Rozdział 5

6.7K 280 42
                                    


- Jak najbardziej. Steve możesz poczekać na zewnątrz? – Wygonił kolegę i usiadł na krześle, patrząc na mnie wyczekująco, ale też cierpliwie. 

Kapitan wyszedł z pokoju bez żadnego sprzeciwu.

- Zacznę może od początku. – Powiedziałam, gdy drzwi zostały zamknięte. – Będzie pan wiedział o wszystkim jako jedyny więc wierzę, że zachowa to pan dla siebie i nie powie nikomu.

- W porządku. Mów.– Zachęcił Bruce.

- Mówiłam, że ojciec nie wie o moim istnieniu i to prawda, ale ja wiem kim on jest.– Mówiłam powoli.

- Kim on jest? Powinien się tobą zaopiekować. Zadzwonię do niego i...

- On przed chwilą wyszedł z tego pokoju. – Przerwałam mu wpół zdania.

Spojrzałam na Bannera. Na jego twarzy malowało się ogromne zaskoczenie.

- Steve jest twoim ojcem? – Każde słowo wypowiadał powoli, jakby dopiero docierał do niego ich sens.

- Możesz porównać nasze DNA, jak mi nie wierzysz. – Powiedziałam pewna swego.

- Właśnie to zrobię. – Był dalej w szoku. Pobrał moje DNA i zaczął coś wstukiwać na komputerze. Po chwili znieruchomiał. – To prawda. Jesteś jego córką. Nie wiedziałem, że Rogers ma dzieci.

- Nie powie pan nikomu? – Zapytałam, żeby się upewnić.

- Muszę poinformować Fury'ego, ale tylko jego. – Uświadomił mnie Bruce.

- W porządku.

Perspektywa Nicka Fury

Byłem właśnie na zebraniu, gdy zadzwonił mój telefon.

- Fury, słucham? – Odebrałem.

- Tutaj Banner. Musisz, jak najszybciej do mnie przyjść. – Powiedział.

- O co chodzi? –Spytałem zdziwiony.

- To nie jest sprawa na telefon. Przyjdź do mnie, jak najszybciej. Jestem w szesnastce na dwudziestym dziewiątym poziomie. – Mówił poważnie i się rozłączył.

- Dokończymy później panowie. – Zakomunikowałem pracownikom i wyszedłem z sali. 

 Lepiej, żeby to było coś ważnego Banner, bo przerwałeś mi ważne spotkanie.

W końcu dotarłem we wskazane miejsce. Przed drzwiami stał Steve. Minąłem go bez słowa i wszedłem do środka bez pukania. W pokoju oprócz Bannera była jeszcze jedna dziewczyna.

- O co chodzi Bruce? Kim ona jest? – Chciałem wiedzieć co się dzieje.

- To jest Annabeth Costel. – Informuje mnie mężczyzna.

Spojrzałem na dziewczynę. Przywitała się i później siedziała bez słowa.

- Co to za sprawa, że nie mogliśmy tego załatwić przez telefon? – Spytałem niecierpliwy.

- Z tych badań wynika, że Annabeth to córka Steva. – Wskazał na ekran komputera.

Zaskoczony spojrzałem na dziewczynę i dostrzegłem nawet podobieństwo między nią a Rogersem.

- Mogę już sobie pójść? – Spytała speszona.

Perspektywa Annabeth

Byłam totalnie zmieszana całą tą sytuacją i chciałam jak najszybciej wyjść z tego pokoju.

- Jej matka wie, że tu jest? – Zignorował mnie i spytał Bannera.

- Mama nie żyje. –Odpowiedziałam.

- To, gdzie mieszkasz? – Tym razem pytanie skierował do mnie.

- Nigdzie. Uciekłam z domu dziecka i nie zamierzam tam wracać.

- Nie możesz mieszkać na ulicy. – Zaprotestował Nick. – Musisz wyznać prawdę ojcu, on się tobą zaopiekuje.

- Nigdy w życiu! –Byłam wściekła, że ingerują w moje życie.

- Jeśli nie chcesz wrócić do domu dziecka, musisz mu powiedzieć. – Powiedział już nieco spokojniej.

- Co z tego? Raz uciekłam, to dam radę i drugi. – Oburzona skrzyżowałam ręce.

- Jeśli nie chcesz mu powiedzieć , to twoja sprawa. – Westchnął zrezygnowany. –Ja jednak nie pozwolę, żebyś mieszkała na ulicy. Dostaniesz pokój w wieży.

- Ale... - Chciałam zaprotestować.

- Nie ma żadnego ale. Bruce zaprowadź ją do pokoju obok Rogersa. – Rzucił zdenerwowany Fury i wyszedł.




Child Of MagicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz