Właśnie kończyłam swoją kawę, kiedy mój telefon zaczął wibrować. Podniosłam go z ławy i odebrałam przychodzące połączenie.
- Halo?
- Witam cię, moja droga. Do swojej przyjaciółki to się już nawet nie odezwiesz ?
Przez ten cały ślub nie miałam nawet czasu zadzwonić do Sky.
- Wybacz mi - westchnęłam - Za dużo mam ostatnio na głowie - przeczesałam swoje włosy i wstałam.
- Jasne, jasne - mogę przysiąc, że machnęła ręką - Za to mam nadzieję, że dzisiaj masz czas.
- W sumie - spojrzałam na zegarek, chodząc po salonie - Za kwadrans w Starbucks'ie?
- Tylko nie spóźnij się jak zwykle.
Przewróciłam oczami i żegnając się, rozłączyłam. Szybkim krokiem powędrowałam do sypialni gdzie przebrałam się w czarne rurki i białą, luźną koszulę. Wzięłam jeszcze torbę i słuchawki po czym zbiegłam na dół.
- Wychodzisz gdzieś? - usłyszałam głos z Liama, który pewnie pracował w jadalni.
- Idę na kawę ze Sky! - krzyknęłam z korytarza, zakładając swoje czarne vansy - Niedługo będę! - wzięłam jeszcze szybko swoją skórzaną kurtkę i wyszłam z domu.
Postanowiłam, że się przejdę. W końcu ruch to zdrowie, a zapewne nie zdążę na tramwaj.
Wsunęłam słuchawki do uszu i włączając playlistę ruszyłam w stronę centrum. Oczywiście w momencie, kiedy włożyłam telefon do kieszeni, zawibrował. Klnąc pod nosem, wyjęłam go i odblokowałam.
Nieprzeczytana wiadomość.
Sky x : Rusz to dupsko! W kolejce stoi niezłe ciacho!Zaśmiałam się cicho i przyspieszając kroku, przeszłam przez ulicę. Po chwili byłam już na miejscu i weszłam do kawiarni.
Rozglądając się, od razu zauważyłam moją przyjaciółkę siedząca w ostatnim stoliku. Najwyraźniej była bardzo zainteresowana białą serwetką, którą się bawiła.
- Czemu bawisz się papierem? - uniosłam brew, stając za nią.
- No wreszcie - mruknęła i przytuliła mnie na powitanie - Co tak długo?
- Wyrobiłam się w dziesięć minut, czego ty chcesz? - usiadłam na przeciwko niej - Coś się stało?
- To ciacho mi uciekło - zagryzła wargę - Jednak zostawił mi swój numer! - pisnęła jak dziecko i wymachiwała serwetką.
- Może jednak weźmiemy ten podwójny ślub - zaśmiałam się, przeczesując włosy.
- Viv - westchnęła, patrząc na mnie - Postaram się być, naprawdę.
Nie miałam do niej żalu o to, że w czasie mojego ślubu jedzie do rodziców. To nie jej wina, a ja to rozumiem.
- Zamówiłaś już coś? - uśmiechnęłam się do niej i lekko ścisnęłam jej rękę na znak, że jest dobrze.
- Tak, dwie latte - rozejrzała się - Tym kelnerom przydałyby się motorki w dupie - stwierdziła, a ja wybuchnęłam śmiechem, zwracając uwagę kilku klientów.
- Ty to byś ich wszystkich do pionu ustawiła, Sky - wytarłam oczy, starając się nie rozmazać makijażu.
- Ty byś mogła tego swojego Payne'a w końcu! Spójrz na siebie - pokazała na mnie gestem ręki, a ja zmarszczyłam brwi - Nie jesteś szczęśliwa, Vivian.
CZYTASZ
The Bridesman | z.m
FanfictionVivian była poukładaną kobietą, która wiedziała czego chciała. Miała przystojnego, kochającego narzeczonego z którym niedługo miała zawrzeć związek małżeński. Wszystko było na idealnej drodze, tak jak sobie wymarzyła. Jednak problemem okazał się d...