Egzaminy nadeszły dziwnie szybko.
Jako jedyna z całej naszej paczki nie pisałam rozszerzonej matematyki, bo jakby nie patrzeć to za bardzo jej nie rozumiem.
Jak zresztą prawie wszystkiego.
Trzy dni egzaminów i siedzenie w szkole od ósmej rano do czwartej popołudniu czyli prawie jak na pełnym etacie w firmie mojego taty. Tylko u niego za te trzy dni można zarobić na tyle dużo by wyjechać na miesiąc do Włoch na wakacje. A za siedzenie w szkole nie dostaje się nic, a i tak nikt nie gwarantuje, że chociażby się czegoś nauczysz, nie mówiąc o tym czy zdasz. Bo możesz również nie zdać i narobić sobie problemów.
Dni poprzedzające egzaminy spędziłam u babci, gdyż The Vamps na dobre zadomowili się w moim domu, a któryś nawet zajął mój pokój. Próbowałam nadrobić zaległości spowodowane moim wypadkiem z Thwaites'em. Nie było tego dużo, bo większość już nadrobiłam będąc w szpitalu, ale zawsze coś trzeba było sobie przypomnieć. Amy i Myra bywały czasem u mnie na wspólne uczenie, ale zwykle nie wychodziło nam to zbyt dobrze. Pogaduchy i poltki. Najlepiej uczyło mi się z Ilse. Była cicha i dokładna. Nie rozpraszała się i nie gadała. Razem spędziliśmy cztery dni nad książkami.
W piątek po południu Tori zaprosiła do nas Carmen. Byłam padnięta i ledwo myślałam, a Bradley rozkładał sobie na ziemi materac, a ja leżałam na łóżku, gdy dziewczyna weszła do domu.
- Cześć wszystkim - przywitała się.
- Cześć - mruknął Bradley nie odrywając wzroku od materaca i pompki.
- Chloé? - zapytała Tori przerywając mi zasypianie.
- Co? - warknęłam.
- Carmen przyszła zapytać o Rose...
- Rosalind - poprawiłam.
- Masz do niej numer? - zapytała Carmen opierając się o framugę drzwi, a jej krótka spódniczka podniosła się niebezpiecznie. W tym akurat momencie Bradley spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się głupkowato. Za co oberwał poduszką.
- Mam - rzuciłam odpierając atak Bradley'a, który rzucił się na mnie ze śpiworem.
- Wywaliłam ostatniego perkusistę, a ta twoje koleżanka była... dobra, ale też wyleci, gdy będzie mnie olewać - powiedziała Carmen jakby nie zauważyła, że walczę z Simpson'em.
- Jasne.
- Chloé! - usłyszałam.
- Matko!! - krzyknął Bradley i wylądował na podłodze, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
Moja mama stanęła w drzwiach. Uśmiechnęła się do nas i powiedziała, że za godzinę będzie kolacja na którą oczywiście zaprosiła Carmen.
Bradley ponownie oberwał poduszką. Tak dla zasady.
- Brad, gdzie jesteś kochanie? - męski głos zbliżał się do naszego pokoju.
- To Tristan - mruknął Bradley.
- Co robisz? - zapytałam, gdy Bradley zaczął się nerwowo rozglądać.
- Próbuję się schować - powiedział.
- Pod łóżko, albo do szafy - zaproponowałam.
- Szafa - zdecydował chłopak i wszedł do środka.
- Cześć - mruknął Tristan nie patrząc na mnie.
- Teraz nagle chcesz gadać, nie? - zapytałam.
- Przykro mi, Chloé, że słabo zaczęliśmy - powiedział.
- Przestań. Yoghurtowa Panna była całkiem niezła - uśmiechnęłam się.
- Serio? - zapytał podchodząc do mnie.
- Tak, ale... - zaczęłam, ale stwierdziłam, że nie będę nic mówić.
