Prologue

1.9K 85 19
                                    

- Wszystko gotowe. Idealnie - uśmiechnęłam się sama do siebie, wzrokiem lustrując suknię ślubną wiszącą w szafie.

Byłam bardzo szczęśliwą kobietą od kiedy poznałam Liama. On jak nikt inny potrafił mnie zrozumieć i doceniał to, że się starałam. Mimo tego, że był trochę nadopiekuńczy, bardzo go kochałam. Był mężczyzną z moich marzeń. Bynajmniej tak narazie mi się wydawało.

- Kochanie! - usłyszałam jego ciepły głos na korytarzu, a później zaraz za sobą - Nakryłem do stołu.

Odwróciłam się do niego z szerokim uśmiechem. Naprawdę byłam zadowolona, że zawsze mogłam na nim polegać. Nie tak jak moje przyjaciółki, zachwycały się mięśniakami przez parę miesięcy, a później umierały z rozpaczy, kiedy drań którąś z nich zostawił. Przyznam oczywiście, że Liam także wygląda nienagannie.  Jego cudownie umięśnione ciało pokrywały liczne tatuaże, jednak każda plama tuszu miała swój konkretny powód. Z charakteru kompletnie nie przypominał ulicznego chuligana, który tylko dąży do złamania serca jakiejś panny. 

- Dziękuję - ucałowałam jego policzek, pokryty kilkudniowym zarostem - za to, że jesteś i w ogóle.

- Dobrze wiesz, że zawsze tutaj będę, skarbie - potarł dłonią mój policzek, po czym złożył słodki pocałunek na moim nosie - Zawsze.

Po tej obiecującej wymianie zdań skierowaliśmy się do kuchni, gdzie kontynuowałam przyrządzanie kolacji. Dzisiejszy wieczorny posiłek miał być nadto wyjątkowy, gdyż będzie na nim gościć drużba Liama. Sęk w tym, że będę widziała go pierwszy raz na oczy, jednak mój przyszły mąż zapewniał, że to mężczyzna godny zaufania. Miałam taką nadzieję.

- Trochę dziwnie czuję się z tym, że nic o nim nie wiem, Liam - odwróciłam się do niego przodem, robiąc przerwę w krojeniu warzyw - Ma być tak ważną osobą na naszym ślubie, a ja go nawet nie znam.

- Możesz mi wierzyć, lub nie, ale to naprawdę porządny facet, Vivian - uśmiechnął się do mnie pocieszająco - Wyszło jak wyszło, ale znam go kupę lat i już od gówniarza sobie to obiecaliśmy. 

Jedyne na co było mnie stać to lekki uśmiech. Spojrzałam na niego ostatni raz i wróciłam do krojenia ogórka. Wiem, że on nigdy by mnie nie okłamał, ani nie nadużył mojego zaufania. Jednak jestem pewna, że niejedna kobieta miałaby po prostu wątpliwości co do nieznanej osoby.

- Przez to, że wyjechał - kontynuował - Nie mieliśmy z chłopakami z nim kontaktu. Nie dawał znaku życia. Dlatego poznałaś ich, a jego akurat nie - westchnął i złapał moją wolną dłoń - Ale traktuję go jak brata, zupełnie jak pozostałych.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, rozległ się charakterystyczny dzwonek do drzwi. Wiele razy mówiłam Liamowi żeby go zmienił, bo idzie po prostu zejść na zawał serca. Odchrząknęłam i zdjęłam swój biały fartuszek, wygładzając sukienkę. Mój narzeczony pospieszył do drzwi aby otworzyć, a ja szybko poprawiłam wszystko na stole. Było idealnie, jak zawsze u mnie być musiało. Z lekkiego zdenerwowania zagryzałam wargę.  Czym się denerwowałam?  Nowym gościem? Zupełnie nie wiem, to do mnie nie podobne.

- Viv, to jest Zayn - Liam wszedł do salonu z naszym gościem - Zayn to Vivian, moja narzeczona.

Spojrzałam do góry, wprost w te ciemne tęczówki.

- Zayn Malik - ukazał rządek białych, idealnych zębów i wziął moją dłoń, lekko ją całując, co doprowadziło do lekkich ciarek na moim ciele.

Niestety to była dopiero pierwsza rzecz, do której ten facet miał doprowadzić moje ciało.

The Bridesman | z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz