Rozproszone, poranne słońce musnęło moje policzki przez aksamitne, beżowe zasłony. Na policzku poczułam przyjemne ciepło i leniwie obróciłam się na lewy bok. Musnęłam palcem wyrzeźbione, wytatuowane plecy, po czym złożyłam na nich delikatny pocałunek. Mięśnie pod moją ręką napięły się, a chwilę później ujrzałam jak usta Zayna wykrzywiają się w lekko zaspanym uśmiechu. Odwzajemniłam uśmiech i bez słowa mocniej przywarłam do jego ciepłego ciała. Jego ręka błądziła po moich plecach, a ja rysowałam szlaczki po plamach tuszu na jego klatce piersiowej. Zatrzymałam się na wielkich, czarnych skrzydłach po czym do mojego ucha dopłynął niski, ochrypły głos.
- Skopałaś mnie w nocy.
- Och, wybacz - przechyliłam głowę w bok, uśmiechając się. Jego kilkudniowy zarost smyrał moją skroń. - Nie wiem czy to zasługa tego cichego miejsca, czy może wygodnego łóżka, ale pierwszy raz od dłuższego czasu wyspałam się.
- Uprawianie miłości przed snem poprawia jego jakość - na jego twarz wpełzł bezczelny uśmiech, a jego czarne brwi poruszyły się znacząco. - Słyszałem także, że dzień również stanie się lepszy, jak się go odpowiednio zacznie. - mruknął, a jego dłoń powędrowała po moim ręku aż do odkrytego biodra.
- Nie zaprzeczę, że wieczór był dość miły - wplątałam palce w jego włosy, przeczesując je kilkoma ruchami. Były gęste, puszyste i przyjemne w dotyku. Uśmiechałam się do siebie, kiedy on przymykał oczy z rozkoszy, kiedy nagle poczułam, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Pospiesznie podniosłam się, sięgając telefon z drewnianej szafki usytuowanej przy łóżku.
Przytrzymałam prawy przycisk kilka sekund, a na ekranie pojawił się znaczek rozładowanej baterii. Westchnęłam cicho, a Zayn przypatrywał mi się uważnie, unosząc pytająco brew.
- Liam miał się odezwać, kiedy wyląduje. Liczył, że do niego zadzwonię. Zapomniałam. - zagryzałam wargi, próbując włączyć urządzenie, które jednak będąc rozładowane, nie miało zamiaru się uruchomić. Odniosłam wrażenie, że uśmiech z twarzy mulata zniknął i zastąpił go grymas. Podniósł się bezszelestnie, szukając czegoś w torbie obok łóżka.
- Zu - westchnęłam ciężko, a ja poczułam się jeszcze gorzej. - To dla niego ważna biznesowa delegacja. Wie, że ma moje wsparcie. Nie zapominaj, że znamy się od dawna i mam w nim także przyjaciela. Niezależnie od tego co się stanie z naszym związkiem, chcę, żeby wiedział, że mnie obchodzi. On także traktuje to jako przerwę, chcę po prostu usłyszeć, że wylądował bezpiecznie - patrzyłam na niego wyczekująco, jednak on spojrzał na mnie, podał mi białą ładowarkę i odwrócił się w stronę okna. Promienie słońca opadały na jego klatkę piersiową, pokrytą kilkoma różowymi śladami. Zerknęłam na telefon, który podłączony do prądu wracał do życia i podniosłam się, okrywając kołdrą.
- Wiem, że nie jest to przyjemne. Sama okropnie się czuję. Jednak nie bez powodu jestem tutaj z tobą. - szepnęłam, a mój głos lekko zadrżał. Ostrożnie ułożyłam palce na jego brzuchu, chcąc przytulić go od tyłu - Rozmawiałam z Li. Sam wyczuł, że coś jest nie tak. Oboje stwierdziliśmy, że ślub był prawdopodobnie zbyt pochopną decyzją. Nie mógł dalej grać w szczęśliwą rodzinkę, kiedy dostrzegł, że nawet nie noszę pierścionka zaręczynowego. - powiedziałam ledwo słyszalnie, jednak poczułam ciepłe palce na moich. Zayn nadal nieobecnie patrzył w szybę, ale wiedziałam, że mnie słucha - Może właśnie tak miało się stać? Gdyby nie ty, żadne z nas nie dojrzałoby, że nie jesteśmy szczęśliwi. Żyliśmy w różowej bańce, a ty pojawiłeś się, przekłuwając ją. Kiedy pojawiłeś się ty, zaczęłam żyć. Może i znowu zaczęłam mieć siedemnaście lat i popełniać głupie błędy, ale teraz - Zayn odwrócił się do mnie, a ja mogłam szczerze spojrzeć w jego oczy. Te oczy, przed którymi nie potrafiłam niczego ukryć - Jestem szczęśliwa.
CZYTASZ
The Bridesman | z.m
FanfictionVivian była poukładaną kobietą, która wiedziała czego chciała. Miała przystojnego, kochającego narzeczonego z którym niedługo miała zawrzeć związek małżeński. Wszystko było na idealnej drodze, tak jak sobie wymarzyła. Jednak problemem okazał się d...