Huit

941 74 37
                                    

- Czemu siedzisz tu sama? - z przemyśleń wyrwał mnie głęboki, niski głos.

Uniosłam głowę i kaszlnęłam, chowając szybko album ze zdjęciami do szuflady.

- Cóż, szukałam Liama, jednak nie mogę go znaleźć. Wiesz może gdzie on jest? - wstałam, uśmiechając się do mulata.

- Może wiem, a może nie wiem - przechylił głowę patrząc na mnie swoimi ciemnymi oczami i zaczął się beztrosko śmiać. Jego oczy były lekko przekrwione, a w dłoni trzymał pełne do połowy piwo. Zapewne nie pierwsze dzisiaj.

- Liam nie ma tendencji do gubienia się - uśmiechnęłam się półgębkiem i odbijając się od blatu dębowego biurka podeszłam bliżej - Jeśli mi nie powiesz, sama go znajdę - uśmiechnęłam się niewinnie, odruchowo zagryzając swoją wargę.

Lekko przymrużonym oczami obserwowałam chłopaka przede mną, kiedy on robił to samo. Miałam wrażenie, ze przeszywa mnie swoim wzrokiem na wylot, a jego spojrzenie zsuwa się z moich oczu, na usta i wraca z powrotem do mych tęczówek. Jego ciemne spojrzenie wręcz wywiercało we mnie dziurę.

- To chyba ty musiałaś się zgubić, skoro jesteś tutaj z nim - wymamrotał i sięgnął dłonią do mojego policzka, który potarł. Nie wiem czy od niego bije takie naturalne ciepło, czy to przez alkohol.

Zmarszczyłam nos, patrząc na niego pytająco, kiedy drzwi ponownie się otworzyły, tym razem z hukiem.

- Uhuhu, chyba przeszkadzam - Sky wybuchnęła śmiechem patrząc na nas przez dłuższą chwilę - Naprawdę nie chciałam, wybaczcie mi, jednak Payno szuka Viv.

- Oh, racja. Powinnam iść - kiwnęłam szybko głową odsuwając się od Zayna, tracąc przy tym kontakt z ciepłem jego dłoni.

Spojrzałam przez krótką w chwilę w oczy, które wpatrywały się we mnie i pożałowałam tego w momencie, w którym zmiękły mi kolana.

- Zee, wydaje mi się, że powinieneś trochę odpocząć. Wiesz, za dużo alkoholu i te sprawy, usiądź sobie - Sky machnęła na niego ręka po czym pospiesznie wyciągnęła mnie z pokoju, kompletnie nie zwracając uwagi na Zayna.

- Aua - syknęłam, kiedy jej świeżo zrobione paznokcie wbijały mi się w skórę - No co?

- No co? - uniosła brew - Co to było, co? Twój narzeczony cię szuka po całym domu a ty siedzisz w jego gabinecie z tym ciachem! - spojrzała na mnie poważnie, po czym pisnęła - Ale czad!

Jęknęłam głośno przeczesując swoje włosy i skierowałam się z nią na dół, zagryzając nerwowo swoją wargę.

- To nie...

- Vivi! Tu jesteś! - wysapał uradowany Liam, który wziął mnie w swoje ramiona - Już mówię, że ja z tą ich imprezą nie mam nic wspólnego!

Zaśmiałam się pod nosem pocierając jego rękę.

- Spokojnie, Li. Uwierz, że przez te wszystkie lata już się do tego przyzwyczaiłam - parsknęłam śmiechem po czym delikatnie wyswobodziłam się z jego ramion - Wy zajmiecie się sobą, a ja spędzę czas ze Sky.

- Okej, w takim razie... - wysapał rozglądając się - Gdzie ona jest?

Uniosłam brew patrząc na niego po czym odwróciłam się za siebie, jednak mojej przyjaciółki za mną już nie było.

- Pizda! - usłyszałam jej głośny krzyk z salonu.

Jęknęłam cicho po czym nogi same zaprowadziły mnie do źródła dźwięku. Oparłam się o ścianę i unosząc brew obserwowałam jak kolejny raz tego dnia Sky i Louis skaczą sobie do gardeł.

The Bridesman | z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz