Podgłosiłam radio i wróciłam do robienia jajecznicy. Dzisiejszego dnia miałam bardzo dobre samopoczucie, co można było łatwo zauważyć. Sama nie wiem dlaczego, jednak po prostu czułam się świetnie.
Nucąc pod nosem, kontynuowałam swoje zadanie. Poruszałam lekko biodrami w rytm muzyki, kiedy usłyszałam kroki za sobą.
- Ktoś tu ma dobry humorek, widzę - mój narzeczony zaśmiał mi się wprost do ucha, obejmując mnie od tyłu.
- A tak jakoś - uśmiechnęłam się pod nosem i wepchnęłam mu do buzi widelec.
- I jak? - uniosłam brew, na co on tylko mlasnął - Za mało słona, wiedziałam.
Doprawiłam swoje dzieło, po czym zaczęłam nakładać na talerze.
- Zayn zje z nami?
- Nie ma go u siebie, zapewne pojechał rano - Liam podrapał się po karku, patrząc na mnie - Pewnie nie chciał robić problemu, czy coś.
- Ah, oczywiście - uśmiechnęłam się lekko i ucałowałam jego usta.
Po chwili już zajęliśmy miejsca w salonie i w ciszy spożywaliśmy posiłek. Czasem bolało mnie to, że w momentach kiedy pary śmieją się, wygłupiają - my jesteśmy cicho. Nie raz na spotkaniu z przyjaciółmi, którzy są razem, my jesteśmy inni. Nie wygłupiamy się, nie okazujemy publicznie uczuć aż tak bardzo. Tak jakby u nas wszystko było idealne. Oprócz miłości.
Liama poznałam w klasie maturalnej. To był czas kiedy się przeprowadziłam i nikogo tam nie znałam. Pierwszego dnia, to właśnie on do mnie podszedł i zaczął rozmowę. Bardzo szybko się zaprzyjaźniliśmy. Staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Po pewnym czasie Liamowi zaczęło to doskwierać. Wyznał, że mnie kocha a ja? Odpowiedziałam mu tym samym. Sama chyba jednak nie wiedząc co to znaczy.
Spędzaliśmy ze sobą każdy wolny dzień, wiedzieliśmy o sobie dosłownie wszystko. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic.
Jednak nadal czułam, że coś było nie tak. Widząc swoje zakochane przyjaciółki teraz, zaczyna mi czegoś brakować. Między nami nie ma tej tak zwanej "chemii". Kiedy go widzę, nie czuję motyli w brzuchu. Kiedy mnie całuje, nie czuję się jakbym była w innym świecie, a kiedy mnie dotyka - nie czuję tego żaru.
Byłam z nim, bo myślałam, że to słuszne. W końcu miałam kogoś, kto mnie zna, rozumie i zawsze pomoże. Ale czy to wystarczy?
⏳
- Nadal mam problem ze świadkową - mruknęłam przeglądając ślubny katalog.
- A co ze Sky? To twoja przyjaciółka, na pewno się zgodzi - brunet uśmiechnął się i lekko ścisnął moją lewą dłoń.
- Będzie wyjeżdżać do rodziny, prawdopodobnie w tym terminie. Oprócz niej, nie znam nikogo innego - podrapałam się po karku - Mimo wszystko potrzebuje kogoś, kto mi pomoże ogarnąć to wszystko.
Liam podrapał się po brodzie i chwilę pomyślał, a ja przewróciłam na kolejną stronę.
- Zayn.
- Co Zayn? - zaśmiałam się, odkładając magazyn na szklaną ławę.
- Pomoże ci - uśmiechnął się szeroko - Ja zbytniej pomocy nie potrzebuję. Wiesz o tym, że ja wejdę do sklepu, wezmę co chcę i wyjdę.
- I Zayn ma mi pomóc wybierać sukienkę, dodatki i bieliznę ? - wybuchnęłam śmiechem i spojrzałam na niego - Liam, to nie jest najlepszy pomysł.
- Potrzebujesz pomocy, kochanie - złapał mnie za rękę - A Zayn jest drużbą, pomaga w przygotowaniu wesela i na pewno chętnie się tym zajmie.
- Ale jest twoim drużbą, Li. Mimo wszystko, to powinien pomagać tobie.
- Poproszę go o to i bez dyskusji - ucałował moją rękę - Dobrze wiem, jak bardzo jesteś uparta, ale tym razem się nie wywiniesz.
Jęknęłam zrezygnowana i uderzyłam plecami o kanapę.
