Jęknęłam cicho, gdyż pulsowanie w mojej głowie zdawało się być nie do opanowania. Zacisnęłam powieki, dociskając głowę do poduszki, jednak ból nie ustępował. Z każdym balowaniem ze Sky rezultat jest taki sam. Podniosłam się do pozycji siedzącej, myśląc że wypróżnię swój żołądek w trybie natychmiastowym. Widocznie helikopter czułam nie tylko w głowie. W moim brzuchu rozgrywała się jakaś wojna. Oprócz nudności, mógł to być gość, którego oczekuje od kilku dni.
Wydałam z siebie cichy jęk, gdyż na domiar złego, poczułam ścisk w dole brzucha. Naprawdę wolałabym inne powiadomienie o tym, że nie jestem w ciąży. Podniosłam się, udając się do łazienki, gdzie na szczęście miałam zapas tamponów.- Oho, ktoś tu chyba wstał lewą nogą - parsknęła śmiechem moja najlepsza przyjaciółka, dając mi kuksańca w ramię. Jednak nie dziwię się, jestem na kacu, na dodatek z okresem.
- Masz naleśniki, dzieciaku - uśmiechnęła się, całując moje czoło i pociągnęła mnie w stronę stołu - Za to, że tym razem nie pozwoliłaś mi spać na podłodze.
- Drobiazg - machnęłam na nią ręką, uśmiechając się blado i zabrałam się za śniadanie - Sprawdzisz czy w szufladzie są jakieś tabletki przeciwbólowe? Rozsadza mi głowę, a na dodatek przyszła ciocia z Ameryki, która jest dość bolesna.
- Ciesz się, że przyszedł okres, a nie dzidzia - Sky uśmiechnęła się uroczo i wyciągnęła opakowanie tabletek z szafki podając mi je wraz z wodą - Nie tak, że nie chce zostać ciocią. Choć dziecko twoje i najlepszego przyjaciela twojego narzeczonego mogłoby być cholernie urocze.
- Zamilcz - wymamrotałam, wpychając w siebie naleśnika z czekoladą - Powinnam już coś postanowić - westchnęłam ciężko.
- Może zamiast bycia matką Teresą, która pragnie zadowolić wszystkich wokół, zacznij patrzeć na siebie co? - uniosła brew, robiąc jedną ze swoich pouczających min - Chciałaś, aby twoja matka była z ciebie dumna, rozumiem, ale...
- Chwila - spojrzałam na nią, a kęs pysznego naleśnika stanął mi w gardle. Pospiesznie wyciągnęłam telefon z kieszeni, sprawdzając datę - Nie, nie! Boże, jak mogłam zapomnieć! Umówiłam się na dziś z mamą na obiad!
- A więc dziś to będzie cudownie spędzony dzień z kacem, okresem i twoją upierdliwą matką! - Sky klasnęła w dłonie, a ja pokazałam jej jedynie środkowego palca - Może w międzyczasie pojawi się twój rycerz i cię zadowoli.
- Ha ha - warknęłam i rzuciłam w nią serwetką, która nawet do niej nie doleciała. Miałam serdecznie dość dzisiejszego dnia, mimo że przeżyłam dopiero jego kilka minut. Zginałam się z bólu, kręciło mi się w głowie, a musiałam się przygotować na cięte docinki mojej mamy, które będą dotyczyły każdego aspektu mojego życia.
⏳
- Przecież powiedziałem, że ci pomogę - westchnął Liam, który musiał się ze mną użerać, a bardziej z moimi humorkami - Twoja mama będzie za godzinę, choć pewnie znowu będę musiał po nią wyjechać. Zostaw to już - wskazał na pieczeń, która zamiast idealnie wypieczona stała się perfekcyjnie zwęglona.
- Ja sobie poradzę - spojrzałam na niego, wyrzucając kawał mięsa do kosza. Do niczego się już nie nadawał - Moja matka jest perfekcjonistką, a ja nawet jedzenia nie potrafię przygotować. Mam już dość - westchnęłam, ściągając kuchenne rękawice i cisnęłam nimi o blat.
- Ej, skarbie - uśmiechnął się i złapał mnie za brodę - Nie jesteś do niczego, okej? Nie zapominaj, że upiekłaś ciasto, plus zrobiłaś dwie sałatki, jedną na dodatek, gdyby nagle stała się wegetarianką. Zadbałaś o najdrobniejszy szczegół, wypolerowałaś sztućce. Twoja matka jest czepialska, ale widzi to, że się starasz.
CZYTASZ
The Bridesman | z.m
FanfictionVivian była poukładaną kobietą, która wiedziała czego chciała. Miała przystojnego, kochającego narzeczonego z którym niedługo miała zawrzeć związek małżeński. Wszystko było na idealnej drodze, tak jak sobie wymarzyła. Jednak problemem okazał się d...