mojego życia wynikało, że mam się trzymać z dala od chłopaków, no chyba, że to Bradley, a teraz ewidentnie kazała Ilse i mnie trzymać się z dala tylko od Tristana. Poza tym nazwała nas obie 'sukami' o czym postanowiłam nie wspominać nikomu. Nigdy.
Ale dlaczego przyszła z tym do mnie? Przecież na początku Tristanowi i mnie nie układało się zbyt dobrze. A to, że raz gdzieś wyszliśmy i trochę pogadaliśmy to chyba normalne.
Ludzie tak robią.
Sam Tristan mówił coś o jakimś kodeksie.
Nawet bardzo chcąc żadna z nas nie mogłaby zostać jego dziewczyną, ani Ilse, ani ja, a Carmen to już zupełnie.
Do pierwszej płyty.
Nie miałam pojęcia jak daleko chłopcy są w tworzeniu tej płyty, ale poza jednym opublikowanym singlem i coverami na YouTube nie mieli nic więcej.
Siedziałam w tym pomieszczeniu wypełnionym światłem białych jarzeniówek i znęcałam się nad sobą psychicznie. Mówiłam sobie w myślach jak bardzo brzydka jestem. Jak bardzo zepsutym człowiekiem się stałam i jak bardzo nieczuła się zrobiłam. Wskazówki na zegarze ściennym pędziły jak oszalałe. Lana Falcone mówiła coś gestykulując rękami, ale nie mówiła tego do mnie. Patrzyła na moich rodziców i do nich się produkowała.
Obróciłam się plecami do i tak nie patrzącej na mnie Lany. Duże okno czwartego piętra wychodziło na jedną z największych i najbardziej ruchliwych ulic Hereford'u.
'Co by było gdybym stąd spadła?'
Nic mnie nie trzymało. Wystarczyło wstać, wziąć rozbieg i już było by po wszystkim. A potem bym leciała. Przez chwilę byłabym wolna niczym ptak.
Wolna.
Spadłabym.
Wszyscy czasem spadają.
Jedni natychmiast wstają, innym zajmuje to trochę dłużej, ale w końcu się podniosą, a reszta tak jak ja spada i nie wstaje. Umiera. Szanse na przeżycie są nie wielkie, a o ile prościej w życiu by było.
CZYTASZ
Carmen (The Vamps FanFiction)
FanfictionShe says you don't want to be like me Don't wanna see all the things I've seen I'm dying, I'm dying She says you don't want to get this way Famous and dumb at an early age Lying, I’m lying// Carmen (The Vamps FanFiction) Copyright © for M. B. via th...