- Naprawdę ostatnie czego chce to kolejnego, rozkapryszonego faceta na zakupach. Sądzisz, że mi w ogóle w czymś pomoże? - otworzyłam jedno oko.
- Z tego co pamiętam, Malik chodził najmodniej ubrany z naszej piątki - zaśmiał się i odgarnął włosy z mojego czoła - Nada się, zobaczysz.
Zanim zdążyłam coś powiedzieć, usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Liam błagam cię, zmień ten dzwonek albo w końcu sama to zrobię! - uderzyłam go poduszką i pomaszerowałam do korytarza, aby otworzyć.
- Witam pięknie naszą pannę młodą! - w całym domu rozległ się krzyk Nialla, który po prostu się na mnie rzucił.
- Co za niespodzianka, ale niestety nie mam pełnej lodówki - wybuchnęłam śmiechem i odwzajemniłam uścisk blondyna.
- E blondynka, odrosty masz - śmiałam się, pociągając za jego farbowane włosy.
- Wiem wiem, muszę iść do fryzjera - westchnął teatralnie i rozbierając się, wszedł do środka.
- Kogo ja widzę! - Payne wstał z kanapy i przywitał się z Niallem męskim uściskiem.
Uśmiechnęłam się. Więź pomiędzy chłopakami była po prostu nie do opisania. Każde za sobą by w ogień wskoczyło.
- Mogę zamknąć drzwi czy reszta dziczy tu zaraz wpadnie? - oparłam się o futrynę, obserwując ich.
- Wypraszam sobie! - odwróciłam się na fuknięcie za mną.
- Oj Harry! - pisnęłam i przytuliłam się do niego - Jak ja cię dawno nie widziałam! Loki ci urosły!
- No no, powiem ci, że wypiękniałaś laska - poruszał śmiesznie brwiami, wolno mnie obkręcając - Liam mam nadzieję, że to doceniasz!
- Oczywiście - parsknęłam śmiechem, odsuwając się.
- A gdzie Tomlinson? - Li zmarszczył brwi, witając się z loczkiem - Czyżby znowu miał potwornego kaca?
- Będzie później, bo musiał zahaczyć o panią... - Niall ścisnął czubek swojego nosa - Szlak!
- Honey, Horanku - Styles puścił mu oczko. On naprawdę puścił mu oczko!
- Honey? - Liam zmarszczył brwi - kto to? - objął mnie ramieniem, kiedy wszyscy zajęliśmy miejsca na kanapie.
- Louis twierdzi, że otarł się o temat - Harry wybuchnął śmiechem jak my wszyscy.
- Czy on kiedykolwiek dorośnie? - uniosłam brew, wyraźnie rozbawiona.
Wszyscy pokręcili głowami.
- Masz już jakąś świadkową? - blondasek zapytał po chwili, sięgając po ciastko.
- W tym jest mały problem, ale panuję nad tym - uśmiechnęłam się, podsuwając mu naczynie ze slodkościami, które po chwili znalazło się na jego kolanach.
- Biedny Niall, znowu nic nie wyrwie - Liam poklepał go po plecach, jednak on był bardziej zajęty ciastkami niż ich dogryzaniem.
- Dajcie mu spokój, to jeszcze dziecko - pokiwałam w ich stronę groźnie palcem, jednak roześmiałam się.
Fakt, że Niall sam w sobie był cholernie słodki wystarczy żeby sądzić, że jest on najmłodszy. Mimo tego, że tak naprawdę jest z tego samego rocznika co Liam. Najmłodszym skrzatem jest Harry, jednak po tym magnesie na kobiety tego po prostu nie widać.
- Czy ktoś powiedział Louis Tomlinson?! - w salonie jak na zawołanie pojawił się Lou. Ja naprawdę nie wiem jak oni wchodzą tak po cichu.
- Spadaj Loueh - Niall pomachał mu swoimi paluszkami, wpychając do buzi chyba wszystkie ciacha.
Tomlinson za to podniósł do góry torbę z zakupami, w której jedyną zawartością był alkohol.
- Dobra, możesz zostać! - krzyknął Horan, szybko wstając - No chodź do tatusia! - rozłożył ramiona.
Coś czuję, że to będzie ciężka noc dla moich uszu.
CZYTASZ
The Bridesman | z.m
FanfictionVivian była poukładaną kobietą, która wiedziała czego chciała. Miała przystojnego, kochającego narzeczonego z którym niedługo miała zawrzeć związek małżeński. Wszystko było na idealnej drodze, tak jak sobie wymarzyła. Jednak problemem okazał się d...