- Ale co? Podwójna randka nie była zbyt przyjemna, prawda? - powiedział jakby czytając w moich myślach.
- Dokładnie. - roześmialiśmy się.
- Co tu się właściwie dzieje? - z szafy wyszedł Bradley, gdy nastała chwila przyjemnej ciszy.
- O cześć kochanie - krzyknął Tris rzucając się na ramiona Bradley'a.
- Myślałem, że się całujecie - zawołał brunet śmiejąc się.
Tristan walnął go w bok, a ja znów rzuciłam poduszką. Trafiłam w obu. Wygrałam życie i położyłam na łopatki dwóch chłopaków.
- Za co to? - zapytał Tristan.
- Dla zasady - mruknęłam.
- Chloé, Brad, Tris, chodźcie na kolację - zawołała moja mama. Ruszyliśmy w trójkę do kuchni. Cała moja rodzina, plus Carmen i połowa The Vamps siedzieli w kuchni jedząc jakąś rybę z warzywami i frytkami.
- Tristan?! - zawołała Carmen podnosząc się ze swojego krzesła.
- Heh. Cześć Carmen - mruknął Tris.
- Teraz masz nowy zespół, co? - zapytała zdenerwowana brunetka. - Zostawiłeś mnie i nawet się nie odezwałeś.
Tris usiadł na krześle i zaczął nabierać sobie jedzenia.
- Martwiłam się o ciebie, ale nie odbierałeś telefonów, a ja nie wiedziałam gdzie Cię szukać. Przez ciebie musiałam zawiesić swoją karierę. Co to za zespół bez perkusisty? - Tristan jadł, a Carmen krzyczała. - Ale Rosie mnie nie zawiedzie...
- Rosalind - poprawiłam ją.
- Jasne - rzuciła - Więc Ciebie nie potrzebuję, nie chcę Cię znać. Do widzenia - Carmen obróciła się na pięcie i sobie poszła. Wszyscy siedzieliśmy w szoku. Poza Tristan'em i Bradley'em, którzy jedli.
- Co to było? - zapytał pierwszy Connor przerywając ciszę.
- To tylko Carmen, ona tak zawsze - wzruszył ramionami blondyn. - Kiedyś tam byłem w jej zespole, a potem wyjechałem i już... Mówiłem jej, że jadę i raczej nie wrócę, ale widocznie nie załapała.
- Okay - mruknął James wstając od stołu. - Co powiecia na małą próbę za godzinę? Pojechał bym do sklepu, a potem po ćwiczymy, co?
- Jasne - zgodził się Bradley. - Może skończę do tego czasu pompować materac w pokoju Chloé - powiedział mrugając do mnie.
Właściwe to nadal nie wiedziałam, dlaczego chłopak miał u mnie nocować, ale to było w porządku.
Gdy wszyscy już się rozeszli Bradley i ja zaczęliśmy sprzątać.
- Ja będę myła, a ty powycierasz - rzuciłam w niego ścierką.
- Co myślisz o Tristan'ie? - zapytał brunet łapiąc się za kubek.
- Em. O czym mówisz? - spytałam bo pytanie wydawało mi się nie jasne. - Kubki wkładaj do szafki nad zlewem, a talerze do tej przy oknie.
- Pytam czy on ci się podoba?
Mam nowy pomysł na Carmen. Będę go wprowadzać w życie powolutku ;)
A gdy skończycie czytać Carmen zapraszam na nowe fanfiction o The Vamps o nazwie 'How become Mrs. Evans'.
vote'ujcie i komentujcie. uwielbiam komantarze ♥♥
pozdrawiam @the_lonely_chocolate ★☆★☆★☆★
CZYTASZ
Carmen (The Vamps FanFiction)
FanfictionShe says you don't want to be like me Don't wanna see all the things I've seen I'm dying, I'm dying She says you don't want to get this way Famous and dumb at an early age Lying, I’m lying// Carmen (The Vamps FanFiction) Copyright © for M. B. via th...